W kioskach, salonach prasowych, a także za pośrednictwem naszej aplikacji na Androida i IOS czeka już na Was nowy numer tygodnika „Piłka Nożna”. Poniżej prezentujemy fragmenty tekstów i wywiadów, które możecie znaleźć w środku. To jednak nie wszystko, gdyż nr 32 jest po brzegi wypchany dobrą treścią. Sprawdźcie koniecznie!
CZAS ROZSTRZYGNIĘĆ W EUROPEJSKICH PUCHARACH. TURNIEJ NIERÓWNYCH SZANS
148 dni trwała pauza w Lidze Mistrzów. Na tyle długo, by świat futbolu zdążył się za nią dotkliwie stęsknić. Zmagania najlepszych klubów w Europie wróciły, a niebawem zostaną dokończone – w formule, jakiej jeszcze nie było.
KONRAD WITKOWSKI
Kiedy we wrześniu 2019 startował bieżący sezon Champions League, nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł przypuszczać, że ostateczne rozstrzygnięcia zapadną niemal rok później, a do wyłonienia zwycięzcy konieczne będzie rozegranie mini turnieju. Nie zmienia się zasad w trakcie gry, jednak sezon 2019-20 pod każdym względem wymyka się konwenansom. Pandemia koronawirusa sprawiła, że świat stanął na głowie, wszelkie plany legły w gruzach, a skrupulatnie przygotowane terminarze nadawały się tylko do wyrzucenia do kosza. Czas mijał, zaraza nie ustępowała, robiło się coraz bardziej nerwowo. W związkach piłkarskich pod każdą szerokością geograficzną – może poza Francją, Belgią i Holandią, gdzie poddano się wyjątkowo szybko, również z wyjątkiem irracjonalnej Białorusi – rozpoczęło się kombinowanie: jak doprowadzić rozgrywki do mety oraz kiedy rozpocząć kolejne, aby było to względnie racjonalne i przede wszystkim bezpieczne? Na gorączkowych naradach tygodnie upływały również, a może przede wszystkim, w Nyonie. UEFA znalazła się pod ścianą. Niedokończenie europejskich pucharów – zwłaszcza flagowego projektu, Ligi Mistrzów – wygenerowałoby gigantyczne straty. Głównie finansowe, idące w setki milionów euro, ale również wizerunkowe: po raz pierwszy w ponad sześćdziesięcioletniej (licząc także Puchar Mistrzów) historii elitarnych rozgrywek nie zostałby wyłoniony ich triumfator.
BEZSENNOŚĆ PREZYDENTA
– Trudno w tej sytuacji zasnąć w nocy – mówił w majowym wywiadzie dla „The Guardian” Aleksander Ceferin. – Jest tak wiele informacji, które trzeba wziąć pod uwagę, i tyle problemów z kalendarzem. I te miliony, które tracimy. Byłoby to wręcz nieodpowiedzialne, gdybym mógł spokojnie spać.
Sen z powiek szefa UEFA spędzała również kwestia mistrzostw Europy. Kontynentalny czempionat stanowił problem duży, ale mimo wszystko łatwiejszy do rozwiązania niż rozgrywki pucharowe: Euro 2020 wystarczyło przesunąć o rok. Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy nie sposób tak po prostu przełożyć – tu show musi trwać permanentnie.
UEFA powołała do życia dwie grupy robocze, których zadaniem było opracowanie nowego terminarza. W trakcie poszukiwania optymalnego sposobu dokończenia europejskich pucharów roiło się od spekulacji, a do mediów przenikały różne koncepcje, mniej lub bardziej racjonalne. Pewne było jedno: europejska centrala zaczeka do momentu, aż dobiegną końca zmagania w krajowych ligach. W połowie maja włoski dziennik „La Gazzetta dello Sport” opublikował plan dogrania LM i LE: z niezwykle napiętym terminarzem, uwzględniający mecze i rewanże, zakładający grę najmocniejszych klubów kontynentu przez niemal cały sierpień. Tamten pomysł przewidywał rozegranie finałów w miejscach pierwotnie zaplanowanych – w Stambule oraz Gdańsku. Turcy zaczęli jednak kręcić nosem. Według doniesień „The Independent”, podczas długich rozmów z UEFA mieli oznajmić, że organizowanie finału zwyczajnie nie opłaci się Stambułowi, jeżeli na mecz nie będą mogli przyjechać kibice. A rozgrywanie spotkań przy pustych trybunach było już wtedy w zasadzie przesądzone.
(…)
***
90 MINUT Z MATEUSZEM KLICHEM. KOPNĄĆ PIŁKĘ W PREMIER LEAGUE
Mateusz Klich miał olbrzymi udział w powrocie po 16 latach Leeds United do Premier League. Polak jak mało kto zapracował na awans – spośród 46 ligowych meczów opuścił tylko jeden. Pawie miały już wtedy zapewniony awans. – Jestem na urlopie po długim sezonie, ale już teraz mógłbym wrócić na boisko, żeby kopnąć piłkę w najlepszej lidze na świecie – mówi.
JERZY CHWAŁEK
W czym pana drużyna była lepsza w porównaniu z wcześniejszym sezonem, gdy w ostatniej chwili zaprzepaściliście szansę na awans? Mieliśmy więcej doświadczenia i… chyba więcej szczęścia – wyjaśnia pomocnik reprezentacji Polski.
(…)
Miał pan niesamowitą serię w Leeds – 90 meczów z rzędu w ciągu dwóch sezonów w podstawowym składzie. Nie wzięło się to z niczego. Budowałem wytrzymałość przez lata. W Niemczech, później w Holandii. Doszło do tego doświadczenie i świadomość pracy nad sobą, plus bardzo dobre przygotowanie fizyczne w dwóch ostatnich sezonach w Leeds.
Czy w Anglii przygotowania do sezonu są cięższe, skoro musicie grać więcej meczów, bo dochodzi jeszcze Puchar Anglii i Puchar Ligi? Nie, są tak samo ciężkie jak wszędzie. Częstym graniem przyzwyczaja się organizm do większych obciążeń. Z czasem łatwiej przychodzi rozegranie dużej liczby meczów w ciągu sezonu.
Po meczu West Bromwich Albion z Huddersfield Town, który zadecydował o awansie puścił pan dymka z cygara, wypił piwko, powiedział kilka słów po angielsku. Pojawił się po tym komentarz, że skoro już świętujecie awans, nie dacie rady następnego dnia w meczu z Derby, a tymczasem… Wygraliśmy na wyjeździe 3:1 i przebiegliśmy najwięcej kilometrów w jednym meczu w całym sezonie. Czyli okazało się, że świętowanie nie miało wpływu na grę. Zadecydowało świetne przygotowanie fizyczne, no i psychika też miała wpływ. W meczu z Derby nie zagrałem, ale widziałem z ławki, że nie było żadnego stresu u kolegów. Odblokowali się, mogli biegać bez ograniczeń.
No i pokazaliście niebywały profesjonalizm, skoro mając zapewniony awans, walczyliście do końca. Trener Marcelo Bielsa powtarzał i przestrzegał nas przed dwoma ostatnimi meczami: – Nieważne, że już awansowaliście i o co gracie teraz, ale macie dać z siebie maksa – powtarzał. Wygraliśmy oba mecze, zdobyliśmy w nich siedem bramek. Wszyscy wiedzą, że Championship jest niesamowicie wyrównaną ligą, ale czasami jest nie do pomyślenia co się dzieje – Brentford wygrywa 8 meczów z rzędu i wystarczy mu zwyciężyć z Barnsley, żeby awansować bezpośrednio, a tymczasem przegrywa z jedną z najsłabszych drużyn w lidze! Nie grałem wcześniej w tak wyrównanej lidze. Bardzo dużo drużyn prezentuje wysokim poziomie, a kluby mają dużo pieniędzy.
Był to sezon niespotykany ze względu na pandemię. Przerwa wam pomogła czy przeszkodziła? Po restarcie przegraliśmy tylko pierwszy mecz, z Cardiff. Gdyby nie przerwa, jeszcze wcześniej zapewnilibyśmy sobie awans, bo byliśmy w dużym gazie.
(…)
***
DOGRYWKA Z ADAMEM BUKSĄ. SZALONY OKRES
Adam Buksa udanie rozpoczął przygodę z Major League Soccer, bo od strzelonego gola w meczu z Chicago Fire na inaugurację rozgrywek. Sezon został jednak przerwany po dwóch kolejkach z powodu pandemii koronawirusa i 24-letni napastnik mógł tylko z zazdrością oglądać spotkania swojej byłej drużyny Pogoni Szczecin w Ekstraklasie.
MARCIN HARASIMOWICZ
LOS ANGELES
(…)
Macie drużynę, która może włączyć się do walki o najwyższe cele w MLS? Tak. Mamy dobry zespół, dużo indywidualności. Brakuje nam jeszcze zrozumienia w rozgrywaniu i finalizacji akcji ofensywnych. Czeka nas dużo pracy. Jeżeli jednak wszystko dobrze pójdzie i złapiemy odpowiednią nić porozumienia, jesteśmy w stanie sporo w tej lidze namieszać.
Co może zrobić zawodowy piłkarz, gdy nie rozgrywa żadnego meczu przez niemal cztery miesiące, potem leci na turniej, wraca i… znów czeka? Nie jest to proste… Nigdy nie zmierzyłem się z takim wyzwaniem od momentu rozpoczęcia kariery. Te przerwy są bardzo irytujące i wybijające z rytmu. Czeka nas praktycznie trzeci okres przygotowawczy w odstępie sześciu miesięcy. W takich okolicznościach ciężko jest zbudować stabilną, rosnącą formę. Trenujemy w klubie, robimy co możemy, ale żadnej regularności w tym nie ma. Nie da się zastąpić normalnych meczów treningami – czy to indywidualnymi, czy nawet z zespołem. Dużo jest niewiadomych. Regularność to podstawa, aby wejść na wyższy poziom, a tego nam brakuje. Cóż, trzeba się jakość dostosować do obecnej sytuacji, ale trudno spodziewać się fajerwerków.
Jesteś zaskoczony, że akurat Ameryka ma takie problemy z pandemią? Nie ukrywam, że tak. Liczyłem, że uda się to stłumić zdecydowanie szybciej. Nie wiem, dlaczego – są specjaliści, którzy lepią orientują się w temacie – ale problem jest duży i nie wygląda na to, aby coś miało się zmienić w najbliższej przyszłości. Ze swojej strony możemy tylko wykonywać naszą pracę, na ile jesteśmy w stanie. Cieszę się, że w Europie sytuacja jest w miarę pod kontrolą, chociaż tam również pojawiła się nowa fala zachorowań. Musimy się nauczyć funkcjonować w nowej rzeczywistości.
Jak rozgrywa się mecze bez udziału publiczności? Jaka jest największa różnica? Mecze są mniej emocjonujące, bo kibice dodają dużo w tej kwestii – niezależnie od tego, czy rozgrywasz mecz u siebie, czy na terenie rywala. Adrenalina i poziom motywacji są wtedy wyższe. Zarówno jak czujesz wsparcie z trybun oraz gdy publiczność reaguje wrogo. Tymczasem mecze, jakie rozgrywaliśmy na Florydzie, otoczką niewiele różniły się od zwykłych sparingów. Normalnego stadionu nie było – jedynie obiekt z prowizorycznymi trybunami, zbudowanymi na potrzeby turnieju oraz dużymi banerami reklamowymi pod transmisje telewizyjne. Sceneria była bardzo nietypowa. Jednak jak już sędzia rozpoczynał mecz, staraliśmy się o tym nie myśleć i koncentrować na grze. Futbol bez kibiców na pewno bardzo traci, chociaż oczywiście lepiej grać nawet w takich okolicznościach niż siedzieć w domu i udawać, że wszystko jest w porządku.
(…)
***
GUARDIOLIZM W RIO. KATALOŃSKI ZACIĄG FLAMENGO
No i stało się zapowiadane. Jorge Jesus podpisał rekordowy kontrakt z Benficą, a zachwycone jego metodami pracy Flamengo sięgnęło po kolejnego trenera z Półwyspu Iberyjskiego. Domenec Torrent nie jest tak znany jak Portugalczyk, ale 11 lat współpracy z Pepem Guardiolą otwiera drzwi do kariery…
BARTŁOMIEJ RABIJ
Jesus zastał Flamengo drewniane, a zostawił murowane. Pod jego komendą gros zawodników mających za sobą mniej lub bardziej udane europejskie wojaże, wróciło do życiowej formy (albo osiągnęło ją). Flamengo nie szczędziło grosza, lecz w tym wypadku wydatki przełożyły się na sportowy sukces. Mistrzostwa Brazylii i Copa Libertadores w jednym roku w Brazylii nie wygrał wcześniej nikt. Przynajmniej nie odkąd mamy te mistrzostwa… A na koniec jeszcze bonus – milion euro od Benfiki za wykupienie kontraktu trenera. Akurat jest na nowy sztab.
RUCH WAHADŁOWY
Jak było do przewidzenia, Jesus odchodząc z Brazylii, zabrał ze sobą nie tylko dobre wspomnienia, ale także notes pełen nazwisk świetnych południowoamerykańskich zawodników. Wprawdzie portugalskie kluby specjalizują się w ich odławianiu, lecz nie ma to jak osobiste doświadczenie. Nie od dziś bowiem wiadomo, że częstokroć trener nawet nie zna tego czy owego sprowadzonego jako piętnaste wzmocnienie w sezonie. Szczególnie w takich klubach-korporacjach jak Benfica. Już jego nowy klub zakontraktował prawego obrońcę i pomocnika Gilberto z Fluminense, prowadzone są rozmowy z Flamengo w sprawie napastnika Bruno Henrique.
Obaj w wieku, który szefów największych europejskich klubów skutecznie odstrasza od podpisania kontraktu. Jednak to nie tylko Brazylijczycy dowiedzieli się czegoś od portugalskiego szkoleniowca, także i on zabiera ze sobą cenną wiedzę na temat funkcjonowania tamtejszego futbolu. A sprowadza się ona do następującej kwestii: mimo niewielkiej kompatybilności z zachodnioeuropejskim futbolem Brazylia jest dla niego największym dostawcą talentów.
Jeśli te talenty mają rozkwitać, należy zapewnić im odpowiednie warunki rozwoju. JJ wreszcie naocznie przekonał się, jak to z tym brazylijskim funkcjonowaniem w futbolu jest naprawdę. Wcześniej miał wielu brazylijskich zawodników pod komendą, ale przygoda z Fla odmieniła tego trenera. Kibice go kochali, zawodnicy szli za nim w ogień. Był królem Rio de Janeiro. Uspokoił się, stał się nieco bardziej refleksyjny, a doświadczenie z COVID-19 pewnie też natchnęło go nieco bardziej filozoficznie do życia. Słychać to było w wypowiedziach na temat zawodników. A przecież Portugalczyk znany był zawsze z tego, że nie przebiera w słowach i niejednemu od niego się dostało.
No i ten powrót do Benfiki, którą pięć lat temu zostawił dla Sportingu, rzekomo miłości jego życia… Miało być o Katalończyku w Rio, a ciągle o tym Jesusie – facet wykonał jednak tytaniczną pracę w ekspresowym tempie. Od czasów 12 prac Heraklesa niewiele było takich przypadków.
(…)
WSZYSTKIE TEKSTY I WYWIADY ZNAJDZIECIE W NOWYM NUMERZE (32/2020) TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”