Super Orły 23 marca zagrają z Polską we Wrocławiu, a cztery dni później z Serbią w Londynie. Stolica Anglii nie została wybrana przypadkowo, kilku czołowych nigeryjskich piłkarzy rezyduje przecież w tym kraju.
ZBIGNIEW MROZIŃSKI
Silni i świetnie zbudowani przybysze z Afryki pasują do stylu gry preferowanego w Premier League. Przez wiele sezonów w Chelsea grał z powodzeniem kapitan reprezentacji Nigerii, doświadczony defensywny pomocnik John Obi Mikel i chociaż rok temu przeniósł się do chińskiej drużyny Tianjin Teda, to w Londynie czuje się jak u siebie.
ANGIELSKIE ŚLADY
A The Blues i tak mają prominentnego przedstawiciela w kadrze Super Orłów, skrzydłowego Victora Mosesa. Kilka tygodni temu wiceprezydent nigeryjskiego związku piłki nożnej Shehu Dikko pofatygował się na Stamford Bridge, aby osobiście wręczyć mu nagrodę dla Piłkarza Roku 2017. W ten sposób doceniono wkład Mosesa w awans reprezentacji na mistrzostwa świata w Rosji, jego trzy gole strzelone w eliminacjach pomogły zająć pierwsze miejsce w niezwykle mocnej grupie, w której były zespoły Zambii, Kamerunu i Algierii. Wyróżniony piłkarz potem powiedział: – Cieszę się, że zostałem doceniony za to, co zrobiłem dla drużyny narodowej, ale najważniejsza próba dopiero przed nami.
Nie mogło też w kadrze na najbliższe spotkania zabraknąć napastnika innego klubu z Londynu – Aleksa Iwobiego z Arsenalu. Miał osiem lat, gdy trafił z Lagos do akademii Kanonierów i zanim zdecydował się na grę dla ojczyzny, występował w juniorskich reprezentacjach Anglii. Właśnie jego trafienie dało w październiku ubiegłego roku zwycięstwo nad Zambią, które zdecydowało o awansie Nigeryjczyków na mundial. Z Leicester City powołanie otrzymał pomocnik Wilfred Ndidi oraz wchodzący tam na zmiany napastnik Kelechi Iheanacho, który strzelił gola w niedawnym spotkaniu z West Bromwich Albion. Zimą selekcjoner odwiedził natomiast w Moskwie świetnego napastnika Ahmeda Musę z tamtejszego CSKA. Po kilkunastomiesięcznej przerwie wrócił tam właśnie z Leicester, które latem 2016 roku zapłaciło za niego 20 milionów euro. – Mamy kilku wyjątkowych piłkarzy, bez których awans na mistrzostwa świata nie byłby możliwy – powiedział selekcjoner reprezentacji Nigerii Gernot Rohr w wywiadzie udzielonym francuskiej gazecie „L’Equipe” wkrótce po zakwalifikowaniu się Super Orłów na World Cup 2018. – Kosztowało to nas wiele pracy, ale potrafiliśmy znaleźć wspólną wizję gry. Można powiedzieć, że jesteśmy takim koktajlem, który powstał z połączenia doświadczenia z młodością.
Nigeryjczycy zawsze mieli utalentowanych zawodników i nie inaczej jest teraz. W 2016 roku młodzieżowa reprezentacja tego kraju wzmocniona dwoma starszymi piłkarzami – Obi Mikelem oraz powołanym również teraz do kadry narodowej bramkarzem Danielem Akpeyi – zdobyła brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Natomiast z młodych medalistów zostali teraz powołani: obrońca Abdullahi Shehu z Bursasporu, pomocnik Oghenekaro Etebo z Las Palmas i napastnik Junior Ajayi z Al-Ahly Kair. Swoich przedstawicieli ma także reprezentacja Nigerii, która pięć lat temu wywalczyła mistrzostwo świata w kategorii U-17, to wspomniany Ichenacho oraz bramkarz Francis Uzoho z rezerw Deportivo La Coruna, a nie ma w niej jeszcze ich następców, którzy dwa lata później tytuł obronili. Natomiast pierwsza reprezentacja Nigerii sięgnęła po Puchar Narodów Afryki w roku 2013, a po mistrzostwach świata w Brazylii nie zakwalifikowała się do dwóch kolejnych turniejów o tytuł najlepszych na Czarnym Lądzie (2015 i 2017). Zatem awans na mistrzostwa świata przyjęto z wielką ulgą, ale i z ogromnymi nadziejami. – Niestety, ambicje są trochę wygórowane i sięgają nawet półfinału – przyznał selekcjoner Super Orłów. – Przede wszystkim chcemy powtórzyć osiągnięcie sprzed czterech lat, gdy Nigeria awansowała do 1/8.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (12/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”