Początkowe
minuty piątkowego spotkania rozgrywanego w Legnicy miały dość
spokojny przebieg. Żadna z drużyn nie stworzyła poważnego
zagrożenia pod bramką przeciwnika. Inicjatywa należała do
gospodarzy, natomiast Cracovia nastawiła się na dynamiczne
kontrataki.
Na pierwszego gola w Legnicy trzeba było poczekać do 36. minuty gry. Wtedy na prowadzenie wyszli gospodarze. Hiszpan Juan Camara precyzyjnie dośrodkował z lewego skrzydła, a Estończyk Henrik Ojamaa efektownie zgrał piłkę do swojego rodaka, Artura Pikka. Ten nie zmarnował dogodnej okazji w polu karnym i strzałem z powietrza zmusił bramkarza Michala Peskovicia do kapitulacji.
Zespół trenera Nowaka poszedł za ciosem i szybko podwyższył prowadzenie. W 41. minucie Pikk zgubił piłkę przed polem karnym, ale błyskawicznie dopadł do niej Camara i precyzyjnym uderzeniem zaskoczył bramkarza.
Po pierwszej połowie Miedź zasłużenie prowadziła 2:0 z Cracovią.
Na drugą połowę piłkarze trenera Michała Probierza wybiegli ze zdecydowanie większym animuszem. Goście z Krakowa ruszyli do ofensywy, która przyniosła efekt w 63. minucie gry. Michal Siplak z lewego skrzydła dośrodkował w pole karne, a tam Filip Piszczek popisał się precyzyjnym strzałem z powietrza. Kontaktowa bramka dla Pasów!
W kolejnych minutach to Cracovia atakowała, z kolei Miedź czekała na okazje bramkowe po kontratakach. Właśnie po jednej z takich akcji gospodarze mogli definitywnie rozstrzygnąć losy meczu: w 81. minucie Ojamaa znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Peskoviciem, jednak słowacki bramkarz okazał się lepszy w tym pojedynku.
Miedź kończyła zawody w dziesiątkę. Już w doliczonym czasie gry obrońca Paweł Zieliński został ukarany czerwoną kartką za faul na Siplaku.
Do końcowego gwizdka arbitra Piotra Lasyka rezultat spotkania w Legnicy nie uległ już zmianie. Ostatecznie Miedź pokonała 2:1 Cracovię. Tym samym beniaminek Lotto Ekstraklasy przerwał serię trzech meczów bez wygranej.
kwit,
PiłkaNożna.pl