Przejdź do treści
Mocne teksty i wywiady. Oto nowa „Piłka Nożna”

Polska Ekstraklasa

Mocne teksty i wywiady. Oto nowa „Piłka Nożna”

W kioskach i salonach prasowych czeka już na Was nowy numer tygodnika „Piłka Nożna”. Poniżej prezentujemy fragmenty dwóch tekstów i dwóch wywiadów, które dla każdego kibica futbolu powinny być pozycjami obowiązkowymi. To jednak nie wszystko, bo 49. tegoroczny numer jest po brzegi wypchany dobrą treścią. Sprawdźcie koniecznie!




PO LOSOWANIU FINAŁÓW EURO 2020. PUZZLE W BUKARESZCIE



To co w sobotni wieczór działo się w stolicy Rumunii tylko do pewnego stopnia było losowaniem. Ceremonia w bukareszteńskiej sali Romexpo bardziej przypominała układankę.

ZBIGNIEW MROZIŃSKI


Reprezentacja Polski trafiła do grupy z Hiszpanią, Szwecją oraz ze zwycięzcą barażowej ścieżki B, w której pod koniec marca przyszłego roku będą rywalizować Bośnia i Hercegowina, Irlandia Północna, Słowacja oraz Irlandia. Dlaczego właśnie zespół z tego grona? Otóż tak wyszło, gdy okazało się, że nasza drużyna wylosowała mistrzów Europy z 2008 i 2012 roku, bo leżące w Hiszpanii Bilbao jest jednym ze współgospodarzy turnieju, drugim zaś miastem, gdzie będą rozgrywane spotkania grupy E jest Dublin, czyli stolica Irlandii. Jerzy Brzęczek na gorąco po ceremonii losowania w rozmowie z reporterem TVP Sport powiedział, że mamy nieprzyjemnych przeciwników. Nic dziwnego, selekcjoner nie ma najlepszych wspomnień z gry przeciw tym zespołom. Jako kapitan reprezentacji młodzieżowej w 1992 przegrał w meczu finałowym igrzysk w Barcelonie z młodymi Hiszpanami mającymi w szeregach obecnego selekcjonera La Furia Roja – Luisa Enrique. Natomiast siedem lat później spotkanie przegrane w Chorzowie 0:1 ze Szwedami w eliminacjach Euro 2000 skróciło jego reprezentacyjną przygodę, gol padł po wcześniejszej stracie przez niego piłki. 

BAZA W IRLANDII

Dodajmy, że pod koniec marca mieliśmy z zespołem Szwecji rozegrać mecz towarzyski, ale w tej sytuacji trzeba go było odwołać. Na razie zakontraktowano dwa spotkania – 31 marca z Ukrainą i 2 czerwca z Rosją. Analizując z kim się zmierzymy na Euro 2020 warto byłoby jednak znaleźć zespoły grające w stylu podobnym do naszych przeciwników na ME. Wiadomo, że krajowa część zgrupowania przed turniejem odbędzie się w Opalenicy, a jak zapowiedział Zbigniew Boniek, w związku z tym, że dwa mecze Euro 2020 biało-czerwoni zagrają w Dublinie, baza biało-czerwonych może zostać potem usytuowana w tym mieście albo jego okolicach. Prezes PZPN jeszcze przed losowaniem mówił, że najgorzej byłoby trafić na Włochów, bo poza Rzymem, gdzie on mieszka, czekałaby nasz zespół wyjazd aż do Baku, stolicy Azerbejdżanu. To byłoby uciążliwe nie tylko dla naszych piłkarzy, ale przede wszystkim dla polskich kibiców. Natomiast w Irlandii mieszka wielu naszych rodaków i na Aviva Stadium, na którym biało-czerwoni zagrają dwukrotnie, można spodziewać się gorącego dopingu. Tyle że między tymi spotkaniami jest wyjazd do Bilbao.

(…)


***

WOKÓŁ PLEBISCYTU „FRANCE FOOTBALL” I ROBERTA LEWANDOWSKIEGO. GRA ZŁOTĄ PIŁKĄ



W niedzielę wieczorem zamykaliśmy bieżące wydanie „Piłki Nożnej”, okładkę do druku zsyłając jeszcze przed weekendem. Nie mogliśmy znać wyników plebiscytu „France Football”, co najwyżej się domyślać.

ZBIGNIEW MUCHA


Z domysłów zaś wychodziło, że Robert Lewandowski może jednak nie zmieścić się na podium najważniejszego piłkarskiego plebiscytu na świecie. Jeśli tak faktycznie się stało, a nasi Czytelnicy już o tym wiedzą, czy był to sprawiedliwy werdykt?

Trudno rozstrzygnąć, choć serce, ale trochę i rozum, podpowiadają, że jednak nie. Polak jest w tym roku najlepszym napastnikiem świata, w drugiej połowie 2019 roku – być może wręcz najlepszym futbolistą na planecie. Druga rzecz: na pewno tym razem nie było wyraźnego lidera wśród tradycyjnych plebiscytowych „monsterów”. No bo to nie do końca był rok Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. Argentyńczyk został z Barceloną mistrzem Hiszpanii, dorzucił tytuł króla strzelców La Liga, zanotował jednak spektakularne porażki w Copa America z reprezentacją i z Barceloną w Lidze Mistrzów. Ronaldo – mistrz Włoch i triumfator Ligi Narodów z Portugalią, ale nawet w Serie A, w strzeleckim wyścigu indywidualnym, musiał uznać wyższość nie tylko Fabio Quagliarelli, ale także Duvana Zapaty, a nawet Krzysztofa Piątka.


Fantastycznie prezentowali się przedstawiciele najlepszego klubu na Starym Kontynencie w kończącym się roku, mianowicie gwiazdy Liverpoolu. Sęk w tym, że w gronie 30 nominowanych, owych gwiazd The Reds znalazło się aż siedem! Bo Liverpool to była i jest znakomita drużyna, ze znakomitymi piłkarzami (ale czy wybitnymi?) i fantastycznym menedżerem. Jak jednak zważyć rolę w zbiorowym sukcesie Alissona Beckera, Virgila van Dijka czy Sadio Mane, o innych już nie wspominając, wszakże Mohamed Salah lepszy był chyba rok temu. 

(…)

– Kryteria przyjęte są w sposób, który daje jurorom całkowity komfort wyboru. Jeden zwróci bardziej baczną uwagę na osiągnięcia indywidualne, drugi na to, co dany zespół osiągnął z zawodnikiem. Trzeci w swoim wyborze podeprze sie całokształtem kariery. Ułatwieniem jest przyjęty system głosowania na pięć nazwisk i przydzielania im poszczególnych punktów, nie trzeba skupiać się tylko na jednym. Tak samo wygląda to przy nagrodzie imienia Lwa Jaszyna, która jest tegoroczną nowością, z tym że głosy oddajemy na mniejsza liczbę, bo trzech bramkarzy – mówi Maciej Iwański, dziennikarz TVP Sport, od lat polski juror w plebiscycie „France Football”.

Wydaje się, że często istotne bywa tak zwane ostatnie wrażenie, a mianowicie postawa i osiągnięcia w końcówce rundy jesiennej. Przekonał się o tym sam Lewandowski w 2015 roku, kiedy seryjnie zdobywał bramki w kwalifikacjach Euro 2016 (w czterech meczach we wrześniu i październiku – 6 goli i w sumie tytuł najlepszego snajpera kwalifikacji) i zaliczył spektakularny występ z Wolfsburgiem znaczony pięcioma golami w 9 minut, o czym trąbił cały piłkarski świat. W efekcie zaowocowało to czwartym miejscem w grze o Złotą Piłkę. Tym razem jego listopadowe wyczyny nie mogły być brane pod uwagę. Znakomity występ w eliminacjach Euro 2020 ze Słowenią, a przede wszystkim cztery gole wbite Crvenej Zvezdzie w Lidze Mistrzów (14 minut i 31 sekund – rekord Champions League) nie wpłynęły na opinię elektorów. 

(…)


***

TRZĘSIENIE ZIEMI NA EMIRATES. CZY LECI Z NAMI PILOT?

Zwolnienie Unaia Emery’ego może nie wystarczyć, by nagle przestano o Arsenalu myśleć w kategoriach klubu, który robi wiele, by przykryć prawdę o tym, jak niewiele zmieniło się tam w ostatnim czasie.

MICHAŁ ZACHODNY


Stadion był opustoszały, ciszę przerywały okrzyki piłkarzy, a nawet gwizdy i wyzwiska ze strony tych kibiców, którzy uznali, że dadzą jeszcze jedną szansę. Sobie, na przekonanie się do projektu tego Arsenalu, i tym, którzy to wszystko firmowali. Ich frustrację można było zrozumieć – kilka dni wcześniej zdarzyła się drużynie poważna wpadka na własnym terenie, zresztą szanse w Premier League na dołączenie do najlepszych również nie wyglądały najlepiej.

W grudniu 2017 roku Arsenal pokonał BATE Borysów (6:0) i może nie tyle pokazał jakość, ile dał nadzieję, że może choćby w Lidze Europy zespół Arsene’a Wengera powalczy. Widzów było mniej niż 30 tys., część wspominała wcześniejszą porażkę z Manchesterem United (1:3), większość pewnie już dawno straciła wiarę w projekt francuskiego szkoleniowca.

Czas na Emirates jakby stanął w miejscu. Niemal dokładnie dwa lata później Arsenal też gra w Lidze Europy, znów przy pustych trybunach, choć tym razem kibiców jest jeszcze mniej. Kpiarskie komentarze, gdy ogłaszano frekwencję na spotkaniu z Eintrachtem Frankfurt („Sprzedano 49 tys. biletów”) mieszały się ze śmiechem, bo Arsenal przedłużył passę meczów bez zwycięstwa do siedmiu, ponosząc wstydliwą porażkę (1:2) z rywalem, którego dwa miesiące wcześniej na jego terenie rozbił różnicą trzech bramek. Ostatni raz taka seria zdarzyła się klubowi w 1992 roku.

Tymczasem dziś nawet te dwa lata między pustkami na Emirates odczuwa się, jakby dzieliły je ledwie dwa tygodnie. Oczywiście kibicom Arsenalu pobyt Unaia Emery’ego musiał się dłużyć, zwłaszcza wobec boiskowego znęcania się nad nimi stylem, któremu bliżej było do znienawidzonego Stoke City, niż do najlepszych lat Kanonierów z poprzedniej dekady. Zwolnienie Hiszpana przyszło następnego dnia, znów dwa tygodnie po tym, jak pojawiło się na stronie oficjalnej oświadczenie władz, które świadome gorszego momentu i potrzeby odwrócenia niekorzystnej formy udzieliły wsparcia szkoleniowcowi.

W zalewie opinii oraz rzeczowych analiz, chyba najdobitniej problem Arsenalu sprecyzował Olivier Kay z „The Athletic” – klub przez dwa lata stał w miejscu, gdy cały piłkarski świat przyspieszał i uciekał. Wydaje się, że dystans do Liverpoolu i Manchesteru City już można mierzyć w latach świetlnych, nawet stosunkowo młode projekty, jak Leicester Brendana Rodgersa i Chelsea Franka Lamparda wydają się być daleko przed Kanonierami. Pomimo kryzysu trwającego od początku roku (przynajmniej w Premier League) i podobnie gnuśniejącej atmosfery, Tottenham zatrudnieniem Jose Mourinho szybciej przystąpił do naprawiania stanu rzeczy.

(…)


***

WYSPIARZ NA PÓŁWYSPIE. PLUTO NOWY

Rzymianie pokochali nowego gladiatora. Przyjechał z Brytanii i uosabia szlachetne cechy swojego narodu: siłę, waleczność, twardość, uczciwość i elegancję. W tym momencie na włoskiej arenie nie ma wielu mocniejszych od niego.

TOMASZ LIPIŃSKI


U zarania futbolu Anglia i Włochy były jak ojciec i syn. Nie byłoby drugiego bez pierwszego. Wystarczy wziąć do ręki, skądinąd świetną, książkę „Calcio” Johna Foota, żeby zrozumieć, ile piłkarska Italia ma do zawdzięczenia takim postaciom jak James Spensley, Herbert Kilpin czy William Garbutt. Z upływem lat miłość do skórzanej kuli przetrwała w obu narodach, ale sposób jej wyrażania diametralnie się różnił. Wariackie tempo, jazda bez trzymanki i podporządkowanie regułom fair – u jednych, a u drugich – trzymanie w taktycznych ryzach, cwaniactwo i wynoszenie kultu zwycięstwa nad kulturę gry. 

Zdegradowany

Tak odległe od siebie filozofie przenikały się głównie za sprawą ruchu w jednym kierunku: z Włoch do Anglii, gdzie – oprócz całej tej nienaruszonej przez upływ czasu archaiczno-wyjątkowej otoczki – magnesem stały się gigantyczne pieniądze. One przyciągały włoskich trenerów i piłkarzy, zarówno tych bardzo utytułowanych jak i bardzo młodych. Na wypisanie wszystkich emigrantów z Rzymu i okolic i to tylko z tego wieku zabrakłoby miejsca w pokaźnych rozmiarów artykule. Natomiast przeniesieni w ostatnich 75 latach (od zakończenia II wojny światowej) z Wysp na Półwysep Apeniński Anglicy są jak najbardziej policzalni. Chris Smalling z Romy nosi numer 27. 

Po nad wyraz opłacalnym sprzedaniu Konstantinosa Manolasa do Napoli, priorytetem dla trenera Paulo Fonseki było sprowadzenie stopera. – Musi mieć doświadczenie i szybkość – określił wymagania portugalski trener. Łatwo powiedzieć, trudniej znaleźć. Zwłaszcza jak szukało się prawie na ostatnią chwilę. Kiedy lokalne media wreszcie obwieściły nowinę, nie było słychać westchnienia ulgi czy radości, o szmerze podziwu nawet nie wspominając. W pierwszej kolejności wszyscy romaniści rzucili się do smartfonów w celu sprawdzenia kto zacz. Że przychodzi z Manchesteru United nie robiło na nikim specjalnego wrażenia. Dla wielu rozkochanych w futbolu dopiero po erze sir Alexa Fergusona, Czerwone Diabły były takim samym klubem jak każdy inny, tylko bogatszym. Ale co bogatemu po pieniądzach, skoro nie odnosił sukcesów, a jego piłkarze już od dawna nie błyszczeli na arenie międzynarodowej. Po pobieżnym przejrzeniu Transfermarkt.de do spółki z Wikipedią wychodziło, że Smalling jak był zdrowy, to grywał regularnie w drużynie z Old Trafford, i to od wielu sezonów. Aż wreszcie tuż przed trzydziestką musiał ustąpić miejsca młodszemu, zdolniejszemu i droższemu Harry’emu Maguire’owi. 

Nie chciał, ale żeby grać, musiał odejść: na roczne wypożyczenie za marne 3 miliony euro z zamiarem, że on tam jeszcze wróci i wszystkim pokaże, jak bardzo się pomylili. Bo jeśli u rzymian średnie notowania miał dzisiejszy Manchester United, to vice versa ocena była jeszcze słabsza. W oczach rodaków Smalling został zdegradowany, zestawiony na niższą półkę, wyżej której już nie podskoczy, a może i na niej długo się nie utrzyma. 

(…)


WSZYSTKIE TEKSTY MOŻNA W CAŁOŚCI ZNALEŹĆ W NOWYM (49/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”



Co jeszcze można znaleźć w nowym tygodniku:

4. TEMAT TYGODNIA: LOSOWANIE GRUP EURO 2020

6. PRZEDSTAWIAMY RYWALI POLAKÓW

7. POLSKI PRZEGLĄD WYDARZEŃ I PRETEKSTY RYSZARDA NIEMCA

8. 90 MINUT Z TYMOTEUSZEM PUCHACZEM

10. WOKÓŁ PLEBISCYTU „FRANCE FOOTBALL” I ROBERTA LEWANDOWSKIEGO

12. MIĘDZY EKSTRAKLASĄ A PIERWSZĄ LIGĄ

14. DOGRYWKA Z MIROSŁAWEM SMYŁĄ

15. ROMAN KOŁTOŃ W „PN”

16. LIGA U STÓP FLAVIO PAIXAO

20. TRUDNE ŻYCIE WYCHOWANKÓW NA ZAPLECZU

22. BRAZYLIJSKI GOLDEN BOY – GABIGOL

24. TRZĘSIENIE ZIEMI W ARSENALU

26. 2ANGRYMEN, CZYLI FILIP KAPICA I MATEUSZ ŚWIĘCICKI

28. ATHLETIC BILBAO ZNÓW W CZOŁÓWCE PRIMERA DIVISION

30. CHRIS SMALLING – WYSPIARZ NA PÓŁWYSPIE

32. KRYZYS W DORTMUNDZIE

34. CHRISTO STOICZKOW Z WIZYTĄ W WARSZAWIE

36. BRAZYLIJSKI LISTOPAD

38. LIGA MISTRZÓW

39. LIGA EUROPY

40. EKSTRAKLASA

43. I LIGA

44. II LIGA

46. LIGI W EUROPIE

48. WP W „PN”

52. DRUŻYNA NA ŻYCZENIE: SCHALKE 04 GELSENKIRCHEN 1996-97


PiłkaNożna.pl


 

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024