W pierwszym niedzielnym meczu 15. kolejki PKO BP Ekstraklasy byliśmy świadkami remisu. Zagłębie Lubin podzieliło się przed własną publicznością punktami z Rakowem Częstochowa (2:2).
Starcie w Lubinie zakończyło się remisem (fot. P.Dziurman / 400mm.pl)
Obie drużyny mogą pochwalić się takim samym dorobkiem w ligowej tabeli. Zagłębie i Raków wywalczyły jak do tej po pory po osiemnaście punktów i dlatego w obu przypadkach stawka niedzielnego starcia jest dokładnie taka sama. Jest nią możliwość włączenia się do walki o miejsce w górnej połówce tabeli i oddalenie się na bezpieczną odległość od strefy spadkowej.
W lepszych nastrojach do niedzielnego meczu podchodzą podopieczni Marka Papszuna, którzy pokonali wspomnianą Wisłę. Jeśli zaś chodzi o Zagłębie, to drużyna z Dolnego Śląska doznała niespodziewanej porażki z Koroną Kielce i można w ciemno zakładać, że podczas domowego starcia z beniaminkiem gospodarzy będzie interesowała wyłącznie pełna pula.
Początek spotkania należał do miejscowych piłkarzy, którzy bardzo szybko przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku i jak się okazało, wystarczył niespełna kwadrans, by Zagłębie wyszło na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Filipa Starzyńskiego, piłkę piąstkował Jakub Szumski. Ta po chwili wróciła jedna w pole karna, idealnie na nogę Damjana Bohara, który dołożył jedynie stopę i z najbliższej odległości skierował ją do siatki. Do akcji wkroczył jeszcze system VAR, ale jak się okazało, nie było żadnych przeciwwskazań, by gol mógł zostać uznany.
Na odpowiedź Rakowa nie trzeba było zbyt długo czekać. W 20. minucie Piotr Malinowski dobrze wystawił piłkę do Petra Schwartza, a ten uderzył i piłka po rykoszecie wpadła do bramki.
Gospodarze kontynuowali swoją grę i pod koniec pierwszej połowy zostali za to nagrodzeni. Kapitalne dalekie podanie od Filipa Stazyńskiego wykorzystał Sasa Zivec, który przejął futbolówkę w polu karnym, balansem ciała zwiódł dwóch obrońców i podał do Bartosza Białka, a temu nie została już nic innego jak celnie uderzyć.
Na początku drugiej części spotkania kontuzji doznał Dominik Hładun i w ekipie Miedziowych musiał dojść do zmiany na pozycji bramkarza. Na boisko wszedł Konrad Forenc.
Raków szukał swoich szans na doprowadzenie do wyrównania, jednak nie miał tego dnia zbyt wielu argumentów. Z przebiegu gry wynikało, że bliżej zdobycia trzeciego gola są gospodarze, którzy ze wszelką cenę chcieli podwyższyć prowadzenie i tym samym uniknąć nerwowej końcówki.
Jak się jednak okazało, ekstraklasa po raz kolejny pokazała swoją nieobliczalną twarz. W 83. minucie po dośrodkowaniu w pole karne głową uderzał Musiolik, a zmierzającą w samo okienko piłką sparował Forenc. Jak się jednak okazało, futbolówka odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole, wprost pod nogi nabiegającego na dobitkę Jarosława Jacha. 2:2.
Wynik zmianie już ostatecznie nie uległ i po ostatnim gwizdku obie drużyny musiały się zadowolić zdobyczą jednego punktu. O ile dla Rakowa to całkiem niezłe osiągnięcie, to w Lubinie mogą odczuwać spory niedosyt.
PiłkaNożna.pl