Luka Modrić mógł wczoraj przesądzić o awansie reprezentacji Chorwacji w trakcie dogrywki. Kapitan zespołu w końcówce drugiej połowy dogrywki zmarnował jednak rzut karny i zwycięzcę musiała wyłonić seria jedenastek. Pomocnik Realu Madryt pokazał jednak, że ma nerwy ze stali.
(fot. Łukasz Skwiot)
Kiedy nie wykorzystujesz karnego w trakcie meczu, a za chwilę musisz ponownie podejść do jedenastki w trakcie konkursu, pewność siebie jest totalnie zachwiana. Bramka w twoich oczach się zmniejsza, a jedenaście metrów staje się bardzo daleką odległością.
Kasper Schmeichel po obronionej jedenastce urósł i stał się bardzo pewny swoich umiejętności. Modrić wykonał źle rzut karny w trakcie spotkania i Duńczyk bez problemów wyczuł jego intencje. Kilka minut później Chorwat zdecydował się na uderzenie w środek bramki, a Schmeichelowi brakowało zaledwie kilku centymetrów, aby po raz kolejny zatrzymać piłkarza Realu.
Dla selekcjonera Chorwatów oraz samego piłkarza decyzja o podejściu do jedenastki była niezwykle trudna. Modrić wyglądał na załamanego po niewykorzystanym rzucie karnym w trakcie dogrywki i musiał w ekspresowym tempie pozbierać swoje myśli. W konkursie jedenastek podszedł jako trzeci. Schmeichel prowokował go tuż przed wykonaniem jedenastki, pokazując Chorwatowi, w który róg ma strzelać. Ostatecznie pomocnik wyszedł obronną ręką i posłał futbolówkę do siatki.
– Byłem pewny siebie. Wiedziałem, że za drugim razem go pokonam. Jesteśmy zadowoleni, ale mam nadzieję, że jeszcze zajdziemy dalej. Wszystko ułożyło się w najlepszy możliwy sposób – powiedział kapitan reprezentacji Chorwacji po spotkaniu.
pgol, PilkaNozna.pl