Piłkarz roku 2013 – Robert Lewandowski!
Wybór nie mógł być inny. Dziennikarze tygodnika „Piłka Nożna” zadecydowali, że w najbardziej prestiżowej kategorii naszego plebiscytu znów zatriumfować musi Robert Lewandowski. Zawodnik Borussii Dortmund i narodowej kadry statuetkę dla najlepszego piłkarza zgarnął trzeci raz z rzędu! Warto dodać, że Lewy ma także na swoim koncie statuetki dla Odkrycia Roku 2008 oraz Ligowca Roku 2009.
Lewandowski ma za sobą fantastyczny wręcz rok w barwach Borussii Dortmund. Gdy otrzymywał statuetkę w lutym 2013 roku za rok 2012, zapewne nie śnił nawet, że już w maju dane mu będzie zagrać w wielkim finale Ligi Mistrzów na legendarnym Wembley. Borussii Dortmund nie byłoby tam na pewno, gdyby nie fenomenalna wręcz postawa naszego asa na przestrzeni całej edycji Champions League.
Oczywiście, wszystkim najbardziej w pamięci utkwiły chwile, gdy Lewy raz po raz pakował piłkę do bramki w meczu z Realem Madryt (osiągnięcie to niebywałe, Robert zapisał się tym samym na kartach historii), ale nie możemy zapominać, że oprócz czterech trafień w jednym spotkaniu na Signal Iduna Park, Lewandowski zdobył jeszcze sześć innych, niezwykle ważnych goli. Zaledwie dwóch trafień zabrakło, aby nasz rodak został królem strzelców Ligi Mistrzów 2012-13.
Doskonale pamiętamy również jego występy ligowe. Do samego końca poprzedniego sezonu Lewandowski zawzięcie walczył o miano najlepszego strzelca w Bundeslidze. Ostatecznie o włos wyprzedził go snajper Bayeru Leverkusen, Stafan Kiessling. Polak w 31 meczach zdobył 24 gole. Niemiec strzelił o jednego gola więcej, ale rozegrał 34 mecze.
Również druga część roku była dla piłkarza Borussii bardzo udana w klubie. Polak wciąż strzelał w Bundeslidze, a jego bramki w fazie grupowej Ligi Mistrzów zagwarantowały BVB awans do kolejnej rundy. W fazie grupowej Lewy czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Oczywiście dokonując wyboru rozważaliśmy także argumenty reprezentacyjne. Nasza kadra przegrała przecież awans na mundial, to słabiutki 2013 rok (porażka z Ukrainą, nieudane mecze z Mołdawią i Czarnogórą, porażki w Charkowie i Londynie) okazał się w tej kwestii decydujący. Pytanie tylko, czy jest sens roztrząsania występów zespołu, który kompletnie zawiódł, a każdy zawodnik zagrał na zbliżonym poziomie?
Ba, postawa pozostałych kadrowiczów utwierdziła nas tylko w przekonaniu, że kwestia zwycięstwa w naszym plebiscycie musiała rozstrzygnąć się na niwie klubowej. A tutaj Lewandowski był po prostu bezkonkurencyjny. Ogromna ilość goli w lidze i w europejskich pucharach, kosmiczny mecz z Realem Madryt, na dodatek nominacja do Złotej Piłki. Mało? Czy warto poza tym sprzeciwiać się zdaniu największych i najlepszych? Przedstawiciele pewnego klubu zrobili wszystko, aby Robert od przyszłego sezonu grał właśnie dla nich. Ten klub jest w tym momencie najlepszy na świecie.
Robertowi gratulujemy i życzmy dalszych sukcesów. Mamy jednak nadzieję, że w następnej edycji naszego plebiscytu będziemy mieli o wiele większy problem i dylemat przy wyborze najlepszego polskiego zawodnika. Będzie to wówczas oznaczało, że doczekaliśmy się kolejnego, fantastycznego gracza. Tego życzymy wszystkim czytelnikom naszego tygodnika. A o wysoką formę Roberta jesteśmy spokojni!