Niemcy wyszli z piekła i zagrają w finale
Reprezentacja Niemiec została pierwszym finalistą młodzieżowych mistrzostw Europy! Nasi zachodni sąsiedzi pokonali w półfinale Rumunię 4:2, choć trzeba oddać, że rywale zawiesili poprzeczkę naprawdę wysoko.
Obie drużyny przeszły przez fazę grupową w doskonałym stylu. Ani jedni, ani drudzy nie doznali porażki w pierwszych trzech spotkaniach w trakcie MME 2019. Zarówno Niemcy jak i Rumuni mieli w dorobku po siedem punktów i doskonały bilans bramkowy. O ile takiej dyspozycji naszych zachodnich sąsiadów można się było spodziewać, to Rumuni przedstawili się Europie jako jedna z największych rewelacji turnieju, która bez kompleksów poradziła sobie z Chorwatami i Anglikami, a na koniec podzieliła się punktami z Francuzami.
Temperatura w Bolonii w czwartkowe popołudnie była wręcz tropikalna. Termometry wskazywały ponad 40 stopni Celsjusza i bardzo trudno było wysiedzieć na trybunach, a co dopiero mówić o wyjściu na boisku. Sam fakt, że sędzia tylko w pierwszej połowie zarządził dwie przerwy na uzupełnienie płynów mówi sam za siebie. W drugiej części spotkania zresztą były także dwie pauzy na wodę.
Od pierwszych minut ekipa Mateia Mirela Radoiego grała z olbrzymim rozmachem i polotem. Rumunia dłużej utrzymywała się przy piłce, podchodziła wysokim pressingiem do rywali i z rozmachem konstruowała akcje, ale w zasadzie nic z tego nie wynikało… Do czasu.
Zanim jednak George Puscas i Ianis Hagi rozpoczęli koncert na Stadio Renato Dall’Ara w Bolonii, Niemcy skonstruowali trzy niezłe akcje. Pierwszą zmarnował Mahmoud Dahoud, który otrzymał dobre podanie z prawego skrzydła od Lukasa Klostermanna, ale środkowy pomocnik zespołu Stefana Kuntza został zablokowany. Rumuni odpowiedzieli za sprawą Andreia Ivana, ale jego strzał głową również został zatrzymany przez obrońców.
Rumuni przejęli inicjatywę, zaczęli przeważać i zepchnęli Niemców do głębszej defensywy, a ci odgryzali się kontratakami. W 19. minucie po ładnej koronkowej akcji na strzał z 15. metrów zdecydował się Levin Oeztunali, ale jego próbę bez problemów obronił Ionut Radu.
Kolejna akcja przyniosła trafienie dla Niemców. Dennis Man mógł w prosty sposób skarcić niemiecką defensywę za błąd w wyprowadzeniu piłki, ale futbolówkę przejął niemiecki defensor, podał do Nadiema Amiriego, ten przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów i strzałem z 17. metrów pokonał Radu.
Stracony gol mocno rozbudził Rumunów, którzy z jeszcze większym impetem ruszyli na niemiecką bramkę. I już pierwsza sytuacja przyniosła wyrównujące trafienie. Piłka trafiła w polu karnym do Hagiego, ten został przewrócony przez Timo Baumgartla, ale futbolówkę przejął Puscas, ale obił tylko słupek. Sędzia jednak po interwencji VAR wrócił do wcześniejszego przewinienia Baumgartla na Hagim i podyktował jedenastkę. Do rzutu karnego podszedł Puscas i mocnym strzałem w prawy róg doprowadził do remisu.
Rumuni złapali wiatr w żagle i zaczęli napierać na niemiecką bramkę. Szczególnie błyszczał duet Hagi – Puscas, który rozumiał się w zasadzie bez słów, a większość zagrań była wyćwiczona na pamięć. Ekipa trenera Radoiego grała agresywnie, wysoko, twardo w defensywie i w zasadzie stłamsiła Niemców. W 30. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Tudo Baluta, ale Alexander Nuebel z najwyższym trudem odbił piłkę na rzut rożny. Niemcy odpowiedzieli za sprawą Oeztunaliego i Waldschmidta, ale ten ostatni skiksował przy próbie strzału z 12. metrów.
Przed przerwą Rumunia objęła prowadzenie. Andrei Ivan dośrodkował na głowę Puscasa, a ten mocnym strzałem nie dał szans niemieckiemu golkiperowi! Chwilę później strzelec mógł skompletować hat-tricka, ale Nuebel w tylko sobie znany sposób doskonale sparował futbolówkę na rzut rożny.
Po zmianie stron Niemcy bardzo szybko zabrali się za odrabianie strat. Od początku drugiej połowy to oni byli stroną dominującą, zepchnęli Rumunię do defensywy i zaczęli stwarzać okazje.
Już pierwsza w 51. minucie przyniosła wyrównujące trafienie. Hagi sfaulował w polu karnym Dahouda, choć reklamował, że przewinienie było poza polem karnym. Izraelski arbiter pozostał jednak niewzruszony i podyktował jedenastkę. Do rzutu karnego podszedł Waldschmidt i dokładnie w taki sam sposób jak Puskas w pierwszej połowie pokonał bramkarza rywali.
Chwilę później mogło być już 3:2 dla naszych zachodnich sąsiadów. Dahoud otrzymał podanie na piątym metrze, ale kapitalną interwencją popisał się Radu, który szybko skrócił kąt i odbił piłkę. Chwilę później jeden z Niemców próbował jeszcze dobijać, ale Rumun złapał futbolówkę i uchronił drużynę przed stratą trzeciej bramki.
Przewaga Niemców wcale nie malała, a po wyjściu na drugą połowę obie drużyny jakby zamieniły się rolami. To obrońcy tytułu narzucili swoje warunki, a Rumuni ograniczali się jedynie do kontrataków. W 83. minucie mogło być już po wszystkim. Po kolejnej dobrej akcji na połowie rywali, przed doskonałą szansą stanął Waldschmidt, który miał przed sobą w zasadzie pustą bramkę, ale z siedmiu metrów skiksował. Chwilę później doskonałym podaniem popisał się Klostermann, który zagrał nad głowami obrońców do idealnie wchodzącego w tempo Lukasa Nmechy, ale ten w sytuacji sam na sam huknął pięć metrów nad poprzeczką.
W 90. minucie przewaga w końcu przyniosła efekt w postaci gola. Po sprytnym rozegraniu rzutu wolnego z ok. 18. metrów Dahoud podał do Waldschmidta, a ten mocnym strzałem ponownie wyprowadził Niemców na prowadzenie.
Chwilę później Rumuni zostali osłabieni. W doliczonym czasie gry Alexandru Pascanu sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Nmechę, a Orel Grinfeld bez zawahania pokazał Rumunowi czerwoną kartkę. Z rzutu wolnego idealnie przymierzył Nadiem Amiri, który przypieczętował zwycięstwo obrońców tytułu.
Po zakończeniu spotkania rozgrywający świetny turniej kapitan rumuńskiej młodzieżówki Ionut Radu ze łzami w oczach opuszczał boisko. Rumuńscy kibice i koledzy z zespołu zaczęli go wspierać okrzykami i słowami otuchy, ale golkiper ze spuszczoną głową opuścił murawę.
Z Bolonii,
Paweł Gołaszewski