Przejdź do treści
Mecz o to, by liga stała się ciekawsza

Polska Ekstraklasa

Mecz o to, by liga stała się ciekawsza

Dziewięć kolejek do końca i dziewięć punktów przewagi – tak wygląda sytuacja w tabeli przed hitowym starciem w PKO Bank Polski Ekstraklasie pomiędzy Legią Warszawa a Rakowem Częstochowa. Czy podopieczni Marka Papszuna postawią gigantyczny krok w kierunku mistrzostwa Polski, czy może stołeczny zespół sprawi, że liga będzie ciekawsza?




Rok temu na tym etapie sezonu walka o tytuł mistrzowski toczyła się pomiędzy trzema zespołami. Po 25 kolejkach liderem był również Raków z dorobkiem 51 punktów, który o oczko wyprzedzał Pogoń Szczecin i o dwa Lecha Poznań. Obecnie częstochowianie zgromadzili dziesięć punktów więcej niż przed rokiem, strzelili o sześć goli więcej, a stracili o osiem mniej. Gdyby utrzymali średnią punktów na mecz na poziomie 2,44, staliby się trzecim najlepszym mistrzem Polski w XXI wieku.

DZIESIĘĆ

Jedynym rywalem Rakowa w walce o tytuł jest… on sam. Choć w Częstochowie wszyscy podkreślają, że podchodzą do sytuacji z pokorą, to przy obecnych wiatrach trudno będzie roztrwonić tak dużą przewagę. Zespół przez 25 kolejek stracił zaledwie 14 punktów, więc trudno oczekiwać, aby teraz nagle wpadł w dołek i zaczął seryjnie remisować czy przegrywać. W obecnym sezonie był moment, kiedy stracił w dziewięciu kolejnych meczach ligowych dziesięć punktów – między 7 sierpnia a 6 października częstochowianie zaliczyli dwa remisy, dwie porażki i pięć zwycięstw. W żadnym innym okresie aktualnych rozgrywek, Raków nie stracił tylu punktów na przestrzeni dziewięciu spotkań. 

Inna sprawa, że jeśli taka sytuacja by się powtórzyła, Legia musiałaby wygrać wszystkie spotkania do końca rozgrywek. Oznaczałoby to, że warszawianie mieliby na koncie dwanaście zwycięstw z rzędu (licząc już obecną serię trzech kolejnych wygranych), co byłoby wynikiem historycznym! Do tej pory najdłuższą serię zwycięstw Legia miała wiosną 1995 roku, kiedy wygrała dziesięć kolejnych spotkań. W historii Ekstraklasy najlepszy w tej statystyce jest Widzew Łódź, który w 1997 wygrał trzynaście meczów z rzędu.

Strata dziewięciu punktów na papierze nie oznacza, że jeśli Legia ją wyrówna, to wskoczy przed drużynę z Częstochowy. W pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi zespołami z rundy jesiennej Raków wysoko wygrał 4:0. Aby przy takiej samej liczbie punktów stołeczny zespół wyprzedził rywala, musiałby wygrać w sobotę 5:0 – ostatni raz warszawianie wygrali różnicą pięciu goli w meczu Ekstraklasy w październiku 2019 roku, kiedy rozjechali 7:0 Wisłę Kraków przy Łazienkowskiej. Trzeba jednak pamiętać, w jakiej formie była wtedy Biała Gwiazda, a w jakiej obecnie jest ekipa spod Jasnej Góry.

SZPIEG

W obu zespołach przed hitowym starciem panuje względny spokój, ale i wielka czujność. Raków robi swoje, rozgrywa prawdopodobnie historyczny sezon i do Warszawy jedzie po zwycięstwo. Częstochowianie w piątek odbyli sparing z Górnikiem Zabrze, ale spotkanie odbyło się za zamkniętymi drzwiami bez udziału kibiców czy nawet przedstawicieli mediów, a do wiadomości podano jedynie wynik końcowy – 1:3 dla zabrzan. W tym tygodniu zespół Papszuna jest już skoncentrowany tylko na „misji Legia”, więc nawet aktywności medialne zostały ograniczone do minimum.



A co w stolicy? Od początku kadencji Kosty Runjaica jest otwartość, więc nie było dodatkowych blokad. Również w piątek legioniści rozegrali sparing z GKS Katowice, ale był on otwarty dla przedstawicieli mediów (wygrany 3:0). Ponadto do zespołu w poprzednim tygodniu dołączył. były piłkarz Rakowa, czyli Walerian Gwilia. Gruzin kilka tygodni temu rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron z częstochowskim klubem. Pomocnik był długo kontuzjowany i doszedłby do formy dopiero w drugiej części rundy wiosennej, a sztab Rakowa chciał mieć wszystkich żołnierzy zwartych i gotowych od początku 2023 roku.

Gwilia poprosił o możliwość trenowania z pierwszym zespołem Legii, by dojść do optymalnej formy. Czy zostanie w stolicy dłużej? Karty są po stronie wicelidera Ekstraklasy. Jeśli sztab Runjaica uzna, że Vako będzie przydatny w drużynie, wówczas obie strony podpiszą umowę. Jeśli warszawski klub zapali zielone światło na ten transfer, trudno spodziewać się, by Gwilia stanowił wzmocnienie już w rundzie wiosennej. Raczej zakłada się scenariusz taki: piłkarz popracuje dwa miesiące nad powrotem do optymalnej dyspozycji i będzie poważniej traktowany w kontekście kolejnego sezonu. Gwoli wyjaśnienia – Gruzin nie jest traktowany jako następca Josue, gdyby Portugalczyk nie zdecydował się podpisać nowej umowy, która cały czas czeka na jego autograf. Vako będzie raczej piłkarzem szerokiej kadry, z którego sztab będzie korzystał przy rotacjach, kiedy natłok spotkań będzie duży, czyli krótko mówiąc, podczas łączenia ligi z występami w eliminacjach europejskich pucharów.

RACHUNKI

Legia ma na koncie 52 punkty, czyli o jeden więcej niż liderujący przed rokiem o tej porze Raków. W zdecydowanej większości sezonów w XXI wieku warszawianie byliby liderem i głównym faworytem do mistrzostwa. W stolicy przed sezonem każdy wziąłby w ciemno taki dorobek punktowy, patrząc na sytuację finansową klubu oraz sportową w zespole.

Raków w ostatnim czasie ma swego rodzaju patent na ekipę z Warszawy. Nie przegrał z Legią od pięciu spotkań, w których padły dwa remisy (jeden w Superpucharze Polski, po karnych lepsza okazała się drużyna z Częstochowy) i trzykrotniwygrał zespół Papszuna. W bezpośrednich starciach trenera Rakowa z Runjaicem również liczby są po stronie MP – 7 spotkań, 1 porażka, 2 remisy i 4 wygrane.



Jeśli Raków wygra lub zremisuje, wówczas Michał Świerczewski może już zamawiać szampana i wstawiać go do lodówki. Do końca ligi pozostanie osiem spotkań, przewaga będzie cały czas pokaźna, więc tylko katastrofa mogłaby sprawić jeszcze zmianę na fotelu lidera.
Wtedy pytanie: czy Raków zostanie mistrzem trzeba będzie zmienić na: kiedy Raków zostanie mistrzem. Jeśli jednak wygra Legia, wówczas sytuacja zrobi się ciekawa. Według wyliczeń statystyka Piotra Klimka na Twitterze, mistrzostwo Polski na pewno zdobędzie drużyna, która zgarnie 80 punktów. Legia na taki dorobek szans już nie ma, ale jeśli faktycznie wygrałaby wszystkie spotkania do końca rozgrywek, wówczas finiszowałaby z 79 oczkami, a to w teorii daje jej 95,3 procent szans na tytuł. Tyle że zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa, szanse na taki scenariusz wynoszą… 0,7 procenta.

Kto jest faworytem? Patrząc na kursy bukmacherów, Raków po raz pierwszy nie przyjeżdża do Warszawy w roli underdoga. Karta się odwróciła i piłka jest po stronie zespołu Papszuna. Jak sobie z tym poradzi? Wydaje się, że w Częstochowie wyciągnęli wnioski z końcówki poprzedniego sezonu, kiedy po finale Fortuna Pucharu Polski stali się głównym faworytem do mistrzostwa, ale nie udźwignęli presji. W każdym razie, ciśnienie będzie olbrzymie. Bilety na to spotkanie wyprzedają się niczym świeże bułeczki. Często jednak bywa tak, że jeśli wszystko dookoła zapowiada widowisko, to piłkarze nie dojeżdżają. Patrząc jednak na ostatnie popisy warszawian i częstochowian, można spodziewać się meczu otwartego, pełnego jakości, który może być reklamą Ekstraklasy. Do Warszawy wpływają już prośby od skautów klubów z Bundesligi, Serie A czy Premier League, więc będzie to też okno wystawowe dla piłkarzy, którzy latem zamierzają opuścić ligę polską.

PAWEŁ GOŁASZEWSKI

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024