Oceniamy Polaków za Euro 2020
Reprezentacja Polski, zgodnie z XXI-wieczną tradycją, odpadła z wielkiego turnieju po fazie grupowej. Biało-czerwoni nie byli w stanie awansować do 1/8 finału i z dorobkiem jednego punktu zakończyli rywalizację na ostatnim miejscu w grupie E. Którzy piłkarze pokazali się z dobrej strony, a kto kompletnie zawiódł? Oto nasze oceny w skali szkolnej 1-6.
Wojciech Szczęsny – 2,5. Wielcy bramkarze potwierdzają swoją jakość na turniejach. Szczęsny pokazał ponadprzeciętne możliwości tylko z Hiszpanią. Ze Słowacją i Szwecją bronił tylko to, co musiał. Rywale na naszą bramkę oddali łącznie 9 celnych strzałów, z czego sześć zakończyło się golami…
Bartosz Bereszyński – 2. Nie będzie dobrze wspominał tego turnieju. Ze Słowacją dał się ograć jak dzieciak Makowi. Z Hiszpanią o centymetry złamał linię spalonego przy trafieniu Moraty, ale przy technologii VAR takie błędy nie uchodzą na sucho. Ze Szwecją przegrał kluczowy pojedynek z Isakiem, a chwilę później rywale objęli prowadzenie za sprawą Forsberga… Przy drugim trafieniu dla Szwecji też zgubił krycie Szweda, został w swojej strefie, a Forsberg wyszedł na czystą pozycję do środka. Walczył, starał się, nie odpuszczał, ale koniec końców obrońców rozlicza się z gry defensywnej, a kiedy zawodnik ma udział przy trzech trafieniach dla rywali, to nie ma prawa być zadowolony…
Kamil Glik – 3,5. Najlepszy z polskiej defensywy, lider. Ze Słowacją nie zdążył zablokować Maka i Skriniara, ale nikt nie miał do niego o to pretensji. Z Hiszpanią grał jak z nut, wygrywał mnóstwo pojedynków i rozbijał ataki rywali. Ze Szwecją też był najlepszy z naszych obrońców, nie miał udziału przy żadnym golu. Jeśli nasza defensywa w eliminacjach mistrzostw świata ma być szczelniejsza niż na Euro 2020, to selekcjoner musi ją oprzeć na Gliku.
Jan Bednarek – 2,5. Trochę w cieniu starszego kolegi, był mniej pewny niż Glik, ale cały turniej grał na blokadzie. Zmagał się z urazem mięśnia pośladkowego. Ze Słowacją nic nie zawalił, z Hiszpanią też nie, ale ze Szwecją przy golu na 0:2 powinien agresywniej zaatakować Kulusevskiego…
Kamil Jóźwiak – 2. Ze Słowacją był najgorszy na boisku. Najpierw nie pomógł Bereszyńskiemu przy podwojeniu krycia przy golu Maka, później jak junior dał się odepchnąć Skriniarowi, który strzelił gola na 1:2. Z Hiszpanią odkupił swoje winy – pracował jak mrówka w defensywie i przede wszystkim zaliczył piękną asystę przy trafieniu Lewandowskiego. Wczoraj jednak znowu był zagubiony i chaotyczny. Dośrodkowania nie docierały do adresatów, a w dodatku niestety miał udział przy golu na 0:1. Inna sprawa, że był zaskoczony, że piłka odbiła się jeszcze Isakowi od nogi i dlatego Jóźwiak nie trafił w futbolówkę…
Grzegorz Krychowiak – 1,5. Najgorszy z Polaków na tym turnieju. W dwóch meczach złapał trzy żółte kartki – to mówi wiele. Spóźniony, bezproduktywny, zawalił w kluczowym momencie, kiedy drużynie zaczęło coś się kleić ze Słowacją, on dostał czerwoną kartkę. Graliśmy w osłabieniu i przez to zmieniły się zadania zawodników w defensywie. Przy feralnym rzucie rożnym miejsce Krychowiaka zajął Bereszyński, który wcześniej odpowiadał za Skriniara… Ze Szwecją dostał szansę na odkupienie win. Nie odkupił.
Mateusz Klich – 2,5. Nie można mu odmówić chęci, charakteru i ambicji. Starał się, choć często mu nie wychodziło. Nic nie zawalił, w ofensywie dał od siebie kluczowe podanie przy trafieniu Linettego ze Słowacją oraz asystę drugiego stopnia przy golu Lewandowskiego z Hiszpanią.
Karol Linetty – 2,5. Wyszedł w pierwszym składzie na mecz ze Słowacją, a później wszedł na końcówkę z Hiszpanią. Strzelił gola, ale z gry nie mieliśmy z niego zbyt dużo pożytku.
Jakub Moder – 2,5. Zagrał w dwóch meczach, ale o spotkaniu ze Słowacją trudno cokolwiek powiedzieć, bo pojawił się na murawie tylko na pięć minut. Z Hiszpanią spędził prawie całe spotkanie na boisku i był… przeciętny. Z jednej strony to on napędził atak biało-czerwonych, po którym strzeliliśmy gola, ale kilkadziesiąt sekund później sfaulował Hiszpana w polu karnym. Na jego szczęścia gola nie straciliśmy.
Tymoteusz Puchacz – 2. Wychowanek Lecha Poznań grał bez kompleksów, ma waleczne serce, świetny charakter, ale piłkarsko ma spore problemy z grą w obronie. Ze Słowacją pojawił się na ostatni kwadrans, z Hiszpanią i Szwecją grał od początku. W żadnym z tych spotkań nie oczarował, choć miał wiele ciekawych momentów. Po stronie strat na pewno gol Moraty. To on nie doskoczył do Moreno i nie zablokował dośrodkowania. Ze Szwedami grał bardzo czytelnie, korzystał tylko z lewej nogi, co Szwedzi bezlitośnie wykorzystywali.
Maciej Rybus – 2,5. Zagrał przeciętne 74 minuty ze Słowacją. Zaliczył asystę przy golu Linettego i zgasł. W defensywie bez zarzutów, w ofensywie z asystą, ale selekcjoner posadził go na resztę turnieju na ławce.
Przemysław Frankowski – 2. Niespodziewanie pojawił się we wszystkich trzech spotkaniach na Euro. Ze Słowacją wszedł i grał jako… napastnik. Z Hiszpanią dostał nieco ponad 20 minut i miał pomóc w wyprowadzaniu szybkich kontrataków – średnio mu to wychodziło. Ze Szwecją wszedł na całą połowę i najpierw zawalił bramkę na 0:2 (nie przerwał akcji w zarodku!), a później odkupił winy przy golu na 2:2.
Piotr Zieliński – 3. To był w końcu turniej, po którym nie można mieć pretensji do Zielińskiego. W pierwszej połowie meczu ze Słowacją jako jedyny brał na siebie ciężar gry, w drugiej zgasł. Z Hiszpanią biegał jak mrówka w środku pola, walczył, starał się odbierać piłkę, ale w ofensywie nie było z niego pożytku. Ze Szwecją wszedł na wyższe obroty, zaliczył asystę przy golu na 1:2, oddał dwa groźne strzały.
Kacper Kozłowski – 2,5. Wszedł bez kompleksów w trakcie meczu z Hiszpanią. Potrafił wziąć na siebie piłkę i ją przytrzymać. Wczoraj pojawił się na ostatni kwadrans starcia ze Szwedami i też próbował coś wykreować z przodu, ale nic z tego nie wynikało.
Robert Lewandowski – 4. Najlepszy z biało-czerwonych, po prostu. Na kapitana wylało się wiadro pomyj po spotkaniu ze Słowacją, ale już w meczach z Hiszpanią i Szwecją był liderem z prawdziwego zdarzenia. Brał na siebie ciężar gry, walczył za dwóch, dwa razy wlał nadzieje w serca kibiców, że to Euro może nie być stracone. Oczywiście, zmarnował świetne okazje – z Hiszpanią, kiedy huknął w bramkarza i ze Szwecją, kiedy dwukrotnie obił poprzeczkę, ale potrafił ukręcić coś z niczego, strzelając pięknego gola na 1:2. W końcu rozegrał dobry wielki turniej. Szkoda, że koledzy nie dojechali z formą…
Karol Świderski – 2,5. Z Hiszpanią walczył za dwóch. Ze Szwecją jakby go nie było. Mimo wszystko i tak może czuć się wygranym tego turnieju. Jeśli Sousa będzie dalej prowadził biało-czerwonych, Świderski na pewno będzie powoływany.
Paulo Sousa – 2. Polacy walczyli do końca o awans z grupy, ale koniec końców mają w dorobku tylko 1 punkt. Straciliśmy aż sześć goli w trzech spotkaniach, drużyna za kadencji Portugalczyka cały czas rozgrywa słabe pierwsze połowy. Nie można jechać na wielki turniej z tak dziurawą defensywą i wchodzić w mecze od 46. minuty…
Oceniliśmy zawodników, którzy grali co najmniej przez 45 minut w trakcie turnieju. Not nie otrzymali: Jakub Świerczok, Przemysław Płacheta, Paweł Dawidowicz.
Paweł Gołaszewski