O koronie możemy porozmawiać w maju
Czeski napastnik poprowadził w poprzednim roku Legię do mistrzostwa Polski. Nie udało mu się wprowadzić warszawian na europejskie salony, ale w obecnych rozgrywkach Tomas Pekhart znowu dostarcza drużynie wiele punktów.
Trzy mecze, dwa gole – ładnie przywitałeś się z 2021 rokiem.
Podtrzymałem dobrą dyspozycję z poprzedniego roku – mówi Pekhart.
Co pomyślałeś, kiedy dowiedziałeś się, że zostałeś Obcokrajowcem Roku w polskiej lidze?
Jestem z tego bardzo dumny. Dla mnie to wielka przyjemność, że dostałem takie wyróżnienie. Kiedy ktoś cię docenia w innym kraju, to zawsze czujesz się wyjątkowo. Ta nagroda dała mi taki dodatkowy zastrzyk energii i pozytywnego kopa na kolejne tygodnie. Szkoda tylko, że przez sytuację z koronawirusem plebiscyt odbył się tylko w formie online i nie mogłem osobiście stawić się na ogłoszeniu wyników. Domyślam się, że byłaby świetna impreza… A w tej sytuacji byłem już na zgrupowaniu przed meczem z Jagiellonią, więc o hucznym świętowaniu nie było mowy.
Czyli stawiłbyś się na Gali?
Jeśli byłaby w innym terminie, to na pewno bym przyjechał, bo dzień przed ligowym meczem trudno byłoby to pogodzić. Jak mówię – byliśmy już w Białymstoku na zgrupowaniu, więc byłoby to niemożliwe. Domyślam się jednak, że jeśli można byłoby zorganizować imprezę, to wybralibyście inny dzień, aby jak najwięcej gości mogło dotrzeć. Mam nadzieję, że jeśli utrzymam przez ten rok wysoką formę, to za rok spotkamy się już na Gali w normalnych warunkach.
Lubisz tańczyć?
Jeśli są dobre okoliczności i fajne towarzystwo, to czemu nie. A tak serio, nie jestem osobą, która jako pierwsza wychodzi na parkiet. Czasami zatańczę, ale tylko wtedy, kiedy jest szczególna okazja. Miłośnikiem tańca raczej nie jestem.
Kto w Legii najlepiej tańczy?
Nie mam pojęcia, bo nawet po mistrzostwie Polski nie mieliśmy żadnej imprezy, na której były tańce. Przy okazji fety kilku chłopaków pokazało ciekawe ruchy, na przykład Vamara Sanogo czy William Remy. Ogólnie uważam, że czarnoskórzy zawodnicy lepiej się ruszają, mają większą swobodę, po prostu czują muzykę.
Byłeś zaskoczony, że wygrałeś plebiscyt w tym roku?
Wcześniej nie wiedziałem, że jest w ogóle taka nagroda w Polsce, ale teraz już wiem i mogę powiedzieć, że bardzo dobrze, że jest! Kiedy dowiedziałem się, że zwyciężyłem w plebiscycie, sprawdziłem dokładnie w internecie, kto triumfował przede mną, co to w ogóle za Gala. Po przejrzeniu kilku stron stwierdziłem, że to wyróżnienie jest dla mnie wielką sprawą. W moim kraju jest podobny plebiscyt i wiem, że te imprezy są fantastyczne. Na Gali stawiają się najlepsi piłkarze z Czech, trenerzy, świetni goście i to jest jedyny taki dzień w roku, kiedy wszyscy są razem i w swobodnej atmosferze mogą spędzić czas. W Polsce jeszcze na czymś takim nie byłem, ale domyślam się, że jest bardzo podobnie. Statuetka zajmie specjalne miejsce w domu. To smakuje trochę inaczej niż trofeum drużynowe. Nie wystarczyło zagrać dwóch-trzech dobrych meczów. Musiałeś być dobry przez cały rok i utrzymać wysoką formę. W Polsce jest wielu dobrych piłkarzy z zagranicy, dlatego podkreślę jeszcze raz, że czuję się bardzo doceniony.
Czujesz się w takim razie lepszy od Jesusa Jimeneza i Pedro Tiby?
Porównywanie nas wszystkich jest bardzo trudne. Tiba gra na zupełnie innej pozycji niż ja i Jimenez, więc to jest oczywiste, natomiast między nami dwoma też są duże różnice. OK, obaj gramy jako dziewiątki, ale mamy zupełnie inny styl. Kiedy rozmawiałem z kilkoma osobami o tym plebiscycie, to doszliśmy do wniosku, że byłem w tym roku po prostu regularny. Był to mój pierwszy rok w Polsce, ale tak naprawdę nie miałem dłuższej przerwy w strzelaniu goli. W dodatku zdobywanie bramek w Legii jest zupełnie inaczej traktowane niż w mniejszym klubie. W naszym zespole jest zupełnie inna presja, inne oczekiwania, a co za tym idzie trochę inaczej podchodzi się do postawy zawodników.
Ogólnie strzeliłeś w Legii 22 gole w 36 meczach – świetny wynik. Gdzie tkwi sekret twojej wysokiej formy?
Tak naprawdę to nie sprawdzałem tej statystyki. Wiem tylko, ile mam goli w Ekstraklasie w tym sezonie, nic więcej. Wracając do pytania: jestem skoncentrowany na każdym treningu, na każdym meczu i robię wszystko, aby być jak najlepiej przygotowany na każde spotkanie.
Jesteś zatem zadowolony ze swoich liczb czy nie?
Tak, jestem zadowolony, ale wiem, że mogłyby być jeszcze lepsze. Spójrz na mecz z Jagiellonią: mogłem strzelić jeszcze co najmniej dwa gole, były ku temu okazje, a nie wykorzystałem żadnej z nich, zostało tylko trafienie z jedenastu metrów. Uważam jednak, że generalnie nie mam powodu do wstydu, jeśli chodzi o liczbę wykorzystywanych sytuacji.
Marzysz o koronie króla strzelców?
Przed nami jeszcze wiele spotkań, dopiero przekroczyliśmy półmetek tego sezonu, więc zobaczymy, co wyjdzie. Na razie jestem najlepszym strzelcem w lidze, koncentruję się na kolejnych spotkaniach i tyle. O koronie możemy porozmawiać dopiero w maju, w okolicach 28. lub 29. kolejki. Na razie mamy ważniejszy cel – mistrzostwo Polski. Sukcesy z drużyną są dla mnie ważniejsze.
Dzisiaj masz piętnaście goli na koncie. W historii Ekstraklasy w przypadku dziesięciu sezonów taka liczba dawałaby ci koronę…
Nie wiedziałem o tym, ale piętnaście goli też możesz różnie traktować. Jeśli zakończyłbym sezon, w którym rozgrywamy 30 kolejek i zatrzymałbym się na piętnastu bramkach, to byłby to wynik co najwyżej średni. Jeśli rozgrywałbym 37 spotkań, byłby to wynik bardzo słaby. Rok temu królem strzelców został Christian Gytkjaer, który miał 24 gole. Pamiętam, że kiedyś w Legii był Nemanja Nikolić, który zdobył 28 bramek i to był świetny wynik, ale on przecież mógł rozegrać aż 37 meczów. Ja mam w tym roku o siedem spotkań mniej, więc jeśli zakręcę się w okolicach dwudziestu trafień będę zadowolony.
Kto najlepiej gra głową w PKO Bank Polski Ekstraklasie?
Ty mi powinieneś powiedzieć, oglądasz więcej meczów pewnie niż ja.
Na pewno jesteś w czołówce.
Taki po prostu mamy styl, że wykonujemy dużo dośrodkowań w pole karne i wykorzystujemy mój atut w postaci wzrostu. Podoba mi się to, ale jeśli miałbym się przestawić na częstszą grę stopami, to też nie miałbym z tym problemu. Kiedy spojrzysz dokładniej na moje gole, zobaczysz, że nie strzelam tylko głową. Na początku pobytu w Polsce było mi trochę łatwiej, ponieważ w polu karnym pilnował mnie zazwyczaj jeden obrońca. Dzisiaj często muszę walczyć z trzema, czasami nawet czterema rywalami, bo wiedzą, że nie mogę mieć za dużo miejsca. Zdajemy sobie sprawę, że musimy szukać też innych sposobów, aby strzelać gole, ponieważ rywale ustawiają się już pode mnie. Inna sprawa, że jeśli większa liczba przeciwników pilnuje mnie, to reszta naszych zawodników ma automatycznie więcej miejsca.
Łatwo ci się walczy o górne piłki w Ekstraklasie?
Bardzo trudno. Coraz więcej rywali jest przy mnie, są bardzo blisko, mocno utrudniają mi życie w polu karnym. Na razie jednak cały czas sobie z tym radzę, strzelam gole.
Kto jest najlepszym napastnikiem w polskiej lidze?
Każdemu podoba się inny styl napastnika. Jeden woli zawodnika po prostu skutecznego, drugiemu podoba się zawodnik, który jest bardziej aktywny w grze, dlatego trudno odpowiedzieć na to pytanie. W polskiej lidze nie ma zbyt wielu takich piłkarzy jak ja. Niektórzy napastnicy są rzucani po pozycjach – w jednym tygodniu gra jako dziewiątka, a za tydzień występuje na skrzydle. Kiedy patrzysz na suche statystyki i liczbę goli to widzisz kto jest na szczycie i trudno z tym dyskutować. To zależy co rozumiesz pod pojęciem „najlepszy napastnik”, bo każdy – jak mówiłem – szuka czegoś innego.
Wolisz grać jako samotny napastnik czy w duecie?
Jeśli miałbym wybierać, to chciałbym mieć obok siebie partnera. Wtedy łatwiej się gra, obrońcy pilnują dwóch napastników, a nie jednego, masz więcej swobody, łatwiej zgubić rywala.
PAWEŁ GOŁASZEWSKI
WYWIAD UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (nr 8/2021)