Przejdź do treści
Liverpoolu nie ma, ale też jest ciekawie

Ligi w Europie Premier League

Liverpoolu nie ma, ale też jest ciekawie

Najlepsza drużyna ligi angielskiej rywalizuje o tytuł Klubowego Mistrza Świata w Katarze, przez co nie będzie nam dane obejrzeć jej zmagań w zbliżającej się serii gier. Nie oznacza to jednak, iż w ramach tejże zabraknie interesujących, zwiastujących spore emocje zestawień. Wprost przeciwnie!


Czy Frank Lampard po raz drugi pokona Jose Mourinho? (fot. Reuters)

 

Tydzień temu ostrzyliśmy sobie apetyty na starcia Wolverhampton z Tottenhamem oraz Arsenalu z Manchesterem City. Można w nich było dostrzec dwa rodzaje hitów – jeden ze względów czysto sportowych, drugi bardziej z uwagi na status obu klubów. W ten weekend Premier League ponownie serwuje dwa dania główne. Tym razem umotywowane nadrzędnie, acz nie wyłącznie tegosezonowymi osiągnięciami ich uczestników.


W POGONI ZA NIEDOŚCIGNIONYMI

Przyjmując tabelę za wyrocznię, za creme de la creme należy uznać spotkanie drużyn prowadzonych przez Pepa Guardiolę oraz Brendana Rodgersa. Jeszcze kilka miesięcy temu nie do pomyślenia było, by to Lisy przystępowały do potyczki z uprzywilejowanej pozycji. Owszem, od zakontraktowania Irlandczyka z Północy zespół z King Power Stadium wszedł na znacznie wyższy poziom i zaczął regularnie punktować, lecz The Citizens zdawali się funkcjonować w zupełnie innej galaktyce, do której dostęp miał tylko Liverpool. Po kilku nieudanych meczach Kevin de Bruyne i spółka zostali jednak wygnani z raju, zdegradowani do grupy pościgowej. Tej zaś niespodziewanie przewodzą mistrzowie kraju z 2016 roku.

Mimo to, rezultaty – podreperowane zresztą pewnym zwycięstwem z Arsenalem oraz awansem do półfinału Pucharu Ligi – nie są aktualnie największym problemem ekipy z Etihad Stadium. Na spędzający sen z powiek koszmar wyrosła bowiem kwestia Mikela Artety. Po ponad trzech latach u boku Pepa, Hiszpan zdecydował się na wyfrunięcie z gniazda i powrót do tonącego w marazmie Arsenalu. Nie zraził się odrzuceniem jego osoby przed zatrudnieniem Unaia Emery’ego, nie chciał czekać na i tak wielce wątpliwe zastąpienie Guardioli. Odejście zaufanego współpracownika – były pomocnik Kanonierów doskonale uzupełniał głównego szkoleniowca, a do tego był odpowiedzialny za kluczowe aspekty taktyczne – z pewnością było dla Katalończyka sporym ciosem. Pytanie, jak wpłynie na funkcjonowanie drużyny?

 


 

Pierwszymi, którzy to sprawdzą będą właśnie Lisy. Te również zagrają w półfinale Carabao Cup, do którego dostały się kosztem sporej ilości sił i nerwów (seria rzutów karnych w potyczce z Evertonem). Kłopoty na Goodison Park były drugim w krótkim odstępie czasu sygnałem, że w baku maszyny prowadzonej przez Rodgersa powoli zaczyna brakować paliwa. Na razie poskutkowało to nieoczekiwanym remisem z Norwich i rzeczonym thrillerem w Merseyside, lecz perspektywa starć z The Citizens oraz z The Reds nie może napawać fanów Leicester optymizmem. Z drugiej strony Vardy i spółka nie mają powodów, by przynajmniej w stosunku do pierwszych czuć jakiekolwiek kompleksy.

Wygrana gości pozwoliłaby na wywarcie choćby znikomej presji na Liverpoolu. Koniec końców jednoczłonowy peleton i tak wydaje się jednak nie do dogonienia.

(NIE)MISTRZ KONTRA (NIE)UCZEŃ

Drugim daniem głównym w karcie 18. kolejki Premier League są derby Londynu, w których Tottenham podejmie Chelsea. Niniejsze zestawienie jest interesujące tyleż z powodu klasy piłkarzy obu zespołów, co z uwagi na prowadzących ich szkoleniowców.

Jose Mourinho i Franka Lamparda łączy szczególna, wyjątkowa więź. W okresie ich pierwszej współpracy Portugalczyk miał ogromny wpływ na Anglika. Przekonywał go, że jest najlepszym zawodnikiem na świecie, a do pełni chwały brakuje mu wyłącznie trofeów. I choć chwilę po ich upragnionym nadejściu The Special One opuścił stolicę Wielkiej Brytanii, bliskie relacje między oboma panami nie uległy rozkładowi. Wręcz przeciwnie, Mou chciał sprowadzić Lampsa do Interu, a do tego wsparł go w chwili śmierci matki. Kto by się spodziewał, że druga kadencja byłego opiekuna Realu Madryt na Stamford Bridge wywoła tak ogromne turbulencje?

W rzeczywistości, była ona końcem kariery Lamparda w ciemno niebieskiej koszulce. Fakt, że Jose nie owijał w bawełnę i poinformował o tym swojego podopiecznego wprost nie złagodził goryczy. Nie zrobił tego również okres spędzony przez Anglika na wypożyczeniu w Manchesterze City. Mourinho mówił wówczas o kresie love story, jakie łączyło piłkarza z Chelsea. Kibice byli jednak innego zdania, a powrót legendy w roli menedżera został przyjęty z ogromnym entuzjazmem. I choć pracujący wówczas w roli eksperta telewizyjnego Portugalczyk nie szczędził 41-latkowi gorzkich słów, których kulminacją był komentarz dotyczący wysokiej porażki na Old Trafford, obaj panowie niezmiennie darzą się wielkim szacunkiem. Nawet jeśli od momentu zasiądnięcia na ławce trenerskiej Lampard ani razu nie poprosił byłego opiekuna o radę.

 


 

W niedzielę po raz drugi staną obok siebie przy linii bocznej. Nieco ponad rok temu górą był młodszy z nich, a jego Derby County wyeliminowało Manchester United z Pucharu Ligi. Tym razem role mogą się odwrócić, a piąta porażka w sześciu ostatnich spotkaniach Chelsea może oznaczać piąte zwycięstwo na przestrzeni sześciu spotkań Tottenhamu. Co więcej, taki scenariusz przyniósłby zamianę miejsc obu drużyn w tabeli. Trudno o lepszą okazję na udowodnienie drugiej stronie, kto rządzi w mieście.

O DWÓCH TAKICH, CO DOSTALI PRACĘ

Zaimponować nowym szkoleniowcom – oto misja dla graczy Evertonu oraz Arsenalu. Ich pracodawcy wreszcie zatrudnili lub lada dzień zatrudnią pełnoetatowych następców odpowiednio Marco Silvy oraz Unaia Emery’ego, toteż w obu zespołach dojdzie zapewne do szeregu roszad i przetasowań. Która ze świeżo wyjętych ze składzika mioteł przeprowadzi owe zmiany sprawniej?

O ile w sobotę na ławce trenerskiej gospodarzy ponownie zasiądzie Duncan Ferguson, o tyle finalizacja pertraktacji z Carlo Ancelottim znajduje się na ostatniej prostej. Kto by się spodziewał, że wchodząc drugi raz do tej samej rzeki (czytaj: ligi) Włoch nie trafi do Arsenalu, Manchesteru United czy innego Tottenhamu, a właśnie do Evertonu? Zanim jednak sympatycy The Toffees uznają, że Święty Mikołaj odwiedził ich w tym roku szybciej, zanim otworzą schłodzone już na sylwestrowe szaleństwo szampany, warto zauważyć, iż popularny Carletto dawno nie pracował w podobnych warunkach. PSG, Real Madryt, Bayern czy nawet Napoli – wszystko to były drużyny, które 60-latek musiał wprowadzić z poziomu bardzo dobrego na wybitny lub przynajmniej z dobrego na bardzo dobry. Ekipa z Goodison Park tonie natomiast w bezkresnej apatii i byle jakości. I to pomimo zaskakująco obiecujących rezultatów w trzech poprzednich spotkaniach. Skoro Ancelottiemu nie powiodło się pod Wezuwiuszem, to czy lepiej będzie w Merseyside?

Powracający na Emirates Stadium Mikel Arteta nie ma bynajmniej łatwiejszego zadania. Owszem, Kanonierzy plasują się w tabeli wyżej od Richarlisona i spółki, ale też ich ambicje są nieporównywalnie większe. Co więcej, w przeciwieństwie do Fergusona, Ljungberg nie zdołał wskrzesić ducha zespołu, morale nadal znajdują się na koszmarnie niskim poziomie. Z tego powodu, zakontraktowanie niedoświadczonego w roli pierwszego trenera Hiszpana było tyleż odważne, co ryzykowne. Nie ma bowiem żadnej gwarancji na to, iż lekcje odebrane od Pepa Guardioli zaowocują skutecznym zarządzaniem kryzysem. Tym bardziej, że w okresie pracy Artety na Etihad Stadium The Citizens nie zbliżyli się do obecnych kłopotów Kanonierów nawet na kilometr.

 


 

Mimo to, dobrze się dla Arsenalu stało, że zarząd wreszcie zatrudnił menedżera na stałe. W końcu ile można tkwić w rozkroku? Raczej krócej niż w marazmie. Ten raczej nie opuści czerwonej części Londynu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nawet jeśli posłuży się nią pilny uczeń jednego z najlepszych magów w dziejach futbolu.

W CIENIU HITÓW

Jeśli chodzi o spotkania nieco, ale tylko nieco mniejszej wagi, reanimowany przez Nigela Pearsona Watford zmierzy się ze śrubującym serię meczów bez porażki (aktualnie licznik zatrzymał się na sześciu) Manchesterem United, a w starciu ekip balansujących na granicy strefy spadkowej Aston Villa podejmie Southampton. Wreszcie zwycięskie Bournemouth stanie w szranki z wreszcie zwycięskim Burnley, dryfujące ku spokojnemu utrzymaniu Brighton zagra z rewelacyjnym Sheffield, zaś targane urazami Newcastle zmierzy się niewiele mniej poturbowanym Crystal Palace. Przełamania w potyczce z Norwich poszuka natomiast Wolverhampton. I tylko biedny West Ham, wobec nieobecności Liverpoolu, zmuszony jest do pauzy. Z drugiej strony, chwila wytchnienia dobrze zrobi Manuelowi Pellegriniemu i jego piłkarzom.

Ostatni przedświąteczny weekend z angielską piłką zapowiada się bardzo ciekawie. Nie pozostaje nic innego, jak usiąść głęboko w fotelach, zapiąć pasy i… współczuć wszystkim tym, którzy w bożonarodzeniowym zamęcie nie zdołają znaleźć czasu na zbliżające się wydarzenia.

***

Everton – Arsenal
Typ PN: 2

Aston Villa – Southampton
Typ PN: 2

Bournemouth – Burnley
Typ PN: 2

Brighton – Sheffield United
Typ PN: 2

Newcastle – Crystal Palace
Typ PN: x

Norwich – Wolverhampton
Typ PN: 2

Manchester City – Leicester
Typ PN: 1

Watford – Manchester United
Typ PN: 2

Tottenham – Chelsea
Typ PN: 1

MACIEJ SAROSIEK

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024