Przejdź do treści
Niezapomniane smaki polskiego Euro

Ligi w Europie Świat

Niezapomniane smaki polskiego Euro

Za nami młodzieżowe Euro 2017, którego organizację UEFA powierzyła PZPN, a za pośrednictwem związku także sześciu polskim miastom. Wnioski? Poza ogromnym rozczarowaniem związanym z występem biało-czerwonych – wyłącznie pozytywne. Wychodzi bowiem na to, że warto było starać się o przeprowadzenie tej imprezy. Z dwóch powodów. Posłużyła bowiem promocji futbolu w kraju, a także promocji Polski w Europie.


ADAM GODLEWSKI

Turniej śledziłem z perspektywy loży prasowej, sprzed telewizora, a także od kulis. Poczynione obserwacje przełożyły się na – jak najbardziej subiektywny – ranking zjawisk, zdarzeń i postaci, które po finałach MME pozostaną w moich wspomnieniach.

1. Organizacja. Wspaniała. Wszystko okazało się dopięte na ostatni guzik, atmosfera sportowego święta była wyczuwalna na każdym kroku we wszystkich turniejowych miastach. Może nie było tak jak w niezapomnianym roku 2012, kiedy przeprowadzaliśmy wraz z Ukrainą dorosłe Euro – skala wydarzenia jest przecież sporo mniejsza – ale nie zmienia to faktu, że ponownie byliśmy świadkami popkulturowego festiwalu. Goście z Czech, Niemiec, Szwecji czy Słowacji, którzy pofatygowali się do Polski, doświadczali naszej gościnności i mieli okazję świetnie się pobawić. W Bydgoszczy, Gdyni, Kielcach, Krakowie, Lublinie i Tychach było barwnie, wesoło, przyjaźnie; słowem – po europejsku, w najlepszym znaczeniu tego słowa. A skoro oba półfinały obejrzało na Starym Kontynencie 22 miliony osób, to oznacza, że w świat poszedł naprawdę szeroko odebrany komunikat, że MME organizował nowoczesny kraj. I taki, w którym infrastruktura stadionowa jest godna pozazdroszczenia, zaś ludzie są uśmiechnięci i otwarci. I tego pozytywnego wizerunku nawet naszym skłóconym i rozhisteryzowanym politykom długo – oby jak najdłużej! – nie uda się zepsuć.

(…)

5. Hiszpańskie gwiazdy.
MVP młodzieżowych mistrzostw został Dani Ceballos. Fakt faktem – artysta, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że Saul Niguez i Marco Asensio, a zatem zdobywcy hat-tricków, to gwiazdy, które najjaśniej zabłysły podczas polskiego Euro. To oczywiście żadna niespodzianka, obaj należą przecież do wiodących postaci odpowiednio w Atletico Madryt i Realu. Na tyle uznanych, że spokojnie mogli podziękować za udział w młodzieżowej imprezie, na pewno bowiem poradziliby sobie w świecie wielkiego futbolu także bez cząstki mołojeckiej sławy, którą zapewniły MME. Skoro jednak zdecydowali się przyjechać, zagrali z rzadko oglądanym pod naszą szerokością geograficzną rozmachem, na miarę nietuzinkowych talentów. W przyszłości, przy okazji dalszych spodziewanych sukcesów madryckiego duetu, będzie można zatem podkreślać, że reprezentacyjne szlify zdobyli w Gdyni i Krakowie. I to bez cienia przesady. Nawet jeśli poza sporem pozostaje, że w finale zawiedli najmocniej, wszakże to po nich – i słusznie – spodziewaliśmy się najwięcej. 

CAŁY TEKST ZNAJDZIECIE W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024