Podział punktów w Sosnowcu
W pierwszym niedzielnym meczu 10. kolejki Lotto Ekstraklasy Zagłębie Sosnowiec podzieliło się punktami z Cracovią (1:1). Dla obu zainteresowanych drużyn to zdecydowanie najgorsze rozstrzygnięcie, ponieważ obie plasują się w strefie spadkowej.
Cracovia na gwałt potrzebuje punktów (fot. 400mm.pl)
Obie drużyny spisują się od początku sezonu bardzo przeciętnie. O ile jednak po Zagłębiu, które jest przecież beniaminkiem, może się było tego spodziewać, to już postawa Cracovii jest negatywną niespodzianką.
Michał Probierz miał bowiem sporo czasu, by odcisnąć na „Pasach” swoje piętno i wznieść zespół na wyższy poziom, a tymczasem ten nadal zawodzi. Tylko jedno zwycięstwo i zaledwie siedem strzelonych bramek to na pewno nie jest dorobek, który satysfakcjonowałby kibiców przy Kałuży.
Nic więc dziwnego, że niedzielny mecz w Sosnowcu urastał do rangi jednego z najważniejszych dla obu zainteresowanych stron. Wiatr w żagle złapali bowiem ostatnio piłkarze Śląska Wrocław oraz Pogoni Szczecin, a ewentualna porażka mogła oznaczać dla Cracovii i Zagłębia zadomowienie się w strefie spadkowej na dobre. Nikt nie dopuszczał do siebie takiego scenariusza i dlatego mogliśmy się spodziewać dobreg spotkania, w którym nikt nie będzie kalkulował.
Wynik spotkania na Stadionie Ludowym mógł, a właściwie powinien zostać otworzony w 13. minucie. Piotr Polczak sfaulował wtedy we własnym polu karnym Sergieja Zejnowa i arbiter wskazał na „wapno”. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Michał Helik, który przestrzelił jednak okrutnie.
Niewykorzystana okazja zemściła się na Cracovii. W 22. minucie Konrad Wrzesiński dostał piłkę w polu karnym rywala i przy biernej postawie obrońców zdołał dośrodkować przed bramkę. Jak się okazało, dograł idealnie do Żarko Udovicicia, a ten nie miał już większych problemów z pokonaniem Macieja Gostomskiego. 1:0 dla gospodarzy.
Trener Probierz nie zamierzał czekać i widząc, że jego drużyna nie radzi sobie z przeciwnikiem, jeszcze w pierwszej połowie dokonał korekty. Po zaledwie pół godzinie gry z boiska musiał zejść Filip Piszczek, którego zastąpił Javier Hernandez.
Zagłębie utrzymał skromne prowadzenie do końca pierwszej połowy, a jeśli Cracovia marzyła o korzystnym wyniku, to w po przerwie musiał zagrać zdecydowanie lepiej.
Jak się jednak okazało, „Pasy” miały problem z przejęciem kontroli nad przebiegiem wydarzeń na boisku. Podopieczni Dariusza Dudka nie pozwalali przeciwnikowi na zbyt wiele i udanie odpierali ich chaotyczne, a momentami anemiczne ataki. W końcu jednak się udało. W 65. minucie Michal Siplak przedarł się lewym skrzydłem, dograł piłkę przed bramkę, a tam nogę dołożył Javi Hernandez i gości doprowadzili do remisu.
Goście zaczęli łapać wiatr w żagle i od 80. minuty grali z przewagą jednego zawodnika. Szarżującego Hernandeza sfaulował wychodzący z bramki Dawid Kudła i sędzia nie mógł podjąć inne decyzji – golkiper Zagłębia został ukarany czerwoną kartką i musiał przedwcześnie udać się pod prysznic.
Kolejnych goli już jednak na Stadionie Ludowym nie zobaczyliśmy i mecz zakończył się remisem. Sprawiedliwym, ale takim, który nikogo nie zadowolił.
PiłkaNożna.pl