Pięć goli w Poznaniu. Lech miał spore problemy z Koroną
Walka o mistrzostwo Polski wkroczyła w Ekstraklasie w decydującą fazę. Jednym z głównych faworytów do tytułu jest Lech Poznań, który dzisiaj zmierzył się na własnym terenie z Koroną Kielce.
Kielecka drużyna rzutem na taśmę załapała się do górnej ósemki Ekstraklasy. W opinii części ekspertów Korona w finałowej fazie rozgrywek miała być dostarczycielem punktów. Dzisiaj jednak w Poznaniu oglądaliśmy bardzo wyrównane spotkanie.
Lech przystępował do piątkowego meczu w roli zdecydowanego faworyta. Kolejorz zajmował trzecie miejsce i miał nad ósmą w stawce Koroną osiem punktów przewagi.
Kibicom zgromadzonym na stadionie w Poznaniu pierwsza połowa mogła się podobać. Oglądaliśmy dobre widowisko, w którym nie zabrało najważniejszego – goli.
Gospodarze wyszli na prowadzenie w 17. minucie spotkania. To wtedy Darko Jevtić otrzymał piłkę przed polem karnym i dobrym uderzeniem z kilkunastu metrów pokonał bramkarza Korony.
Jednak na odpowiedź Korony nie trzeba było długo czekać. Już w 21. minucie Mateusz Możdżeń uderzał z dystansu i przy odrobinie szczęścia pokonał Jasmina Buricia.
Końcówka pierwszej połowy była niesamowita. W 42. minucie Marcin Robak zdobył bramkę z rzutu karnego, a tuż przed zakończeniem pierwszej części gry „jedenastkę” otrzymała również Korona. Jacek Kiełb oszukał Buricia. 2:2 po 45 minutach gry.
Druga część meczu zapowiadała się kapitalnie. Obydwie drużyny stwarzały sobie okazje strzeleckie, ale za każdym razem brakowało w ich akcjach skuteczności oraz precyzji.
Dopiero w 80. minucie Kolejorz zdobył bramkę na wagę trzech punktów. Chwilę wcześniej arbiter odgwizdał rzut karny dla gospodarzy, którego na gola zamienił pewnym strzałem doświadczony Robak. Lech miał spore problemy z Koroną, ale dał jasny sygnał tym zwycięstwem, że zamierza walczyć do samego końca o mistrzostwo.
gmar, PilkaNozna.pl
foto: Łukasz Skwiot