Ole Gunnar Solskjaer i czekająca go robota
Gdy rozpędza się Lionel Messi z piłką przy nodze, to nie jest dla zawodnika przeciwnej drużyny przyjemna chwila. A wielokrotność takich sytuacji w dwumeczu Barcelony z Manchesterem United tylko podkreśliła, jak spora jest różnica jakościowa między tymi zespołami i to nie tylko wyznaczana geniuszem Argentyńczyka. Zamiast jednak marudzić po porażce, Ole Gunnar Solskjaer zrobił rzecz dla zespołu najlepszą: zakasał rękawy do dalszej pracy.
MICHAŁ ZACHODNY
(…)
Solskjaer w Lidze Mistrzów starał się wycisnąć z zespołu wszystkie soki, ale produkt okazał się kwaśny przy dłuższym smakowaniu. Może jednak Mourinho miał rację i za setki milionów funtów zebrano skład na dobrym, lecz nie bardzo dobrym poziomie, a na pewno daleki od świetnego? W United nie ma również takiej łatwości wygrywania, która charakteryzuje w tym sezonie Liverpool i Manchester City. Oglądając Czerwone Diabły nawet w trakcie ich najlepszej serii było widać, jak wiele zespół kosztuje osiągnięcie każdego punktu.
Nic dziwnego więc, że Norweg coraz częściej powtarzał słowa o potrzebnym do zwyciężania charakterze. – To będzie dla nas prawdziwy test pod tym względem – zaznaczał po powrocie do ligowej rzeczywistości, gdy kibice i jego piłkarze wciąż mieli prawo żyć cudownym wieczorem w Paryżu, a przed zespołem było wyzwanie niskiego stopnia zagrożenia, czyli Fulham.
Rzeczywiście, im więcej Solskjaer przypomina o wartościach United – wszystkim tym, co wchłonął w trakcie kariery na Old Trafford – tym mniej zrozumienia jest dla jego słów. Na Camp Nou wystarczyło jedno pytanie o finałowy mecz Ligi Mistrzów z 1999 roku na tym stadionie i jego odpowiedź, by po sali konferencyjnej przeszedł bardzo dobrze słyszalny pomruk zniecierpliwienia. Jakby miesiąc miodowy się skończył, jakby druga strona tego związku miała już dość wspomnień, a chciała zobaczyć, co faktycznie da się zbudować na przyszłość. Kolejna anegdota opowiedziana o Fergusonie – Solskjaer wciąż mówi o nim per „Boss”, gazety donosiły, że odmówił parkowania w bazie treningowej na miejscu menedżera, uznając, że to wciąż powinno należeć do Sir Aleksa – już nawet nie trafi do gazet, zostanie puszczona mimo uszu.
Solskjaer jest jednak świadomy tego, że on jeszcze w United nawet nie zaczął budować fundamentów. Po prawdzie, po prostu podłożył podpórkę, by sklepienie się nie zawaliło i zmobilizował pracowników, by uwijali się trochę szybciej. – Musimy wycisnąć z każdego to, co najlepsze, ale też stworzyć środowisko o najwyższych, naprawdę najwyższych standardach każdego dnia. To przebudowa, ale ona zaczyna się od trenerów, a w dalszej kolejności od zawodników. Oczywiście latem zdarzą się wzmocnienia, jedno lub dwa – tłumaczył na gorąco po porażce w Barcelonie.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (17/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”