Przejdź do treści
Najlepsi w czerwcu

Ligi w Europie Świat

Najlepsi w czerwcu

Gdy futbol ruszył po pandemii, to z kopyta. Mecz gonił mecz, kolejka kolejkę. Bohaterowie pojawiali się jednego dnia, a drugiego już nikt o nich nie pamiętał, bo byli nowi. Wyróżniamy tych zawodników, którzy utrzymywali formę dłużej, czyli przynajmniej przez tydzień, co w czerwcu 2020 roku oznaczało przeważnie trzy udane mecze.


LESZEK ORŁOWSKI

Z jakąż zazdrością na kopiącą piłkę Europę muszą patrzeć Francuzi, Holendrzy, Belgowie, których rządy pospieszyły się z decyzją o zakończeniu sezonu. Wydarzeniem minionego miesiąca, o wymiarze wykraczającym poza sport, jest bowiem fakt, że w żadnym kraju, w którym rozgrywki zostały wznowione, nie pociągnęło to za sobą negatywnych skutków, a przynajmniej nic o tym nie wiadomo. Piłkarze walczą wprawdzie przy pustych trybunach, ale wszyscy telewidzowie się z tym szybko oswoili, a stadionowi bywalcy zrozumieli powagę sytuacji i zrezygnowali z takich wygłupów, jakie towarzyszyły niektórym meczom marcowym, kiedy to zbierali się pod zamkniętymi stadionami przekazując sobie koronawirusa. Można powiedzieć, że futbol wraz ze wszystkimi jego uczestnikami, zdał egzamin dojrzałości.
Niemcy w czerwcu dokończyli niespiesznie sezon, a spośród pozostałych czołowych lig najwcześniej ruszyli i najwięcej meczów rozegrali Hiszpanie. Stąd też to Primera Division ma w niniejszym notowaniu najwięcej przedstawicieli.

Piłkarz

Sergio Ramos. Trzy strzelone w czerwcu gole pozwoliły mu wysunąć się na pierwsze miejsce na liście najskuteczniejszych obrońców w historii Primera Division. Ma obecnie 69 trafień, a dotychczasowy lider, Ronald Koeman, zakończył karierę z 67. Jednego ze swych goli SR strzelił z gry, jednego z karnego i jednego z wolnego – zwłaszcza ten ostatni był arcydziełem. Trudno w to uwierzyć, ale w sezonie 2019-20 ten środkowy obrońca jest drugim najskuteczniejszym graczem Los Blancos z Madrytu – ma we wszystkich rozgrywkach 10 trafień (stan na koniec czerwca) i ustępuje tylko Karimowi Benzemie. Jak zaś wielki wpływ wywiera na grę defensywną drużyny, zostało dowiedzione, gdy po ciosie w kolano musiał zejść z placu w trakcie meczu z Realem Sociedad. Obrona od razu się posypała, znajdujący się w kiepskiej formie rywale stworzyli sobie kilka sytuacji bramkowych i jedną z nich wykorzystali. A warto zauważyć, że w pięciu czerwcowych meczach Merengues stracili tylko dwie bramki. W tym sezonie pomysłem Zinedine’a Zidane’a na sukces jest żelazna defensywa, istotnie najskuteczniejsza w całej stawce. Formacją zaś kieruje oczywiście Sergio Ramos. Jeśli Real dowiezie do końca przewagę nad Barcą i zgarnie tytuł, SR zostanie bohaterem sezonu!

Odkrycia

Unai Simon i Mickael Cuissance. Bramkarz Athletiku Bilbao to gracz perfekcyjnie wyszkolony, zwierzęco sprawny i niezwykle silny mentalnie. Gra, jakby nie miał układu nerwowego. Szefowie klubu z Kraju Basków zrobili świetny interes drogo sprzedając Kepę do Chelsea oraz pozwalając odejść Remiro do Realu Sociedad. Simonowi nie jest bowiem potrzebna żadna konkurencja, żaden stymulator. Widać, że to golkiper na lata, o ile oczywiście nikt nie nakłoni go do odejścia i nie wpłaci klauzuli. Patrząc na jego ostatnie wyczyny, byłoby bardzo dziwne, gdyby US nie został jesienią pierwszym bramkarzem La Roji po czym nie rozegrał w niej jakiejś setki spotkań.

Cuissance długo był trzymany w Bayernie w lodówce. Wszyscy nowi piłkarze jesienią i zimą święcili mniejsze lub większe, dłuższe lub krótsze (Coutinho) triumfy, a młody Francuz niemal nie pojawiał się na boisku. Wzbudzało to zdziwienie, bo miłośnicy Bundesligi pamiętali go z poprzedniego sezonu z Borussii Moenchengladach jako gracza obdarzonego dużym talentem, przygotowanego i technicznie, i taktycznie do gry na najwyższym poziomie. W czerwcu jednak Cuissance został wyjęty na światło dzienne i pokazany światu jako gracz znacznie lepszy, niż przed wakacjami w Borussii. Zagrał w trzech meczach, zebrał bardzo dobre recenzje, a całość zwieńczył pięknym golem strzelonym Wolfsburgowi. Wygląda na to, że Bayern ma w jego osobie środkowego pomocnika o orientacji defensywnej na długie lata.

Trener

Javi Calleja (Villarreal). Submarinos udawali się w marcu na przymusową przerwę rozbici, po trzech porażkach. Jeszcze jedna, dwie i Javi Calleja pewnie zostałby zwolniony. Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, jak w trakcie pobytu zawodników w domowej izolacji oraz krótkiego okresu wspólnych treningów, szkoleniowiec ten zdołał całkowicie odmienić oblicze swej ekipy. Stał się bowiem cud. Fatalnie broniący zespół nagle stał się przeszkodą nie do sforsowania dla napastników rywali, w pięciu meczach stracił zaledwie dwie bramki. Wszyscy, co do jednego, zawodnicy odzyskali swoją szczytową formę. Villarreal bez wielkiego wysiłku punktował kolejnych rywali szybko strzelając im gola, bądź dwa, a potem pilnując wyniku. Tylko Sevilla uszła cało spod ostrza tej maszyny do grania. Ciekawe, czy sam Calleja wie, jak i dlaczego to się wszystko stało?

Drużyna

SSC Napoli. Tutaj nie było łatwo wybrać, bo komplet zwycięstw odniosły choćby Bayern i Real. Monachijczycy prócz zdobycia mistrzostwa Niemiec awansowali także do finału krajowego Pucharu. Jednak trzeba też docenić to, co na włoskich boiskach wyprawiało Napoli. Ekipa Gennaro Gattuso zaczęła od zdobycia Coppa Italia. Nie był to triumf efektowny, ale przecież zespół skutecznie stawił czoła takim potęgom jak Inter i Juventus. Zrobił to przy użyciu takich środków, jakie trener uznał za optymalne, konsekwentnie realizował nakreślony przez niego plan. Entuzjazmu to nie wzbudzało, ale szacunek jak najbardziej. Zawodnicy wykazali się hartem ducha pewnie egzekwując w finale rzutu karne. Do triumfu w pucharze Napoli dorzuciło dwa zwycięstwa ligowe.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024