Przejdź do treści
Piszczek namówił mnie na Goczałkowice

Polska Ekstraklasa

Piszczek namówił mnie na Goczałkowice

Każdy piłkarz marzył, by brać udział w meczach z takimi markami jak Barcelona, Liverpool, Inter, Milan, Tottenham, Bayern. Piotr Ćwielong też, ale pewnie nie spodziewał się, że po trzydziestce przyjdzie mu być gwiazdą turnieju fanklubów i to w barwach Atletico Madryt.




A jeszcze rok wcześniej, pod koniec stycznia 2019, kraj obiegła informacja o rozwiązaniu kontraktu Ćwielonga z GKS Tychy. Naderwane praktycznie w 80 procentach ścięgno Achillesa dało o sobie znać. Wychowanek Stadionu Śląskiego Chorzów, który z Wisłą Kraków (dwukrotnie) i ze Śląskiem Wrocław (raz) zdobywał mistrzostwo Polski, powoli godził się z losem. Kontuzja brutalnie kończyła jego karierę. Jednak Ćwielong spotkał Łukasza Kozarskiego, ten przekonał piłkarza do podjęcia rehabilitacji.

– To była ciężka walka zakończona sukcesem – udaną operacją u doktora Tomasza Kuźmy w Blachowni. Znowu mogłem grać, szybko skontaktował się ze mną Łukasz Piszczek i przekonał do występów w LKS Goczałkowice-Zdrój – opowiada Ćwielong, który stał się ważnym ogniwem zespołu walczącego o awans do trzeciej ligi. Po rundzie jesiennej LKS jest liderem grupy drugiej w śląskiej czwartej lidze.

– Nie jest żadną tajemnicą, że Piszczu angażuje się w Goczałkowicach. Cieszę się, że taki piłkarz, legenda reprezentacji Polski i Borussii Dortmund odkurzył Piotra Ćwielonga – podkreśla zawodnik, który rozegrał 163 mecze w Ekstraklasie i zdobył
25 goli. Wisienką na torcie jego kariery pozostaje występ w pierwszej reprezentacji u Adama Nawałki. 19 listopada 2013 w Poznaniu biało-czerwoni bezbramkowo zremisowali z Irlandią, a Ćwielong przebywał na murawie do 81 minuty.


– Ktoś powie, że to tylko jedno spotkanie, ale ja mogę mówić, że aż jedno. Dokonałem w piłce nożnej tyle, ile mogłem. Zagrałem w drużynie narodowej razem z Robertem Lewandowskim, Kubą Błaszczykowskim, Wojtkiem Szczęsnym, a to naprawdę stanowiło duże przeżycie. Dla Niemców stałem się nationalspielerem, tamtejsze media bardziej interesowały się moją osobą. W VfL Bochum spędziłem piękny okres, ale nie udało się awansować do Bundesligi. Nie zamierzam jednak narzekać. W tym kraju przekonałem się, jak wygląda profesjonalny futbol, jak kapitalnie pracują z piłkarzami trenerzy. Skorzystałem i to mi się przydaje w roli… szkoleniowca. Na razie prowadzę indywidualne zajęcia z dzieciakami. Cieszy mnie to niesamowicie i nie ukrywam, że w niedalekiej przyszłości chcę sprawdzić się w seniorskiej piłce. Uprawnienia UEFA A już zdobyłem – opowiada Ćwielong, który zaskoczył obecnością na turnieju trójek w Kielcach kumpla ze Śląska Wrocław, Dariusza Pietrasiaka. 


Pietras nawet widziałby pomocnika w OKS Opatów, grającym w świętokrzyskiej lidze okręgowej, ale dużo wcześniej skutecznie zadziałał Piszczek. – Z Darkiem zmierzyłem się na trójkach, moje Atletico Pena Polonia zremisowało z jego KIA 2:2 – mówi Pepe, któremu Pietrasiak, pół żartem, pół serio, zazdrościł kontraktu z Atletico Madryt… – Który polski piłkarz nie chciałby biegać w koszulce Los Colchoneros? Pochodzę z Chorzowa, gdzie znajduje się fanklub Atleti. Koledzy z niego zaprosili mnie na kilka wyjazdów, pokazałem synowi Kacprowi, jak wygląda futbol na światowym poziomie, widzieliśmy mecze z Realem Madryt, Juventusem Turyn. Fajna sprawa, szkoda tylko, że Atletico obecnie prezentuje tak beznadziejny i nudny futbol. Przykro patrzeć, jak męczy się Joao Felix. Portugalczyk kupiony za grubo ponad sto milionów euro w zespole Diego Simeone spędza najwięcej czasu we własnym polu karnym, nie może się wykazać jak w Benfice lub reprezentacji. Może formuła z Simeone już się na Wanda Metropolitano wyczerpała? – zastanawia się przyszły szkoleniowiec seniorów.


Atletico Simeone nie sięga ostatnio po trofea, nie rozpieszcza swoich fanów, ale jego kibice z Polski na hali pokazują, że można grać skutecznie i ofensywnie. – Z Bochum nie przebiłem się do Bundesligi, ale w meczach towarzyskich rywalizowałem z Bayernem Monachium i Borussią Dortmund. Fajna sprawa. Bayern pokonałem dopiero występując w barwach fanklubu Atletico. Zwycięstwo to zwycięstwo – Ćwielong jest wyraźnie zadowolony. Humor mu dopisuje, także dlatego, że radują go piłkarskie postępy syna. Kacper ma 12 lat, trenuje w Stadionie Śląskim i wykazuje się smykałką do futbolu. – Radzi sobie dobrze, tak jak ja występuje na skrzydle, lub na dziesiątce, a najważniejsze, że futbol go cieszy. Na tym etapie najważniejsze jest szlifowanie techniki – uważa Ćwielong senior, bardzo lubiany przez podopiecznych z indywidualnych zajęć z Rudy Śląskiej pod szyldem Akademii Piłkarskiej Ruchu Chorzów. Może uda mu się wychować przyszłego reprezentanta Polski.

JAROMIR KRUK

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (nr 7/2020)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024