Są liderami swoich drużyn. Wspaniale weszli w nowy sezon. Ufa im bardzo wielu ludzi, włącznie z najważniejszymi dla obecnego etapu ich kariery. Z Michailem Antonio i Dominicem Calvertem-Lewinem jest tylko jeden problem. Nie mogą grać.
Michail Antonio nie zagra w weekend. Kto postara się wejść w jego buty? (fot. Reuters)
Setki tysięcy osób, które uczestniczą w zabawie – choć dla wielu to znacznie więcej niż rozrywka – pod tytułem Fantasy Premier League, musi się przed weekendem zmierzyć z nie lada dylematem. Zawiera się on w pytaniu: Jak zastąpić Antonio i Calverta-Lewina? W chwili wystukiwania tych słów na klawiaturze, napastnik West Hamu jest częścią ponad 35% składów. Na snajpera Evertonu postawiło blisko 9% z ośmiu milionów internetowych menedżerów. I choć mają oni ograniczoną liczbę darmowych transferów, ich zadanie jest pestką w porównaniu z tym, które muszą rozwiązać David Moyes i Rafa Benitez.
WEJŚCIA SMOKÓW
Szkot i Hiszpan nie grają w FPL-a. A przynajmniej opinii publicznej nic na ten temat nie wiadomo. Prowadzą za to drużyny, których liderami są właśnie reprezentanci Jamajki oraz Anglii. Obaj piłkarze zanotowali bardzo udany, skuteczny początek sezonu 2021-22. Futbolowe wejścia smoków w najczystszej postaci. Po trzech kolejkach, w których zarówno jeden, jak i drugi wzięli udział, gracz Młotów był liderem, a zawodnik The Toffees wiceliderem klasyfikacji strzelców. W takiej samej kolejności przewodzili też w statystyce goli oczekiwanych.
Antonio zdobył cztery bramki i zaliczył trzy asysty. Statuetka wręczana najlepszemu graczowi miesiąca pasowała do jego rąk jak ulał. W całej historii Premier League tylko Thierry Henry zanotował bardziej owocny sierpień (cztery gole, sześć finalnych podań) od 31-latka. Nikt nie trafiał jednak do siatki częściej, jeśli chodzi o występy West Hamu w angielskiej ekstraklasie. Współczesna „dziewiątka” londyńczyków ma w dorobku 50 bramkowych skalpów. O trzy więcej niż poprzedni rekordzista – Paolo Di Canio.
– Jestem naprawdę szczęśliwy z powodu jego osiągnięcia, ponieważ jest fantastycznym chłopakiem, wspaniałym profesjonalistą i bardzo, bardzo ważnym piłkarzem. Michailu Antonio, gratuluję. Zasłużyłeś na to, jestem szczęśliwy i mam nadzieję, że strzelisz dużo, dużo więcej goli, bo jesteś naprawdę dobry – mówił Włoch po meczu z Leicester City, w którym Jamajczyk nieco zsunął go z piedestału, co uczcił cieszynką… z samym sobą w wersji z tektury. Antonio zapowiadał ucieczkę w wyścigu po Złotego Buta, a West Ham był liderem tabeli.
Everton zajmował wówczas siódme miejsce, które stanowiło nagrodę za solidny start pod wodzą nowego szkoleniowca, czyli Rafy Beniteza. Hiszpan zbiera plony zasiane tuż po przybyciu na Goodison Park. To wtedy podjął decyzję, iż musi wykorzystywać umiejętności Calverta-Lewina jeszcze lepiej niż robił to Carlo Ancelotti. Na pierwszy rzut oka nie było to zadanie łatwe. W poprzednim sezonie Anglik zdobył 21 bramek we wszystkich rozgrywkach, a przez ⅓ zmagań ligowych przewodził klasyfikacji strzelców. Carletto porównywał go do Pippo Inzaghiego, jego syn i asystent – do Cristiano Ronaldo.
Następca włoskiego taktyka miał jednak dobry, acz prosty plan. Zdając sobie sprawę z oddającej rzeczywistość łatki napastnika, który błyszczy, gdy nie musi kombinować, jaka przylgnęła do snajpera The Toffees, zarządził zwiększenie liczby dośrodkowań. Tak, by Anglik mógł robić to, w czym jest kapitalny – znajdować się w odpowiednim miejscu o właściwym czasie i dostawiać nogę lub głowę do nadlatującej piłki. Między innymi po to sprowadzono do klubu nowych skrzydłowych w osobach Androsa Townsenda i Demaraia Graya. I o ile częstotliwość wrzutek na razie nie poszybowała drastycznie w górę (wzrost o osiem setnych względem zeszłego sezonu), Calvert-Lewin strzelił trzy gole w trzech meczach. 24-latek powtórzył tym samym osiągnięcie z poprzednich rozgrywek, w których także zdobywał bramki w każdej z pierwszych trzech kolejek.
INNY WÓZEK
Jamajczyk i Anglik wyhamowali dopiero w czwartej serii gier. Antonio spędził na boisku 95 minut, w których nie pokonał golkipera Southampton, a co gorsza obejrzał dwie żółte kartki, przez co nie będzie mógł wystąpić w starciu z Manchesterem United. Calvert-Lewin nie zagrał w meczu z Burnley z powodu urazów. – Złamał palec u nogi. Wcześniej miał problem z mięśniem czworogłowym, więc musimy na niego poczekać od trzech do czterech tygodni, może dłużej – wyjawił Benitez.
Hiszpan dodał, iż strata jednego z najlepszych piłkarzy w drużynie zawsze rodzi problem. David Moyes podpisałby się pod tym stwierdzeniem bez dłuższego namysłu. Obaj szkoleniowcy muszą teraz zestawić zespoły bez ich liderów, bez piłkarzy zbliżonego, wysokiego kalibru. Napisanie, że jadą na tym samym wózku byłoby jednak znaczną przesadą.
Po pierwsze dlatego, iż Antonio opuści tylko jedno spotkanie. Potyczkę West Hamu z Manchesterem United obejrzy najprawdopodobniej z perspektywy trybun London Stadium. Jeśli zaś potwierdzą się słowa Beniteza, Calvert-Lewin nie zagra w minimum czterech meczach. Nie sprawdzi się na tle obrońców Aston Villi, Norwich City, Manchesteru United oraz Queens Park Rangers. Na murawę wybiegnie dopiero po październikowej przerwie reprezentacyjnej.
Po drugie dlatego, że Everton ma zdecydowanie lepsze warunki personalne, by załatać wyrwę po napastniku, niż West Ham. Latem na Goodison Park przeniósł się Salomon Rondon – autor 35 goli na niwie Premier League i zawodnik, który pasuje do wizji futbolu Beniteza na tyle dobrze, iż Hiszpan zaprosił Wenezuelczyka do współpracy już po raz trzeci. Ponadto od kilku lat w niebieskiej części Merseyside poczyna sobie Richarlison, który sporo czasu spędził na skrzydle, lecz długofalowo widzi siebie w roli środkowego napastnika. Po tym, jak w lutym Ancelotti zaczął regularnie ustawiać Brazylijczyka bliżej centrum boiska, ten zdobył cztery bramki w czterech kolejnych spotkaniach ligowych. Podczas złotych dla Canarinhos Igrzysk Olimpijskich skompletował hat-tricka i dublet grając jako „dziesiątka” oraz „dziewiątka”. W trwającym sezonie 24-latek zaliczył dotąd tylko jedno trafienie, choć Benitez nie stroni od powierzania mu roli napastnika. Przed nim bardzo ważne tygodnie.
Młoty podjęły w minionym oknie transferowym duże ryzyko. Nie sprowadziły nowego snajpera, choć w ich szatni przebiera się tylko jeden nominalny środkowy atakujący, który jeszcze do niedawna był bardzo kontuzjogennym skrzydłowym. Zawieszony za czerwoną kartkę Michail Antonio. Podczas drugiej kadencji w klubie z Londynu, która trwa od grudnia 2019 roku, Moyes nie dostał do dyspozycji żadnego świeżo zakontraktowanego napastnika. Youssef En-Nesyri i Tammy Abraham okazali się zbyt drodzy, Paul Onuachu nie przypadł do gustu Szkotowi.
W gronie zawodników, którzy w sobotę mogą zająć miejsce Antonio, Roshane Thomas z „The Athletic” wymienił Jarroda Bowena, Andriya Yarmolenkę, Nikolę Vlasicia i Tomasa Soucka. Dwóch skrzydłowych, ofensywnego i defensywnego pomocnika. Największe szanse daje się Bowenowi. Podczas kwietniowej absencji Antonio Anglik rozegrał 318 minut jako napastnik, zdobywając dwie bramki i zaliczając dwie asysty. Po jednym z meczów Moyes przyznał: – Jestem całkiem zadowolony, kiedy muszę wystawiać Jarroda na szpicy, ponieważ wykonał dobrą robotę.
Trudno ocenić, który z trenerów ma trudniejsze zadanie. Jak porównać misję jednorazowego zastąpienia lidera drużyny, który nie ma zmiennika, z koniecznością radzenia sobie bez podstawowego snajpera przez kilka tygodni, ale z możliwością posłania do gry dwóch innych napastników? Wiadomo za to, iż David Moyes i Rafa Benitez mają twardszy orzech do zgryzienia niż osoby grające w Fantasy Premier League. W końcu nie sprowadzą sobie teraz Neala Maupaya, Patricka Bamforda czy Danny’ego Ingsa.
Maciej Sarosiek