Wszystko wskazuje na to, że pierwszym transferem zimowego okienka transferowego Legii Warszawa będzie Piotr Pyrdoł, który występuje w Łódzkim Klubie Sportowym. Zdaniem „Gazety Wyborczej” zawodnik przeszedł już nawet testy medyczne w stolicy. Nie wiadomo jednak, kiedy dołączy do ekipy wicemistrzów Polski. Ale tak właściwie czy 20-latek w tym momencie jest niezbędny drużynie Aleksandara Vukovicia? Czy może po prostu klub przygotowuje się na ewentualne odejście dwóch ogranych młodzieżowców?
Kontrakt Piotra Pyrdoła z ŁKS-em Łódź wygasa wraz z końcem czerwca (fot. Michał Chwieduk/400mm.pl)
Stołeczny klub wyszedł z założenia, że sprowadzi zawodnika do siebie latem, kiedy będzie dostępny w zasadzie za darmo. Legia będzie musiała przelać na konto łodzian 70 tysięcy złotych, które pokryją ekwiwalent za wyszkolenie.
Scenariusz wydaje się logiczny i dość oczywisty, ale polskie kluby często mają za złe zawodnikowi, że podpisał przedwcześnie umowę z nowym pracodawcą i ograniczają jego rozwój. Słynny „Klub Kokosa” miał swoje oddziały w wielu miastach, więc kto wie czy tak nie będzie też w przypadku Pyrdoła? Dlatego rozważana jest także opcja, aby Legia i ŁKS doszły do porozumienia już zimą i zawodnik mógł przeprowadzić się do stolicy.
Czy to jednak nie wyhamuje jego rozwoju? Pyrdoł jesienią prezentował się przyzwoicie. Miał kilka lepszych spotkań, kilka gorszych, ale ogólnie pozostawił po sobie niezłe wrażenie. Tym bardziej, że były to jego pierwsze mecze na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce.
A co jeśli łodzianie nie będą chcieli sprzedać swojego zawodnika, bo Kazimierz Moskal wyjdzie z założenia, że jest mu niezbędny na wiosnę, aby walczyć o utrzymanie? Pyrdoł nie jest kluczowym piłkarzem ŁKS, ale spełnia przepis o młodzieżowcu. Trener beniaminka w tym sezonie stawiał tylko na Pyrdoła oraz Jana Sobocińskiego, a epizod w postaci sześciu minut zaliczył także Adrian Ratajczyk. Sobociński jesień miał słabiutką, w dodatku klub sprowadził Macieja Dąbrowskiego, czyli sytuacja młodzieżowego reprezentanta Polski wcale może nie być zbyt wesoła. Jeśli JS wypadłby ze składu, wówczas jedynym ogranym młodzieżowcem pozostaje właśnie Pyrdoł.
Czy Pyrdoł jest Legii niezbędny? No nie, co do tego nikt nie ma nawet najmniejszych wątpliwości. Na chwilę obecną, przy takim stanie kadry wicemistrzów Polski, będzie zawodnikiem trzeciego wyboru. Ale obecny piłkarz ŁKS ma jeden atut – PESEL.
20-latek spełnia wymagania przepisu o młodzieżowcu nie tylko na ten sezon, ale także na kolejny, a to w przypadku drużyny Aleksandara Vukovicia jest olbrzymim atutem. OK., to samo można powiedzieć o Radosławie Majeckim czy Michale Karbowniku, ale czy obaj zostaną w Warszawie na rozgrywki 2020-21? Wydaje się, że co najmniej jednego z nich zabraknie, a jeśli Legia znowu nie awansowałaby do fazy grupowej europejskich pucharów, może zabraknąć ich obu. Przecież dziurę w budżecie trzeba będzie jakoś łatać, a golkiper i lewy obrońca to w tym momencie zawodnicy, na których można najwięcej zarobić. Po pierwsze są młodzi, po drugie prezentują wysoką formę, a po trzecie są już ograni na ekstraklasowym poziomie.
Jeśli zabrakłoby Majeckiego i Karbownika za kilka miesięcy, to w obecnej kadrze Legii młodzieżowcami w następnym sezonie byliby Kacper Kostorz, Maciej Rosołek i Mateusz Praszelik, ale wszyscy zagrali jesienią jedynie ogony, dlatego nie dziwi nas fakt, że w Warszawie rozglądają się za innymi juniorami. Spójrzmy jednak na zmiany, jakich Vuković dokonywał w ostatnich spotkaniach 2019 roku. W pięciu ostatnich meczach na ostatnie minuty zawsze wpuszczał kogoś z wyżej wymienionego tercetu. Czyżby chciał po prostu ogrywać większą liczbę młodzieżowców? A może przygotowuje się pod scenariusz z odejściem Majeckiego i Karbownika?
pgol, PilkaNozna.pl