Tak dużego wpływu na grę drużyny w ofensywie nie miał żaden inny piłkarz w PKO Bank Polski Ekstraklasie. Ivi Lopez zgarnął nagrody dla najlepszego zawodnika, pomocnika oraz strzelca ligi. Ostatnim zawodnikiem, który wyszedł z trzema nagrodami z Gali Ekstraklasy był Carlitos w 2018 roku.
Kiedy pracowaliśmy nad sprowadzeniem Iviego do Polski, powiedziałem mu, aby przyszedł do Rakowa na dwa lata, pomógł w zdobywaniu trofeów, został najlepszym piłkarzem ligi, to wypromuje go do silniejszej ligi. Wszystko zrealizował, ale chcemy, aby został jeszcze u nas na kolejny rok. Tyle że w futbolu bywa tak, że dostajesz propozycję, która może odmienić twoje życie o 180 stopni i dlatego każdą decyzję trzeba będzie uszanować – mówi Goncalo Feio, asystent Marka Papszuna w Rakowie, który opiekuje się Lopezem w Częstochowie.
SŁOWA TRAFIŁY DO SERCA
Raków to jego pierwszy zagraniczny klub w karierze. Zanim trafił do Polski, miał sporo zawirowań. Do poważnego futbolu wchodził w Getafe, w którym nawet zadebiutował w Primera Division. Po jego pierwszym sezonie w hiszpańskiej ekstraklasie sprowadziła go Sevilla. Wydawało się, że kariera za chwilę nabierze tempa, ruszy w odpowiednią stronę. W stolicy Andaluzji jednak nie przebił się do pierwszego zespołu. Przez dwa lata tylko raz znalazł się w kadrze pierwszej drużyny, ale nigdy w niej nie zagrał. W 2017 roku przeniósł się do Levante, które wykupiło go za 1,2 mln euro (dane za Transfermarkt) i odważnie na niego postawiło. 29 meczów, 4 gole i 3 asysty to całkiem niezły dorobek jak na pierwszy pełny sezon w La Lidze. W Walencji jednak nie zagrzał miejsca, był wypożyczany do drugoligowych klubów i w końcu po wygaśnięciu umowy z Levante wylądował w Częstochowie, choć mógł zostać w Hiszpanii. Miał ofertę pozostania w Ponferradinie, także propozycję przedstawiło CD Castellon. Ostatecznie jednak wybrał transfer do Polski, aby otworzyć nowy rozdział w karierze. Przykłady wielu jego rodaków w ostatnich latach pokazały, że z PKO Bank Polski Ekstraklasy można się szybciej wybić do silniejszej ligi niż z Segunda Division.
– Kiedy jesteś już w La Lidze i musisz zejść do niższej ligi, pojawia się w głowie problem. Patrzysz w lustro i zastanawiasz się nad tym, co zrobiłeś źle. Nie cofam się na boisku, nie chowam przed podaniami. Mnie nie trzeba nic mówić, jestem taki, jaki jestem. Trener, który mnie zrozumie, wie, że kiedy da mi wolność i przestrzeń, dostanie odpowiednie efekty – mówił Hiszpan na początku 2020 roku na łamach rodzimej prasy.
W młodości Lopez popełnił sporo błędów, ale o nich nie chce nikomu opowiadać. Ujmuje to zdaniem „nie byłem do końca skoncentrowany na piłce”. Nieoficjalnie mówiło się, że sporo imprezował i zajmował się innymi rzeczami, a futbol stawiał na dalszym miejscu. Dzisiaj dorósł. W Rakowie został wprowadzony w odpowiednie ramy i dzięki temu bardzo szybko stał się czołowym piłkarzem ekipy Marka Papszuna.
– Poznałem go, kiedy miał 18 lat – mówi Jorge Felix, były piłkarz Piasta Gliwice, przyjaciel Iviego, z którym wspólnie występowali w Getafe. – Był szaloną osobą. Dzisiaj jest już zdecydowanie bardziej dojrzały. Zawsze powie ci prawdę prosto w oczy, nawet jeśli masz inne zdanie i ta prawda nie jest dla ciebie czymś przyjemnym. To bardzo towarzyski i zabawny człowiek. Przed przyjazdem do Polski pytał mnie o zdanie na temat waszego kraju. Akurat minęliśmy się, ponieważ ja opuściłem Ekstraklasę, a on do niej przyjechał. Polecałem mu ligę polską, wiedziałem, że to będzie dla niego dobry kierunek. Wiem od dawna, że Ivi jest świetnym piłkarzem, ale w Hiszpanii nie był do końca skoncentrowany na futbolu. Myślał, że łatwo wejdzie do Primera Division i będzie w niej regularnie grał. Miał umiejętności, aby tego dokonać, ale w Hiszpanii jest wielu piłkarzy, którzy mają potencjał na występy w La Lidze, a z różnych powodów im nie wychodzi. Powiedziałem mu, że musi się skoncentrować na pracy, a wtedy jego talent eksploduje. Chyba wziął sobie moje słowa do serca – dodaje z uśmiechem najlepszy zawodnik Ekstraklasy 2019-20 oraz Obcokrajowiec Roku 2019 w plebiscycie „PN”.
INWESTYCJE
Obaj pomocnicy grali ze sobą przez jeden sezon w Getafe, nadawali na tych samych falach. Felix i Lopez spędzali ze sobą sporo czasu, ponieważ piłkarz Rakowa nie miał w tamtych czasach prawa jazdy. Piłkarze mieszkali blisko siebie, więc były zawodnik Piasta prawie zawsze podwoził go na trening, a później do domu. – Może kiedyś zaprosi mnie do swojej restauracji, aby się odwdzięczyć za tamte czasy – żartuje Felix.
Lopez nie odkłada zarabianych pieniędzy do skarpety. Sam podkreślał w wielu wywiadach, że nie lubi, kiedy kasa leży w skarbonce, ponieważ lepiej coś z nią zrobić i w dodatku mieć z tego mnóstwo radości. Od kilku lat inwestuje środki w różne biznesy. Ivi jest właścicielem klubu e-sportowego, tę inwestycję potraktował raczej jako hobby. Znacznie poważniej zaangażował się w biznes gastronomiczny. Zainwestował pieniądze w kilka restauracji w Madrycie, gdzie serwowane są hiszpańskie dania.
To był jego sezon Tak Ivi Lopez strzelał w tym sezonie @_Ekstraklasa_
– Ivi to inteligentny człowiek, wie, co zrobić z pieniędzmi. Ma za sobą mnóstwo doświadczeń, które go ukształtowały – mówi Feio. – Dzisiaj wie, na czym polega zawód piłkarza i jest świadomy swoich błędów w młodości. Zajmował się innymi rzeczami niż futbol, ale to się zmieniło. Przed przyjazdem do Polski poznał Sheylę, z którą do dzisiaj jest w związku. Ivi to ambitny człowiek, chce dużo grać, rywalizować i przede wszystkim wygrywać. Mogę o nim powiedzieć, że jest zdobywcą, który zmierza od celu do celu. Nie jest tajemnicą, że nie mówi po angielsku, więcej rozumie po polsku. Nauczył się już podstawowych zwrotów, więc komunikacja z nim jest coraz lepsza, ale nawet on, mówiąc tylko po hiszpańsku, jest i tak jedną z najbardziej komunikatywnych osób, jakie znam. On nie musi znać języka, aby dobrze się komunikować. Wokół niego zbudowano otoczkę gwiazdy ligi, ale to jest totalnie poza nim.
Najlepszy piłkarz sezonu 2021-22 jest zakochany w futbolu. Jego koledzy z szatni mówią, że dzisiaj żyje piłką nożną na okrągło. Potrafi oglądać mecze PKO Bank Polski Ekstraklasy nawet na telefonie, kiedy drużyna jest w drodze na mecz wyjazdowy. Sam jest kibicem Realu Madryt, którego meczów stara się nie omijać, ale w minionym sezonie znacznie częściej można było zauważyć go oglądającego spotkania ligi polskiej niż hiszpańskiej. W szatni najbliżej trzyma się z zawodnikami operującymi językami hiszpańskim i portugalskim, czyli Giannisem Papanikolaou, Benem Ledermanem czy Fabio Sturgeonem. Ma także bardzo dobre relacje z Franem Tudorem czy Zoranem Arseniciem, a wcześniej z Marko Poletanoviciem.
SUROWA SAMOOCENA
Jaki jest prywatnie? – Rodzinny. Często rozmawia z rodzicami, mówi, że tęskni za nimi. Poza tym to energiczny człowiek, co można zaobserwować na boisku, ale też i poza nim. Jest otwarty, towarzyski – odpowiada Feio. – Lopez kocha rozmawiać o futbolu, ciągle ogląda mecze. Dużo mówi o swoich odczuciach na temat konkretnych sytuacji w meczu, sporo analizuje w trakcie gry, zwraca uwagę na silne i słabe strony u przeciwników. W szatni jest proaktywny, często się odzywa, kipi energią. Z perspektywy trenera mogę powiedzieć, że Ivi ma świetne oko do charakterystyki indywidualnej piłkarza. Co do meczów Ekstraklasy, to prawda: w tym sezonie oglądał bardzo dużo spotkań, rozmawiał o konkretnych drużynach czy nawet piłkarzach. Kiedy na początku tygodnia rozpoczynaliśmy przygotowania do meczu ligowego, Ivi już miał swoje zdanie na temat najbliższego przeciwnika, dawał uwagi, mówił o tym, co zaobserwował w konkretnym meczu z udziałem tego zespołu. Swoją analizę robi znacznie wcześniej – podkreśla asystent Papszuna.
W Rakowie sztab szkoleniowy wymaga od piłkarzy, aby po każdym meczu wypełnili arkusz dotyczący samooceny. Hiszpan podchodzi do tego sumiennie, w stosunku do siebie jest surowy. Zwraca uwagę na konkrety, czyli czy strzelił gola, zaliczył asystę albo popisał się kluczowym podaniem. W tym sezonie akurat w klasyfikacji kanadyjskiej był absolutnie najlepszy w całej lidze. Licząc bramki, asysty oraz asysty drugiego stopnia miał udział przy 56,1% strzelonych goli Rakowa w lidze – jest bezapelacyjnym liderem tego zestawienia.
Czy Ivi zostanie w Polsce na kolejny sezon? – Sam mówi, że odnalazł w Polsce szczęście i pasję, a to wszystko chciałby zwieńczyć tytułem mistrzowskim. Sprawa jest otwarta – odpowiada Feio.
W Rakowie nie ma ciśnienia na sprzedaż Hiszpana, ale wiadomo, że z niewolnika nie ma pracownika. W Częstochowie był plan, aby latem pozwolić na odejście tylko jednego czołowego piłkarza, a kolejka do transferu jest dosyć spora, ponieważ na brak zainteresowania nie narzeka nie tylko Lopez, ale także Vladan Kovacević, Tomas Petrasek czy Fran Tudor.