Pogoń z prawdziwego zdarzenia!
Radosław Sobolewski przed meczem zapowiedział niespodziankę dla zawodników Pogoni. Ale, jak się okazało, to właśnie szczecinianie zgotowali Sobolewskiemu niespodziankę. Wisła Płock w zaledwie pięć minut roztrwoniła dwubramkowe prowadzenie, tracąc trzy gole, i tym samym ponosząc porażkę na inaugurację 21. kolejki PKO BP Ekstraklasy.
Pogoń za sprawą wygranej utrzymuje kontakt ze ścisłą czołówką tabeli PKO BP Ekstraklasy (fot. Krzysztof Cichomski)
Piłkarze prowadzeni przez Radosława Sobolewskiego w trakcie rundy jesiennej aż dwunastokrotnie pakowali piłkę do bramki rywali po akcjach ze stałych fragmentów gry. Żaden inny zespół spośród całej stawki nie może szczycić się podobnym osiągnięciem. I raczej nikt prędko nikt ich nie dogoni, bowiem płocczanie w starciu z Pogonią dołożył kolejne dwa trafienia do swojego imponującego dorobku.
9. minuta meczu. Dominik Furman dośrodkował z rzutu rożnego, futbolówkę na skraju pola karnego przejął Giorgi Merebaszwili. Gruziński skrzydłowy najpierw z łatwością zwiódł Srdjana Spiridonovicia, a następnie oddał strzał, który po drodze odbił się od Konstantinosa Trantafyllopoulosa, co zupełnie zaskoczyło Dante Stipicę, nie mając żadnych szans na skuteczną interwencję.
72. minuta meczu. Bliźniaczo podobna sytuacja. Furman centruje, Merebaszwili zgrania przed linią wyznaczającą szesnasty metr boiska, jednak tym razem Gruzin nie zdecydował się na strzał, a na posłanie prostopadłego podania. Obrońcy „Dumy Pomorza” wyraźnie przysnęli, bowiem żaden z nich nie przejął zagrania, co poskutkowało tym, że Jakub Rzeźniczak po uderzeniu z ostrego kąta wpisał się na listę strzelców.
„Nafciarze” długimi fragmentami gry prezentowali się zdecydowanie lepiej niż faworyzowani szczecinianie, lecz poza akcjami bramkowymi nie wykreowali sobie ani jednej sytuacji mogącej zagrozić Stipicy. Jeszcze gorzej wyglądali podopieczni Kosty Runjaicia, bowiem aż do ostatniego kwadransa gry w niczym nie przypominali drużyny na poważnie walczącej o mistrzostwo Polski.
Ale gdy na stadionowym zegarze wybiła 75. minuta meczu „Portowcy” przypomnieli sobie, jak powinno grać się w piłkę. Srdjan Spiridonović wykorzystał jedenastkę podyktowaną wskutek zagrania ręką w polu karnym przez Cezarego Stefańczyka, trzy minuty później Marcin Listkowski skutecznie uderzył z dystansu, a w 82. minucie, nowy nabytek Pogoni, Paweł Cibicki, precyzyjnym strzałem z powietrza umieścił piłkę w siatce.
W taki oto sposób Wisła Płock przegrała mecz, którego z pozoru przegrać nie miała prawa, a Pogoń, choć przez znakomitą część czasu gry – poza spektakularnym strzałem w poprzeczkę w wykonaniu Damiana Dąbrowskiego na początku spotkania – nie zaprezentowała absolutnie nic, wywozi z Płocka komplet punktów.
Jan Broda