Przejdź do treści

Polska Reprezentacja Polski

Matematycznie mamy szansę!

Przegraliśmy drugi raz z Ukrainą, drużyną – bądźmy szczerzy – przeciętną, którą sami „zbudowaliśmy”, jak słusznie zauważył Andrzej Juskowiak, dając jej wygrać w Warszawie. 
Ktoś powie, że w Charkowie Polacy zagrali nieźle. Ale oni nie mieli zagrać nieźle, mieli rozegrać mecz WIELKI, czego nie uczynili. Najsmutniejsze jest to, że rywal zagrał gorzej, a do Brazylii może polecieć. Nasza obrona wyglądała nawet solidnie, choć oczywiście tylko do czasu. Oczywiście też bramkarz się nie mylił, tyle że meczu nie wybronił. 

Na plus Waldemarowi Fornalikowi należy zaliczyć, że w trakcie meczu rzeczywiście trafnie zdejmował z placu najsłabszych (poza Mariuszem Lewandowskim, bo to była zmiana taktyczna) piłkarzy. Niedawne odkrycia, czyli Sobota i zwłaszcza Klich, do Charkowa nie dolecieli. I to już był prawdziwy dramat, że trzeba jak zwykle było liczyć, aż Błaszczykowski zrobi zryw, pójdzie środkiem, odegra piłkę, bo brakowało w zespole „dziesiątki”. Kogoś, kto w każdej drużynie jest gwiazdą i ma dominujący wpływ na przebieg gry. 

Łatwo odnieść wrażenie, że selekcja była dość przypadkowa, skoro na decydujący mecz powołanych zostało dwóch graczy wcześniej kompletnie nie branych pod uwagę. No i Wojtkowiak zawalił. Pewnie gdyby nie on się pomylił, ktoś inny w końcu by go wyręczył, ale zrobił to jednak Wojtkowiak. Sztab selekcjonera za to pobiera pensje, by mieć doskonałe rozeznanie we wszystkim. Wojtkowiak grając w polskiej lidze nie był mistrzem dośrodkowań prawą nogą. Ustawiony na lewej flance, ok. – ciszej nad tą trumną…

Właściwie w całym meczu była z naszej strony tylko jedna dobra wrzutka, konkretnie Mierzejewskiego, którą spartolił niestety Robert Lewandowski. Że podszedł za głęboko, że nie ta wysokość? Bzdura. Robert jest napastnikiem klasy światowej, jednym z siedmiu najlepszych obecnie na świecie, więc taką centrę powinien zamienić na gola. I nie powinien podchodzić do rzutu wolnego, skoro robić tego nie potrafi. A nie potrafi, bo w przeciwnym razie nie kopnąłby piłki 15 metrów za wysoko.

Jest zatem źle, a może być gorzej, bo w kwalifikacjach Euro 2016 trafić możemy na grupę mocniejszą. Teraz zaś zostało nam już tylko Wembley. Matematycznie jest szansa na zwycięstwo.

Zbigniew Mucha
Piłka Nożna

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024