Oceny po finale: Jakość nad sercem
To był najbardziej jednostronny finał Pucharu Polski, odkąd te spotkania odbywają się na PGE Stadionie Narodowym. Legia Warszawa górowała nad Arką Gdynia w zasadzie w każdym elemencie i zasłużenie zgarnęła trofeum. Oto oceny, które wystawiliśmy zawodnikom obu drużyn w skali szkolnej 1-6.
(fot. Marcin Szymczyk/400mm.pl)
Arka Gdynia
Pavels Steinbors – 3. Przy golach bezradny. Poza tym kilka razy wykazał się ładnymi interwencjami, które pozwoliły Arce przegrać tylko 0:2. Wyrósł na najlepszego zawodnika gdyńskiego zespołu, ale to marne pocieszenie. Na tle tak słabych kolegów nie trudno było błyszczeć.
Damian Zbozień – 2. Występ przeciwko byłemu klubowi będzie chciał szybko zapomnieć. Nieaktywny w ofensywie, sporo błędów w obronie.
Michał Marcjanik – 2. Zarówno Marcjanik jak i Helstrup nie mieli łatwego zadania, aby upilnować Niezgodę, który jest w bardzo wysokiej formie. No i nie upilnowali. Środek defensywy przeciekał bardzo często…
Frederik Helstrup – 2. Jak wyżej.
Marcin Warcholak – 1,5. Najsłabszy z arkowców. Lewy defensor ekipy Leszka Ojrzyńskiego wyglądał na kompletnie zagubionego. To z jego strefy wyszły podania, po których Legia strzeliła oba gole.
Dawid Sołdecki – 2,5. Miał pomagać dwóm środkowym obrońcom, wklejał się w środek defensywy, ale to nie pomogło. Środkowi pomocnicy Legii mieli bardzo dużo miejsca i swobodnie napędzali kolejne akcje ofensywne. Pół oceny w górę za gola.
Marcus Da Silva – 2. Kapitan wprowadził Arkę do finału, ale na Narodowym już nie ocalił jej przed zatonięciem. Wyłączony z gry, ale na koniec zaliczył dość przypadkową asystę.
Andrij Bohdanow – 2. Legioniści w środku mieli w pierwszej połowie mnóstwo miejsce. Domagoj Antolić, Chris Philipps czy Miroslav Radović bez problemu rozgrywali piłkę od prawej do lewej. Ukrainiec będzie bardzo szybko chciał zapomnieć o debiucie na PGE Stadionie Narodowym.
Michał Nalepa – 2,5. Pomocnik Arki rozpoczął mecz za plecami Jankowskiego, ale nie był w stanie pociągnąć zespołu do lepszej gry. W 73. minucie opuścił boisko, zostawiając na murawie serce, ale to było za mało. Ambicja i wola walki nie wystarczyły na dobrze grających legionistów.
Mateusz Szwoch – 1,5. Kompletnie niewidoczny. Miał rozgrywać, wyprowadzać kontry, ale był w zasadzie bezbarwny. Trudno sobie przypomnieć jakiekolwiek otwierające podanie.
Maciej Jankowski – 2. Napastnik Arki w pierwszej połowie był kompletnie odłączony od gry. Legia grała bardzo wysoko i w zasadzie nie pozwoliła gdynianom na wyjście z własnej połowy. Nawet, kiedy już otrzymywał piłkę, to obok siebie nie miał ani jednego z kolegów do pomocy…
Grzegorz Piesio – bez oceny.
Rafał Siemaszko – 2,5. Szczególnie na początku drugiej połowy był bardzo aktywny, ale po zejściu Grzegorza Piesio już kompletnie niewidoczny. Nawet w połowie nie nawiązał do spektakularnego występu sprzed roku.
Adam Marciniak – bez oceny.
Legia Warszawa
Radosław Cierzniak – 3. Bezrobotny, a przy golu bez szans.
Marko Vesović – 3,5. Aktywny na prawej stronie obrony w ofensywie i bardzo poprawny w defensywie. Zakończył mecz z asystą przy golu Cafu. Bez dwóch zdań prezentuje się znacznie lepiej niż Artur Jędrzejczyk.
William Remy – 3,5. Jeśli drużyna przeciwna stwarza przez 90 minut tylko jedną okazję, to jest to najlepsza wizytówka dla duetu stoperów. Razem z Pazdanem wyłączyli Jankowskiego, a Siemaszkę bardzo szybko ostudzili.
Michał Pazdan – 3,5. Jak wyżej.
Adam Hlousek – 3,5. Bardzo aktywny z lewej strony. Często podłączał się do akcji ofensywnych, nieźle współpracował z Cafu, choć dopiero pierwszy raz stworzyli taki duet. W obronie również nie można mu nic zarzucić.
Cafu – 4. Kolejny dobry mecz pomocnika Legii. Z Koroną Kielce zadebiutował na prawej pomocy, w finale wystąpił na lewym skrzydle. Był aktywny, dobrze współpracował z Hlouskiem i strzelił gola na 2:0. Wysłał poważny sygnał Klafuriciowi przed meczem z Jagiellonią.
Chris Philipps – 3,5. Najmniej aktywny ze środkowych pomocników Legii. Luksemburczyk przerywał akcję, podawał do najbliższego, ale w odpowiednich momentach potrafił przenieść ciężar gry. Dobry w wyprowadzaniu piłki z defensywy.
Domagoj Antolić – 4,5. Naszym zdaniem najlepszy z legionistów. Wszędobylski, zadziorny, kreatywny, waleczny – brakuje określeń, aby dobrze opisać występ Chorwata. Rozegrał najlepsze spotkanie, odkąd trafił na Łazienkowską. Do tego dorzuca asystę przy trafieniu Niezgody.
Michał Kucharczyk – 3,5. Widzieliśmy już lepsze mecze skrzydłowego Legii. Starał się, wychodził na pozycję, ale brakowało wyrazu w jego grze. Na pewno musi popracować nad dośrodkowaniami, które dzisiaj mu średnio wychodziły.
Jarosław Niezgoda – 4. Kolejny mecz i kolejny gol. Napastnik mistrzów Polski przyzwyczaił, że kiedy strzela, to jego drużyna zazwyczaj wygrywa. W finale nie było inaczej. Niezgoda może i jest mało aktywny, znika na dłuższe fragmenty, ale kiedy ma okazję to z zimną krwią ją wykorzystuje.
Miroslav Radović – 3. Kapitan wrócił do pierwszego składu Legii i zajął miejsce za plecami Jarosława Niezgody. Serb z polskim paszportem brał na siebie ciężar gry, rozgrywał, ale fajerwerków nie było. Brakowało błysku, który Radović przecież ma i niejednokrotnie go pokazywał, dlatego otrzymuje notę wyjściową.
Sebastian Szymański – bez oceny. Nieobecność młodego pomocnika lidera Ekstraklasy była największą niespodzianką przygotowaną przez trenera Klafuricia. Młodzieżowy reprezentant Polski wszedł na 25 minut i kilka razy błysnął luzem w polu karnym rywali. Widać zwyżkę formy na kluczowe spotkania rundy finałowej. Całe szczęście, że Piesio nie zrobił mu krzywdy.
Kasper Hamalainen – bez oceny. Fin pojawił się na boisku za Niezgodę i zajął miejsce na prawej stronie pomocy. Nie błysnął i trudno będzie mu wskoczyć do pierwszego składu przy takiej dyspozycji kolegów.
Eduardo – bez oceny.
Z PGE Stadionu Narodowego,
Paweł Gołaszewski