ODZYSKAŁEM NAJLEPSZĄ WERSJĘ SIEBIE
Poznański rozdział kariery 24-latka opisuje kilka kluczowych haseł: nadzieja, komplikacje, rozczarowanie, wreszcie metamorfoza. I to spektakularna. Portugalczyk okazuje się piłkarzem, na którego warto było poczekać – nawet dwa sezony. To jedna z tych postaci w składzie Lecha, dla których przychodzi się na stadion.
Konrad Witkowski
Należy pan do cierpliwych osób?
Zawsze potrafiłem czekać na swoją szansę, w wielu życiowych sytuacjach, nie tylko w piłce – mówi Sousa. – Wszystko, co dotychczas osiągnąłem, wynika z ciężkiej pracy. Uważam się za cierpliwego człowieka. Jeśli miałbym opisywać samego siebie, to byłby jeden z przymiotników.
Ta cecha okazała się kluczowa w trakcie ostatnich dwóch lat?
Podczas mojego pobytu w Lechu to pierwsza sytuacja, że rozgrywam tyle spotkań z rzędu. Wcześniej brakowało mi regularności. Nie przypominam sobie, abym w trakcie poprzednich sezonów wystąpił w podstawowym składzie w więcej niż pięciu kolejnych meczach. W takich okolicznościach trudno jest utrzymać równą dyspozycję, grać przez dłuższy czas na dobrym poziomie.
Tymczasem oczekiwania od początku były bardzo wysokie. Ciążyło panu miano jednego z najdroższych piłkarzy w historii Kolejorza?
Mam mnóstwo szacunku dla wszystkich, którzy przyczynili się do tego, że jestem w tym klubie. Zdaję sobie sprawę, ile wysiłku włożono w pozyskanie mnie do Lecha. Jednak zupełnie szczerze – nie myślałem o tej kwestii. Oczekiwania to normalna część futbolu. Były spore od pierwszego dnia, są takie również teraz. Każdy ma prawo do własnego zdania, ale nigdy nie przejmowałem się negatywnymi ocenami. Podoba mi się powiedzenie: krytykują cię ci sami ludzie, którzy klaszczą, gdy jesteś na szczycie. Miewałem wzloty i upadki, ale zawsze koncentrowałem się wyłącznie na pracy, na tym, w jaki sposób mogę stawać się lepszy. Jak grasz, tak jesteś odbierany. A podczas minionych dwóch lat w wielu meczach nie spisywałem się dobrze. Starałem się wrócić do formy, na nowo odnaleźć radość na boisku.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 52-53/2024