Przejdź do treści
Nieoczywisty następca Piszczka

Polska Reprezentacja Polski

Nieoczywisty następca Piszczka

Nigdy nie był uważany za wielki talent. Uchodził raczej za walczaka, zadziorę, chłopaka z charakterem. Te cechy doprowadziły Tomasza Kędziorę do Ligi Mistrzów i podstawowego składu reprezentacji Polski.


Tomasz Kędziora podpisał niedawno nową umowę z Dynamem Kijów (foto: Reuters)

KONRAD WITKOWSKI

Boczni obrońcy to bardzo często piłkarze przekwalifikowani: zaczynali jako skrzydłowi, środkowi pomocnicy, nawet napastnicy, lecz na pewnym etapie ich karier znalazł się trener, który wyczuł okoliczności sprzyjające zmianie pozycji na boisku. Łukasz Piszczek, Maciej Rybus oraz Bartosz Bereszyński to najbardziej znane polskie przykłady. Z Kędziorą było inaczej. Jako junior nie występował w przednich formacjach, od zawsze ustawiany był z tyłu, zdarzało mu się nawet pełnić rolę stopera. Bynajmniej nie dlatego, że ktoś dostrzegł w nim unikatowe zdolności defensywne. Nie wyróżniał się szczególnie na tle rówieśników, ale na boku obrony mógł korzystać ze swojego głównego atutu, czyli predyspozycji do biegania. W piłkę grał przyzwoicie, jednak nigdy nie był wymieniany wśród największych talentów z rocznika 1994.

LIDER SZATNI
Pochodzi z regionu, który na piłkarskiej mapie Polski stanowi białą plamę, choć wypuszcza w świat przyszłych reprezentantów. Kędziora przecierał szlaki, po nim z województwa lubuskiego do akademii Lecha przenieśli się Kamil Jóźwiak oraz Tymoteusz Puchacz. Dla tego drugiego prawy obrońca jest kumplem z dzieciństwa i wzorem do naśladowania. Kędziora trafił do Poznania stosunkowo późno, bo dopiero jako 16-latek. Dwa lata później debiutował w pierwszym zespole. Trener Mariusz Rumak spokojnie wprowadzał go do drużyny seniorów, stopniowo dając coraz więcej minut gry i powierzając nowe zadania. Obrońca skorzystał na tym, że w sezonie 2013-14 poważnej kontuzji doznał Kebba Ceesay. Kędziora wskoczył do jedenastki i w następnych rozgrywkach – zakończonych tytułem mistrzowskim – był podstawowym zawodnikiem Kolejorza. Przytrafił mu się słabszy okres, kiedy Lecha prowadził Jan Urban, generalnie jednak miejsca w składzie już nie oddał.

Charakterny – tak określają go koledzy po fachu. W Lechu szybko wypracował sobie mocną pozycję. Mimo młodego wieku, wiele znaczył w szatni, był jednym z liderów drużyny. Zdarzały się sytuacje, gdy należący do najmłodszych w zespole Kędziora wygłaszał mowę motywacyjną przed wyjściem na mecz. Nie tylko silna osobowość sprawiała, że słuchała go starszyzna. Na szacunek obrońca pracował przede wszystkim na murawie: tam nigdy nie odpuszczał, zaciskał zęby i walczył niezależnie od okoliczności. Poza boiskiem może sprawiać wrażenie introwertyka, lecz to tylko pozory. Osoby, które dobrze znają Kędziorę, zapewniają, że to otwarty i pozytywnie nastawiony człowiek.

Idealny kandydat na kapitana. Pełnił tę funkcję w kadrach młodzieżowych, wyprowadzał na plac gry reprezentację Polski do lat 21 podczas mistrzostw Europy w 2017 roku. Wydawało się, że kiedyś otrzyma opaskę w Lechu. Powierzył mu ją Nenad Bjelica, ale nie na stałe. Kędziora wykonywał obowiązki kapitana, gdy nieobecny był Łukasz Trałka.

W stolicy Wielkopolski robiło się dla defensora za ciasno, a kiedy po sezonie 2016-17 licznik jego gier w Kolejorzu przekroczył 150, było jasne, że to najwyższa pora na zmianę otoczenia. Tamtego lata Lecha opuściło aż trzech wychowanków, lecz jeden z transferów nie pasował do reszty. Jan Bednarek i Dawid Kownacki wyjechali do klubów z Anglii i Włoch, podczas gdy prawy obrońca obrał kurs na wschód. Około półtora miliona euro, które Dynamo zapłaciło za Kędziorę, było sumą skromną w porównaniu z kwotami, na jakie wyceniono umiejętności jego młodszych kolegów.

NA WSCHÓD, DO LIGI MISTRZÓW
Nie brakowało wątpliwości: czego 23-letni zawodnik może nauczyć się na Ukrainie, przecież to liga, w której Dynamo ma jednego poważnego przeciwnika? Wybór z pozoru dyskusyjny okazał się właściwym. Kędziora świetnie odnalazł się w Kijowie, również w życiu osobistym. Początkowo zdarzało mu się siadać na ławce rezerwowych, jednak w drugiej połowie debiutanckiego sezonu był już pewniakiem do gry. Od wiosny 2018 roku Polak należy do zawodników stanowiących o sile drużyny, rozwija się z miesiąca na miesiąc. Zaufał mu trener Alaksandr Chackiewicz, był mocnym punktem zespołu prowadzonego przez Ołeksija Mychajłyczenkę, między innymi od niego rozpoczyna ustalanie składu Mircea Lucescu.

Umiejętność ustabilizowania formy to wielka zaleta Kędziory. W trakcie trzech początkowych sezonów w klubie z ukraińskiej stolicy wystąpił w sumie w 76 ligowych meczach, co stanowi niemal 80 procent spotkań możliwych do rozegrania. Opuścił w tym czasie 20 gier, z czego siedem z powodu kartek bądź kontuzji.

Dynamo nie jest klubem, w którym co weekend rywalizuje się na wysokim poziomie, stanowi natomiast gwarancję regularnej obecności w europejskich pucharach. Kędziora ma już na koncie 29 spotkań w Lidze Europy (czterokrotnie wystąpił w niej jeszcze w barwach Lecha). Posmakował poważnego, międzynarodowego grania, dwukrotnie docierając do 1/8 finału LE – w sezonie 2017-18 Dynamo przegrało z Lazio, 12 miesięcy później okazało się słabsze od Chelsea. Solidne przetarcie przed wyzwaniem, które czeka kijowską drużynę tej jesieni.

Od 2017 roku wicemistrzowie Ukrainy bezskutecznie próbowali przebić się do Champions League. Odpadali w eliminacjach kolejno z Young Boys Berno, Ajaksem i Club Brugge. Przy czwartym podejściu sforsowali bramy do elity, tym razem nie przeszkodzili im ani Holendrzy (AZ Alkmaar), ani Belgowie (Gent). W wymarzonej fazie grupowej los przydzielił im gigantów: Juventus oraz Barcelonę. O trzecie miejsce w tabeli i pozostanie w pucharach na wiosnę Dynamo powalczy z Ferencvarosem.

Występy w Lidze Mistrzów powinny wzmocnić status Kędziory jako numeru jeden na prawej stronie defensywy reprezentacji Polski. To właśnie 26-latek jest liderem wyścigu o przejęcie schedy po Piszczku. Niespodziewanie, gdyż za faworyta tej rywalizacji długo uchodził Bereszyński, spore szanse dawano też Robertowi Gumnemu. Piłkarz Dynama, który za kadencji Adama Nawałki zaliczył tylko trzy sparingi, po cichu startował z dalszego szeregu. Przekonał jednak do siebie Jerzego Brzęczka i w eliminacjach Euro 2020 był pierwszym wyborem na swojej pozycji. Tegoroczne mecze Ligi Narodów potwierdziły jego wysokie notowania. Z 21 spotkań, które kadra rozegrała pod wodzą obecnego selekcjonera, Kędziora rozpoczął w podstawowym składzie 15. Dwukrotnie wchodził z ławki – raz symbolicznie, za żegnającego się z drużyną narodową Piszczka. 

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU PIŁKA NOŻNA (42/2020)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024