Pewne zwycięstwo Lecha Poznań
Lech Poznań po dwóch kolejkach nowego sezonu ma na swoim koncie komplet punktów. „Kolejorz” pokonał w niedzielne popołudnie Cracovię (2:0), rozgrywając dobre zawody i długimi momentami dominując nad przeciwnikiem.
Christian Gytkjaer przypieczętował zwycięstwo Lecha (fot. Łukasz Skwiot)
Przypomnijmy, że Lech musi na początku sezonu łączyć zmagania w ramach ekstraklasy z eliminacjami do Ligi Europy. Nie byłoby prawdziwym stwierdzenie, że podopieczni Ivana Drjurdjevicia rzucają na kolana swoją grą i jak do tej pory kibice muszą przeżywać – oglądając mecze swojej drużyny – sporą huśtawkę nastrojów.
Jeśli zaś chodzi o Cracovię, to ta przegrała na inaugurację ze Śląskiem Wrocław, a jakby tego było mało, klubem wstrząsnął konflikt szefów z Miroslavem Covilo. Były już kapitan „Pasów” i jego chlebodawcy postanowili prać brudy przy podniesionej kurtynie, a pokłosiem takiego zachowania było m.in. odsunięcie zawodnika od pierwszej drużyny.
Początek spotkanie należał dość zdecydowanie do gospodarzy, którzy w ciągu zaledwie kilku minut stworzyli sobie dwie dobre okazje do zdobycia bramki. Najpierw bliski oddania celnego strzału był Łukasz Trałka, a chwilę później głową uderzał Rafał Janicki.
Przewaga Lecha zwiastowała gola i ten padł – w 20. minucie. Świetnie na skrzydle znalazł się Wołodymyr Kostewycz, który dograł piłkę przed bramkę, gdzie dopadł do niej Christian Gytkjaer. Jego strzał zdołał jeszcze obronić Maciej Gostomski, jednak przy dobitce Darko Jevticia nie miał on żadnych szans na skuteczną interwencję.
Po stracie bramki Cracovia próbował w końcu „dojechać” na to spotkanie i podejmowała próby kontratakowania. W dwóch czy trzech przypadkach szybkie akcje gości mogły się podobać, ale jedynie do pewnego momentu. Kiedy już bowiem przychodziło do konkretów, zawodnikom Michała Probierza brakowało pomysłu, dokładności i wyrachowania.
Bardziej konkretny był Lech, który w 35. minucie mógł podwyższyć na 2:0. Jevtić obsłużył prostopadłym podaniem Gytkjaera, ale podał minimalnie za mocno i szybszy od napastnika „Kolejorza” okazał się Gostomski.
Kiedy wydawało się, że Lechowi nic złego w pierwszej połowie się nie stanie, w polu karnym gospodarzy doszło do sporego zamieszania. Nabita piłka trafiła w ręką Janickiego i sędzia nie miał żadnych wątpliwości, wskazując na „wapno”. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Michał Helik, który uderzył bardzo mocno i bardzo niecelnie. Futbolówka po jego strzale poszybowała wysoko nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Jasmina Buricia.
„Pasy” od początku drugiej połowy były aktywniejsze, ale niewiele z tego wszystkiego wynikało. Lech z kolei grał nadal swoje i przy atakowaniu rywala był zdecydowanie bardziej konkretny.
Na kwadrans przed końcem gospodarze mogli w końcu przekuć swoją przewagę na drugiego gola. Maciej Makuszewski posłał znakomite podanie do Joao Amarala, a ten po zaledwie kilku minutach od wejścia na boisko znalazł się w sytuacji sam na sam z Maciejem Gostomskim. Bramkarza Cracovii stanął na wysokości zadania i wyszedł z tego starcia obronną ręką.
W 86. minucie losy spotkania zostały rozstrzygnięte. Błąd defensywy Cracovii wykorzystał Maciej Gajos, który dośrodkował przed bramkę rywala na głową Gytkjaera, a ten w końcu zrobił to, czego od niego się w Poznaniu oczekuje i uderzeniem głową skierował piłkę do siatki.
Po stracie drugiej bramki z piłkarzy Probierza całkowicie zeszło powietrze i już do końca nie udało się im zdobyć chociażby gola honorowego. Lech zainkasował więc kolejne trzy punkty i po dwóch kolejkach ma komplet „oczek” na koncie.
PiłkaNożna.pl