Przejdź do treści
Orli patent na mecze w Manchesterze

Ligi w Europie Premier League

Orli patent na mecze w Manchesterze

Jako drużyna z nie najwyższej półki, ale też nie z gatunku tych, które drżą o utrzymanie, Crystal Palace mogłoby uchodzić za idealnego pierwszego przeciwnika dla debiutującego na ławce trenerskiej Manchesteru United Ralfa Rangnicka. Mogłoby, gdyby nie fakt, że Orły mają patent na nie przegrywanie w Manchesterze.



Crystal Palace nie czuje strachu przed wizytą na Old Trafford. (fot. Reuters)

  

W mieście dwóch wielkich klubów jest tylko jedna twierdza. To Etihad Stadium, z którego wprawdzie da się wywieść ligowe punkty, ale na przestrzeni minionych trzech sezonów The Citizens tylko raz nie wdrapali się na szczyt tabeli angielskiej ekstraklasy uwzględniającej wyłącznie mecze u siebie. W rozgrywkach 2018-19 nie wygrali jednego meczu, w którym pełnili rolę gospodarzy. W 2019-20 – czterech. W 2020-21 – sześciu. W trwających (na razie) – dwóch.

Na Old Trafford jest zgoła inaczej. Nie ma przypadku w tym, iż głosów rywali nie odczuwających obaw przed wizytą w Teatrze Marzeń stale przybywa. Królestwo Czerwonych Diabłów nie kojarzy się już z gabinetem dentystycznym, do którego raz do roku trzeba się wybrać i wrócić do domu z bólem, jak Niko Kovac mówił o starciach z Bayernem Monachium na Allianz Arena i jak w czerwonej części Manchesteru było w erze Sir Alexa Fergusona. W bieżącym sezonie Premier League United nie wygrało już czterech z siedmiu spotkań na własnym boisku. W poprzednim – dziesięciu. W dwóch jeszcze wcześniejszych – dziewięciu.

Dla Crystal Palace, które w niedzielne popołudnie postara się popsuć debiut Ralfa Rangnicka na ławce trenerskiej dwudziestokrotnych mistrzów Anglii, od kilku lat nie ma jednak dużej różnicy między meczem na Etihad Stadium i meczem na Old Trafford. Na obu obiektach Orły potrafią osiągać dobre lub nawet bardzo dobre wyniki.

Nie zawsze tak było. Przez lata londyńczycy nie przepadali za podróżami na północ. Jeśli by mogli, z wyjazdowych starć z Manchesterem City zapomnieliby niemal wszystko, co wydarzyło się po grudniu 1990 roku. To wtedy odnieśli zwycięstwo ligowe na terenie The Citizens, które przez blisko trzy dekady pozostawało ostatnim. Jeszcze dłużej, bo od grudnia 1989 roku, Crystal Palace czekało na jakąkolwiek zdobycz punktową w delegacji do Manchesteru United.

Wszystko zmieniło się w 2018 roku. Od tego czasu podopieczni najpierw Roya Hodgsona, a teraz Patrice’a Vieiry rozegrali w Manchesterze siedem spotkań. Cztery z nich wygrali, dwa zremisowali, a tylko jeden przegrali. Przepis na sukces ma cztery składniki, które stanowią: dobra organizacja, odwaga, skuteczność w kontrataku i indywidualny błysk.

W 2018 roku na Etihad Stadium było 2:3. Goście oddali trzy celne strzały, na które Ederson nie znalazł remedium. Ozdobą rywalizacji był spektakularny wolej Androsa Townsenda, ogłoszony później Bramką Sezonu Premier League i nominowany do Nagrody Puskasa.


Tego dnia Hodgson został pierwszym angielskim szkoleniowcem od 2010 roku, który pokonał The Citizens w wyjazdowej potyczce ligowej. Jak się później okazało, Crystal Palace było w tamtym sezonie jedyną ekipą, która poskromiła zdobywcę tytułu mistrzowskiego na jego stadionie.

Niemal dokładnie miesiąc przed opisanymi wydarzeniami Orły przełamały się na Old Trafford, gdzie było 0:0. Można to uznać za jeden z początków końca kadencji Jose Mourinho, który po ostatnim gwizdku sędziego skrytykował publicznie swoich piłkarzy mówiąc: – W piłkę należy grać rozumem, ale i sercem. Sądzę, iż nie włożyliśmy dostatecznie dużo serca.

W erze Ole Gunnara Solskjaera Czerwonym Diabłom w domowych meczach z drużyną z Selhurst Park wiodło się jednak jeszcze gorzej. Najpierw przegrali 1:2, kiedy londyńczycy zdobyli pierwszą ligową bramkę na Old Trafford od 2004 roku, a heroiczny triumf – jak określił osiągnięcie Orłów Hodgson – w trzeciej minucie doliczonego czasu gry zapewnił im Patrick van Aanholt. Najlepszym piłkarzem meczu był Gary Cahill, który w debiucie w nowych barwach klubowych wcielił się rolę lidera formacji defensywnej. Ostatnie spotkanie Manchesteru United z Crystal Palace, w którym Wilfred Zaha skompletował dublet, zakończyło się rezultatem 1:3. To najwyższa wyjazdowa wygrana Orłów nad Czerwonymi Diabłami w historii. Stołeczna ekipa nigdy wcześniej nie pokonała United na jego obiekcie w dwóch kolejnych sezonach.

Goszcząc po drugiej stronie miasta, Palace upodobało sobie przyćmiewanie wyjątkowych okazji Pepa Guardioli. Po tym, jak w 2019 roku przegrało na Etihad Stadium 0:4, 18 stycznia 2020 roku, a więc w 49-urodziny opiekuna gospodarzy, zremisowało tam 2:2 (w ostatniej minucie podstawowego czasu gry trafienie samobójcze zaliczył Fernandinho). W październiku bieżącego roku, już pod wodzą Vieiry, wygrało z kolei 2:0. Dwusetne spotkanie Guardioli w Premier League zostało naznaczone czerwoną kartką Aymerica Laporte’a i wyśmienitym występem Conora Gallaghera (gol i asysta).

Crystal Palace ewidentnie ma patent na nie przegrywanie w Manchesterze. Czy pozwoli mu to na przedłużenie historycznej passy zwycięstw na Old Trafford? Czy umożliwi popsucie wielkiego dnia w życiu Ralfa Rangnicka?

Maciej Sarosiek

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024