Przejdź do treści
Nudy nie było, goli też

Polska Ekstraklasa

Nudy nie było, goli też

Bezbramkowym remisem zakończył się mecz pomiędzy Lechem Poznań i Radomiakiem Radom w pierwszej kolejce nowego sezonu PKO Bank Polski Ekstraklasy. 


Maciej Skorża na domowe zwycięstwo czeka od 20 kwietnia. Już ponad trzy miesiące. (fot. 400mm.pl)


Od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego piłkarze Lecha dyktowali przebieg boiskowych wydarzeń. Cóż jednak z tego, skoro poznaniacy nie byli w stanie przełożyć optyczno-statystycznej przewagi na zdobycz bramkową. Nie szwankowała skuteczność. Zabrakło dozy szczęścia. 

Już w piątej minucie piłkę w siatce głową umieścił Bartosz Salamon. Radość na stadionie przy Bułgarskiej nie trwała jednak długo, bo sędzia liniowy – słusznie – dopatrzył się spalonego w wykonaniu strzelca. Podobnie było w dwudziestej szóstej minucie, gdy trafienie Mikaela Ishaka nie zostało uznane ze względu na ofsajd.

Stuprocentową okazję zmarnował w dwudziestej ósmej minucie Jakub Kamiński, który wychodząc na wolne pole został obsłużony prostopadłym podaniem piętką przez Ishaka, ale przegrał pojedynek sam na sam z Filipek Majchrowiczem. Strzegący dostępu do bramki Radomiaka golkiper ponownie okazał się lepszy kilka minut później, kiedy to koniuszkami palców przeniósł piłkę nad poprzeczką po uderzeniu głową Kamińskiego.

Bliski szczęścia był Ishak, który w doliczonym czasie gry pierwszej połowy huknął ile fabryka dała z okolic dwudziestego metra, ale tym razem los znów się do niego nie uśmiechnął, bowiem futbolówka po jego strzale odbiła się od zewnętrznej strony słupka. Jak nie idzie, to nie idzie.

O ile na przestrzeni pierwszych czterdziestu pięciu minut nikt nie mógł narzekać na brak nudy, o tyle w drugiej połowie już tak. Lech w dalszym ciągu dłużej utrzymywał się przy piłce, narzucając radomianom swój styl gry, jednak niezmiennie nijak miało się to do poczynań w ofensywnie. Majchrowicz na linii bramkowej miał jeszcze mniej pracy niż przed przerwą. 

Efekt? Nie padł żaden gol. Padł za to remis. Bezbramkowy. Z podziału punktów naturalnie o wiele bardziej jest zadowolony beniaminek z Radomia. Jeden punkt zdobyty przy Bułgarskiej po dwudziestu sześciu latach nieobecności na ekstraklasowym poziomie jawi się jako sukces. Lech natomiast może, a wręcz musi, czuć niedosyt. Mógł i powinien przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tak się jednak nie stało, ku niezadowoleniu poznańskich kibiców, co zademonstrowali ogłuszającą porcją gwizdów.

jbro, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024