Przejdź do treści
ŁKS, czyli beniaminek osobliwy

Polska Ekstraklasa

ŁKS, czyli beniaminek osobliwy

Gdyby przyznawać punkty wyłącznie za walory estetyczne, Łódzki Klub Sportowy z pewnością byłby w górnej ósemce ligowej tabeli. Do utrzymania w PKO Ekstraklasie nie wystarczy jednak ładna gra w piłkę.

Łódzki Klub Sportowy w piłkę gra nieźle, jednak musi nauczyć się lepiej punktować, aby zostać w Ekstraklasie (FOT. MARIAN ZUBRZYCKI/ 400mm.pl)

Beniaminkowie zwykle nie dbają o efekty wizualne. W końcu po awansie do Ekstraklasy chodzi o to, żeby za wszelką cenę nie spaść z niej już po jednym sezonie, a przy takim nastawieniu polot i finezja ustępują miejsca prostym środkom boiskowego wyrazu. Dla nowych drużyn w lidze najistotniejsze jest ciułanie punktów, a styl, w jakim się tego dokonuje, ma znaczenie co najwyżej drugorzędne.

NIEKONWENCJONALNI

ŁKS jest beniaminkiem nietypowym, bo przedkładającym chęć gry w piłkę ponad murowanie własnej bramki i czekanie na okazję po kontrataku lub stałym fragmencie. Poza Górnikiem Zabrze, rewelacją sezonu 2017-18, w ostatnich latach nie było tego rodzaju zespołów wchodzących z I ligi do Ekstraklasy. Beniaminkowie najczęściej grali jak beniaminkowie, nieszczególnie starając się uciec od stereotypowego minimalizmu. Nie wychodzili poza schematy. Nie przyciągali tłumów na stadiony, bo też nie mieli im nic specjalnego do zaoferowania. Zwykle kończyło się to szybkim pożegnaniem z elitą.

Drużyna prowadzona przez trenera Kazimierza Moskala prezentuje futbol efektowny jak na standardy PKO Ekstraklasy. Znajduje to potwierdzenie w statystykach. Pod względem średniej liczby oddawanych strzałów na mecz, ŁKS z wynikiem niemal 15,9 ustępuje tylko Lechowi Poznań i Legii Warszawa. A już jeśli chodzi o uderzenia zza pola karnego, łódzki zespół jest najlepszy w lidze – w głównej mierze dzięki Daniemu Ramirezowi, który najczęściej w Ekstraklasie strzela z dystansu (inna kwestia, że żadna z dotychczasowych 40 prób Hiszpana nie zakończyła się golem). To właśnie 27-letni pomocnik ma największy wpływ na ofensywne poczynania beniaminka z Łodzi. Ramirez, który w trakcie 17 kolejek strzelił cztery gole i zaliczył tyle samo asyst, miał udział w niemal połowie wszystkich bramek zdobytych przez ŁKS. Jest zdecydowanym liderem drużyny, jeśli chodzi o liczbę kreowanych sytuacji podbramkowych, natomiast pod względem kluczowych podań, w całej lidze może się z nim równać jedynie Dominik Furman z Wisły Płock. Co zaskakujące, to jednak nie Ramirez jest najbardziej efektywnym graczem ŁKS. Tu pierwszeństwo należy się Łukaszowi Sekulskiemu, który spędził na boisku 660 minut i zdążył w tym czasie strzelić cztery gole oraz zaliczyć asystę.

ŁADNIE, TYLKO CO Z TEGO?

W parze z efektownością nie idzie jednak efektywność całej drużyny i właśnie z tego powodu przyjemnie dla oka grający ŁKS od piątej kolejki nieprzerwanie znajduje się w strefie spadkowej. Co z tego, że Ramirez kreuje, skoro koledzy nie potrafią spożytkować jego wysiłków? Pod względem skuteczności finalizowania akcji łódzki zespół należy do najsłabszych w lidze, gorsza jest tylko Korona Kielce.

Drużynę trenera Moskala trapi jeszcze kilka innych dolegliwości. Nie najlepiej idzie jej wykonywanie stałych fragmentów gry. Zwłaszcza rzutów rożnych, po których zdobyła w tym sezonie dwie bramki, co jest rezultatem poniżej ligowej średniej. Druga sprawa to rzuty karne, które ŁKS egzekwuje tylko z 60-procentową skutecznością (dwie z pięciu jedenastek zostały zmarnowane), ale to nie kwestia treningu, bardziej odporności psychicznej strzelających.

Sfery mentalnej w znacznym stopniu dotyczy także inny problem łódzkiego zespołu. ŁKS nie ma umiejętności odwracania losów meczu i kiedy otrzyma cios, już nie podnosi się z desek. W dziewięciu przypadkach, gdy drużyna z Łodzi traciła gola jako pierwsza, doznała kompletu porażek. Pod tym względem mocniejszy jest drugi z beniaminków, Raków Częstochowa.

Trener Moskal nauczył zespół grać z polotem, teraz czas na intensywne lekcje z zakresu produktywności. Bo ŁKS wniósł do Ekstraklasy zbyt wiele ożywienia, żeby za chwilę się z nią pożegnać. A w przypadku degradacji, nikt nie będzie pamiętał o stylu.


Konrad Witkowski


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024