MOGŁEM ZOSTAĆ AKTOREM
Zdobywca najbardziej zaskakującego hat-tricka w tym sezonie Ekstraklasy to człowiek wielu talentów. Trenował gimnastykę oraz stawiał pierwsze kroki jako aktor. Ostatecznie zamiast hali czy sceny wybrał boisko. I tak stał się pionierem, jeśli chodzi o islandzkich zawodników w barwach Cracovii.
Konrad Witkowski
Zabrakło wiele, aby zamiast piłkarzem został pan osobowością telewizyjną?
Bliskim znajomym mojej rodziny jest człowiek zaangażowany w niemal wszystko, co związane z aktorstwem na Islandii. Dostawałem propozycje wielu ról. Przez pewien czas łączyłem futbol z grą aktorską – opowiada Olafsson. – Rzadko bywałem w szkole: poświęcałem czas na treningi i mecze, a na dodatek pozwalano mi na przerwy od nauki, żebym mógł zajmować się aktorstwem. Zrobiło się tego trochę za dużo. Miałem 14 czy 15 lat, gdy przyszedł moment dokonania wyboru. Moim głównym celem była piłka. Odrzuciłem jedną z ról, potem już się ze mną nie kontaktowano. Nie mam przekonania, że stałbym się gwiazdą telewizji, natomiast na pewno mogłem pójść tą drogą i zostać aktorem.
Jak do tego doszło, że trafił pan do serialu dla dzieci?
Duży wpływ miała moja siostra, siedmiokrotna mistrzyni Islandii w gimnastyce, która jednocześnie grywała w serialach. Od słowa do słowa wyszło, że ma młodszego brata, który również uprawia gimnastykę. Robiłem salta i inne akrobacje, a tego wymagano do tej roli. Byłem wysportowanym dzieckiem, potrafiłem robić rzeczy, które dla większości rówieśników stanowiłyby ogromny problem. To było kluczowe na początku.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 50/2024