Mecz bez historii w Parmie
Mecz bez historii – tak najkrócej, a zarazem najtrafniej można określić przebieg boiskowej rywalizacji pomiędzy Parmą Calcio a SSC Napoli. Przyjezdni spod Wezuwiusza ograli parmeńczyków po golach Dreisa Mertensa i Lorenzo Insigne.
Piotr Zieliński rozegrał 89 minut. Drugi z Polaków – Arkadiusz Milik – w obliczu rychłego transferu do AS Romy nie znalazł się w szerokiej kadrze. (fot. Reuters)
W pierwszej połowie byliśmy świadkami nader przeciętnego widowiska. Podopieczni
Gennaro Gattuso zdecydowanie przeważali, co przejawiało się przede wszystkim większym posiadaniem piłki, ale nijak częstsza kontrola futbolówki przekładała się na zdobycze bramkowe.
Liczby mówią same za siebie. Dość powiedzieć, że w pierwszych czterdziestu pięciu minutach gracze ekipy spod Wezuwiusza oddali raptem – uwaga – 1 (słownie: JEDEN) strzał. Oczywiście, jak na poziom rywalizacji przystało, nie leciał on nawet w światło bramki.
Początkowo po roszadzie stron przebieg boiskowych wydarzeń ani trochę nie uległ zmianie. W dalszym ciągu, jak przed przerwą, neapolitańczycy długo i przewidywanie konstruowali akcje ofensywne, umożliwiając jednocześnie formacji defensywnej Parmy dobrą organizację.
Coś zaczęło się dziać od momentu wejścia na boisko Victora Osimhena. Kupiony za rekordowe siedemdziesiąt milionów euro napastnik rodem z Nigerii przyczynił się do napędzenia ataków w wykonaniu Gattuso i spółki. I to właśnie po akcji z jego udziałem padł pierwszy gol w tym spotkaniu.
W sześćdziesiątej czwartej minucie meczu Hirving Lozano posłał dośrodkowanie w kierunku ustawionego w polu karnym Osimhena, ten został jednak uprzedzony przez pilnującego go obrońcę, który tak niefrasobliwie wybił piłkę, że znalazła się ona wprost pod nogami osamotnionego Driesa Mertensa. Belg nie mógł nie skorzystać z nieoczekiwanego prezentu.
Po objęciu prowadzenia „Azzurri” wyraźnie się wyluzowali. W siedemdziesiątej siódmej minucie strzał na bramkę strzeżoną przez Luigiego Sepe oddał Lozano. Były golkiper Napoli nie popisał się podczas interwencji: sparował piłkę na sam środek pola karnego, gdzie znajdował się Lorenzo Insigne, który uderzył z bliskiej odległości i, tym samym, ustalił końcowy rezultat meczu.
Jan Broda