NIE BOJĘ SIĘ ZMIAN
Po raz czwarty wybrany został prezesem Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Pod koniec sierpnia w wyścigu o fotel szefa zdecydowaną większością głosów pokonał Jacka Paszulewicza. Trzyma władzę od 12 lat i potrzyma jeszcze cztery. Co najmniej cztery.
Przemysław Pawlak
Długi czas zajmuje pan stanowisko prezesa Pomorskiego ZPN.
Rzeczywiście, pewien czas pełnię tę funkcję, natomiast są wybory, ktoś na mnie głosuje. Ja sam nie wskazuję się na to stanowisko – mówi Radosław Michalski. – Widocznie delegaci uważają, iż związek dobrze funkcjonuje. Też tak sądzę – co nie znaczy, że jest idealnie. Tego nie mówię. Poza tym, ja się wciąż młodo czuję. Na pewno nie czuję się leśnym dziadkiem. Związek przez te lata się zmienił, poszedł do przodu. Nie mam co do tego wątpliwości. Weźmy choćby za przykład naszą siedzibę. Gdy zwyciężyłem w wyborach po raz pierwszy, pod drzwiami poszczególnych wydziałów ustawiały się kolejki w korytarzach. Żeby zrobić przelew, pracownicy chodzili na pocztę. Strasznie to wyglądało, nie przesadzam. Dziś jest inaczej, dziś związek jest w pełni zinformatyzowany – wszystko się odbywa w systemach i aplikacjach. Oczywiście jest w tym zasługa Polskiego Związku Piłki Nożnej, centrala wymusza na nas zmiany. My się ich jednak nie boimy. Co było 12 lat temu i co jest teraz można nazwać skokiem cywilizacyjnym.
I to poczytuje sobie pan za największy sukces trzech kadencji?
Nie, to po prostu jeden z przykładów zmian. Gdybym miał jednak wskazać tę najważniejszą, powiedziałbym, że teraz to związek jest dla klubów, a nie kluby dla związku. Znieśliśmy bądź zmniejszyliśmy opłaty związkowe, przez lata ich nie podnosiliśmy, mimo że świat nie stoi w miejscu, inflacja w pewnym momencie wystrzeliła, ceny idą wszędzie w górę. Staramy się pomagać klubom w pozyskiwaniu sponsorów, organizujemy szkolenia, z których można dowiedzieć się, jak pozyskać środki finansowe z różnych programów, kupujemy sprzęt sportowy dla klubów. Rola pomorskiego związku bardzo się zmieniła, gdzie jest to możliwe, chcemy być partnerem dla klubów. Nie wszędzie jednak jest, w kontekście regulaminów rozgrywek związek musi być instytucją nadrzędną, stać na straży prawa. To oczywiste.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 42/2024