Pogoń Szczecin zmierzy się na wyjeździe z Rakowem Częstochowa w ramach 26. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Dla piłkarzy prowadzonych przez Kostę Runjaicia starcie z beniaminkiem jest okazją do przełamania niechlubnej serii czterech meczów z rzędu bez zwycięstwa.
Mistrzowskie apetyty w Szczecinie póki co nie zostają zaspokajane. (fot. Paweł Janczyk)
Przed wznowieniem rozgrywek PKO BP Ekstraklasy po zakończeniu zimowej przerwy Pogoń Szczecin zajmowała miejsce na najniższym stopniu podium ze stracą zaledwie trzech punktów do liderującej Legii Warszawa. Nie może zatem dziwić fakt, że w związku z bardzo dobrymi rezultatami podczas jesiennej części sezonu w Szczecinie coraz śmielej przebąkiwano o końcowym triumfie. „Gramy o mistrzostwo. To jest rzecz oczywista” – mówił prezes Pogoni, Jarosław Mroczek, na łamach pogonsport.net.
Ale odkąd najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce został wybudzony z zimowego snu, szczecinianie nie prezentują się najlepiej. Nową rundę rozpoczęli dobrze, ponieważ w Płocku udało im się odrobić w raptem pięć minut dwubramkową stratę i ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, wygrywając z tamtejszą Wisłą 3:2. Kolejne starcia „Portowców” nie były równie udane, ponieważ notują passę czterech meczów z rzędu bez zwycięstwa.
Szczególnie widoczny jest brak Adama Buksy. Urodzony w Krakowie 23-latek w bieżącej kampanii brał udział w dokładnie połowie wszystkich trafień zdobytych przez „Granatowo-Bordowych” podczas jesiennych konfrontacji. Buksa zapakował futbolówkę między słupki siedmiokrotnie i popisał się czterema ostatnimi podaniami. Jego odejście do amerykańskiego New England Revolution sprawiło, że na szpicy pojawił się niełatwy do zastąpienia wakat.
Bez Buksy w składzie piłkarze Pogoni zdołali tylko pięć razy wpisać się na listę strzelców. To trzeci najgorszy wynik w lidze. W tym samym czasie tylko Korona Kielce (dwa), Jagiellonia Białystok i Piast Gliwice (po cztery) zanotowały gorszy dorobek bramkowy. W obliczu słabej formy „Portowców” strata do piastujących fotel lidera warszawian zwiększyła się do jedenastu punktów. Jeśli w Szczecinie na poważnie myślą o mistrzostwie Polski, muszą natychmiast wrócić na zwycięski szlak.
„Nie ma co teraz mówić, że jesteśmy w kryzysie. Nie jesteśmy, choć przegraliśmy dwa mecze z rzędu. Akceptuję obecną sytuację i apeluję, by nie spisywać Pogoni na straty w tym sezonie” – przekonuje Kosta Runjaić. Pierwszą okazję do przekucia słów w rzeczywistość prowadzony przez niego zespół będzie miał w Bełchatowie, gdzie zmierzy się z Rakowem Częstochowa. Beniaminek znajduje się na fali wznoszącej (dwa zwycięstwa i dwa czyste konta z rzędu), ale szczecinian zapewne uspokaja fakt, że jak nikt inny potrafią grać na obcej ziemi. „Portowcy” bowiem skompletowali najwięcej punktów (dwadzieścia dwa) grając na wyjeździe spośród całej stawki.
Jan Broda