Przejdź do treści
Małe mistrzostwo Garetha Southgate’a

Ligi w Europie Premier League

Małe mistrzostwo Garetha Southgate’a

Śpiewano o nim piosenki, kopiowano styl ubierania, a także dziękowano, że za jego sprawą kibicowanie reprezentacji Anglii znów stało się… fajne. Gareth Southgate w roli spokojnej i chłodnej głowy wielkiej piłkarskiej rodziny czuje się dobrze. I widać kierunek, w którym prowadzi kadrę.


A przecież w Lidze Narodów jego zespół przegrał z Danią (0:1) i Belgią (0:2) i zajął trzecie miejsce w grupie, pięć z siedmiu goli strzelił najsłabszej Islandii. Tymczasem nawet ostatnia wpadka czwartej drużyny świata z trzecią w Leuven była powodem do wynajdywania pozytywów. Faktycznie, gdy obejrzy się spotkanie z Belgią, Anglia wypada lepiej, niż gdy przegrała w takim samym stosunku w finale pocieszenia rosyjskiego mundialu.

Sposób na Fodena

To jednak już inna drużyna. W zasadzie nie ma już w kadrze Phila Jonesa, Danny’ego Rose’a, Fabiana Delpha, przepadli Ruben Loftus-Cheek oraz Jesse Lingard. To jednak nie znaczy, że brak obecności zawodników odpowiedzialnych za pierwszy od lat tak wielki sukces na mundialu oznacza spadek jakości. Tyrone Mings, który pojawił się za sprawą bardzo dobrych występów w Aston Villi jest coraz pewniejszy w roli uzupełniającego rywalizację środkowego obrońcy, Ben Chilwell zdążył wywindować się z Leicester City do Chelsea, pojawił się na horyzoncie Declan Rice, jak również kolejni wychowankowie angielskich klubów, także zawodnicy grający zagranicą.

Fantastycznie dojrzewa też do poważnej gry Phil Foden. – On będzie kapitalnym piłkarzem kadry na lata – zapowiada Southgate, który zresztą może w pełni zasłużenie przypisać sobie wprowadzenie go w rolę lidera ofensywy Anglii. Przecież jeszcze we wrześniu selekcjoner musiał gasić poważny pożar, czyli skandal wywołany przez Fodena wraz z kolejnym młodym talentem, Masonem Greenwoodem z Manchesteru United, którzy do przebywającej i odizolowanej w hotelu na Islandii kadry zaprosili dwie kobiety. Oczywiście, że konsekwencje były, ale nikt nikogo nie wykluczył na kilka miesięcy lub rok. Odpowiednie podejście Southgate’a sprawiło, że już w listopadzie pomocnik Manchesteru City popisywał się swoimi zagraniami i sprawiał, że ten mógł prawić mu komplementy, a nie moralizatorskie gadki.

– Bardzo się cieszę ze względu na niego i jego rodzinę. Po doświadczeniach z września musiało mu być trudno jako jeszcze nastolatkowi. Wszyscy popełniamy błędy. A on jeszcze znalazł się w trudnej sytuacji: musiał wrócić między ludzi, których ostatni raz widział, gdy sprawił ogromny problem. Potrzebował kilku dni, by mógł poczuć się komfortowo, by znów się uśmiechnąć i zrelaksować. Ale wiemy też, co potrafi zrobić z piłką. Jest jednym z kolejnych zawodników, którzy będą zachwycać Anglię swoimi występami – podkreślał selekcjoner.

Zresztą Foden – jeśli wcześniej nie miał takiego przekonania do selekcjonera – w reakcji na to, jak zachował się wobec niego Southgate i jak on sam zawalił, po prostu sprawił, by można było mówić o kunszcie szkoleniowca. – Nigdy mu tego nie zapomnę – powiedział po zwycięskim meczu z Islandią (4:0). – To był dla mnie jeden z najtrudniejszych momentów w życiu. I w takich momentach potrzebujesz zaufania trenera, a Gareth miał olbrzymi respekt do mnie i to wiele znaczyło. Byłem mocno zdeterminowany, by wrócić i zagrać najlepiej jak tylko potrafię – tłumaczył. 

Wymiana zdań

Z Islandią piłkarz z zespołu Pepa Guardioli zagrał jako jeden z trójki ofensywnych piłkarzy, obok Harry’ego Kane’a i Jacka Grealisha (nawiasem mówiąc: kolejnego piłkarza, którego do kadry wziął Southgate, wypromował go i może się mierzyć z jego pozaboiskowymi ekscesami). To pokazało skalę talentu, jaką selekcjoner ma do dyspozycji: w tym meczu najlepszy strzelec i kapitan nie trafił do bramki, ale robili to Foden (dwukrotnie) oraz Mason Mount i Rice (po razie).

Southgate pokazuje również, że potrafi zmieniać oblicze drużyny do tego stopnia, jak robił to w Rosji dwa lata temu. To jeszcze może nie zawsze przynosi zwycięstwa, ale on wciąż powtarza o budowie drużyny na mistrzostwa Europy w 2021 roku. Zresztą to, jak to robi, nie podoba się menedżerom drużyn ligowych. Ostatnio wymianę zdań odbył poprzez media z Jose Mourinho, który zwracał uwagę na różnicę pomiędzy potraktowaniem Raheema Sterlinga z City i Kane’a z Tottenhamu. Problem miał dotyczyć tego, że skrzydłowy odpoczywał, gdy napastnik musiał walczyć na boisku. – Staramy się stworzyć zespół. Potrzebujemy do tego podstaw stylu gry. Kapitan chciał grać, poprowadzić ten proces. Mam całkowitą empatię wobec trenerów ligowych, bo widzę, jak skomplikowany dla wszystkich jest ten sezon. Staraliśmy się dostosować trening, wprowadzić rotację w meczach towarzyskich, ale też musimy rywalizować. Jesteśmy jeszcze za Francuzami i Portugalczykami, a oni wystawiają wszystkich podstawowych zawodników – wskazywał.

Zresztą o obecnym sezonie Southgate już mówił wiele, pojawiały się również sprzeczności w jego słowach z różnych okresów. To oczywiście nic niezwykłego, taka jest specyfika pracy selekcjonera, że z zawodnikami spotyka się i obserwuje ich w treningu tylko co miesiąc, teraz przerwę ma w tym aż do marca. – Zdecydowanie znajdujemy się w lepszym miejscu, niż bylibyśmy poprzedniej jesieni, ponieważ tamte spotkania (eliminacji mistrzostw Europy) nie były wystarczającym wyzwaniem, które pozwoliłoby nam się poprawić. Strzelaliśmy wiele goli, ale nie mierzyliśmy się z problemami. Nie musieliśmy rozmontowywać bardzo szczelnej, napakowanej jakościowymi zawodnikami defensywy rywali, nie musieliśmy też bronić się w spotkaniach z przeciwnikami z najwyższej półki. Dlatego ta jesień była dla mnie znacznie ważniejsza w kontekście rozwoju drużyny – przyznawał Southgate po Lidze Narodów.

W 2019 roku reprezentacja Anglii przegrała tylko dwa spotkania: z Holandią (1:3) w półfinale Ligi Narodów oraz z Czechami (1:2) w eliminacjach Euro. Zremisowała jeszcze ze Szwajcarią, którą pokonała w rzutach karnych – skoro mowa o postępie kadry, skuteczność wykonywania jedenastek i odporność psychiczna z tym związana jest kolejnym plusem przy nazwisku selekcjonera – a pozostałe mecze skończyła jako zwycięska, strzelając 36 goli w siedmiu starciach.

– Widzieliśmy, co stało się po mistrzostwach świata w Rosji, gdy połowa składu nam odpłynęła: piłkarze albo nie grali w klubach, albo zrezygnowali z występów w reprezentacji. Wiele wyciągnęliśmy z innych graczy, zwłaszcza z tych, którzy byli podstawą drużyny wystawionej na mecz z Islandią. Potem jest grupa piłkarzy z niewielkim doświadczeniem na poziomie międzynarodowym, wielu z nich jest również młodych. Musimy wygrywać mecze, ale jednocześnie powiększać grupę zawodników, mających obeznanie w tego typu rywalizacji. Nie chcę, by ktokolwiek mówił, że możemy coś wygrać za cztery lata. Oni chcą zwyciężać już, tu i teraz. Na pewno część młodszych zawodników będzie lepiej przygotowana do tego w dalszej perspektywie, jednak nie ma powodu, by tych dwóch celów nie łączyć – twierdzi Southgate. 

Dodawał również, że w momencie przeniesienia mistrzostw Europy z 2020 na 2021 rok wszyscy w jego sztabie i drużynie przyjęli jedną wersję: nikt w składzie nie powinien czuć się zbyt staro z tego powodu, nikomu tych dwanaście miesięcy nie zaszkodzi. Selekcjoner wyszedł z założenia, że ma takie zabezpieczenie na każdej pozycji, że jest w stanie faktycznie sprawić, iż posyłana przez niego jedenastka na każdy kolejny z trzech meczów przerwy reprezentacyjnej lub fazy grupowej Euro po prostu będzie wyglądała dobrze.

Siła ofensywna

Zresztą wystarczy spojrzeć na fakty: w bramce nadal pewniakiem zdaje się być Jordan Pickford, choć popełnia w Evertonie średnio przynajmniej jeden błąd na miesiąc. Jednak za jego plecami czekają Nick Pope oraz Dean Henderson, a więc dwóch golkiperów w różnym wieku, ze znacznie mniejszym doświadczeniem, ale wcale nie mniejszymi umiejętnościami. W defensywie pewniakami są Dier, Harry Maguire oraz Kyle Walker, których wady przykrywa wykorzystywany przez Southgate’a system z trójką środkowych obrońców. Przed nimi biegają dwaj zawodnicy, których siły i możliwości fizyczne są jednymi z największych atutów: Jordan Henderson oraz Mason Mount. Ofensywnego potencjału reprezentacji Anglii nie ma co wymieniać, bo to nawet piętnastu piłkarzy na ledwie trzy miejsca w wyjściowej jedenastce. Gdyby Southgate się uparł, mógłby z niektórych skrzydłowych zrobić wahadła i nawet ryzykując odkrycie się w defensywie, postawić na totalny atak. I tak by go za to w Anglii uwielbiano.

Na razie jest jednak pragmatycznie, bo musi być. – W 2019 roku Anglia strzeliła 38 goli w dziesięciu spotkaniach, więc ofensywa nie była problemem. Nawet dziwne, że ostatnia krytyka skierowana w Southgate’a dotyczyła tego, że zespół ma problem z kreatywnością. Jednak dwanaście miesięcy temu trzy zespoły odkryły poważne braki w defensywie: Holandia, Czechy i Kosowo (pomimo wygranej 7:3 – przyp. red.). Biorąc pod uwagę to, jak rozbity został sezon, Southgate zdroworozsądkowo wybrał większą solidność. Czasem to po prostu oznacza wybranie zawodnika ze względu na jego inteligencję taktyczną, niż kreatywność, co równoważy siły w zespole – komentował te dostrzegalne zmiany Jonathan Wilson z „Guardiana”, ceniony autor książek o taktyce piłkarskiej.

To oznaczało porzucenie systemu 1-4-3-3 na korzyść 1-3-4-2-1, czyli stosunkowo prosty taktyczny manewr, który on sam już zresztą stosował. Southgate poprowadził reprezentację już w 49 meczach, ma doświadczenie turniejowe, zwycięskie eliminacje, za sobą kryzysy i radzenie sobie w tak specyficznym czasie… Dziś w angielskim związku piłkarskim, który zresztą targany jest problemami finansowymi i wizerunkowymi, jest jednym z największych i najcenniejszych aktywów. Ma też własne obawy o to, czy jego pozycja nie zmieni się w okresie kolejnych miesięcy w konsekwencji wyczerpania piłkarzy.

Czyj interes ważniejszy?

Jego komentarz, który odbił się dość głośnym echem w angielskim środowisku, o wypaleniu zawodników po pewnie najbardziej intensywnym w historii sezonie był też wyciągnięciem ręki do trenerów klubowych. – Całkowicie rozumiem, jakie natężenie oraz presja towarzyszy rozgrywkom na szczycie Premier League, że tam menedżerowie mają wewnętrzną motywację i nie muszą patrzeć na interesy reprezentacji. To jedna z tych sytuacji, z którą selekcjoner musi sobie radzić. Najważniejsze są cywilizowane relacje, pełen szacunek. Inne cele to realne opisanie tego, co się dzieje. Nie jest mi łatwo zebrać międzynarodową grupę trenerów i sprawić, by nagle myśleli tak samo o zwycięstwach reprezentacji Anglii. Futbol na poziomie międzynarodowym jest tak mocny, jak Premier League czy Liga Mistrzów. Dochodzą inne, „polityczne” sytuacje, a my staramy się jak najlepiej między nimi nawigować. Arsene Wenger już kiedyś wspominał, że bardzo trudno jest mieć topową reprezentację przy topowej lidze – mówił Southgate.

To wcale nie oznaka presji, ale racjonalizm, który jest cechą przewodnią już od ponad czterech lat – odkąd Southgate prowadzi reprezentację Anglii. Przejął ją po fatalnym Euro, które naznaczyła porażka z Islandią, po skandalu wywołanym przez nieostrożne relacje Sama Allardyce’a i przy starzejącym się składzie z piłkarzami o wielkim ego. Kadra, która podejmie Polskę na Wembley w marcu jest zupełnie inna, inaczej jest traktowana, odbierana i opisywana, co dostrzeże każdy, kto zagłębi się w temat pracy 50-letniego selekcjonera. I to już jest małe mistrzostwo świata Garetha Southgate’a. 


TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 50/2020)


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024