Przejdź do treści
Liverpool w finale, ale musiał walczyć do końca

Ligi w Europie Świat

Liverpool w finale, ale musiał walczyć do końca

Liverpool FC awansował do wielkiego finału Klubowych Mistrzostw Świata. The Reds w meczu półfinałowym pokonali rzutem na taśmę Monterrey (2:1).


Liverpool w finale Klubowych Mistrzostw Świata (fot. Reuters)


Murowanym faworytem środowego starcia byli oczywiście podopieczni Juergena Kloppa, którzy jako triumfatorzy Ligi Mistrzów chcieli potwierdzić swoją dominację także w klubowym mundialu. 


Taka jak można było się spodziewać, Liverpoolu od początku zaczął dominować na boisku i wystarczyło zaledwie dwanaście minut, by The Reds objęli prowadzenie. Mohamed Salah obsłużył wtedy znakomitym podaniem Naby’ego Keitę, a ten znalazł się sam przed bramkarzem i z zimną krwią skierował piłkę do siatki.

Wydawało się, że po wyjściu faworyta na prowadzenie, mecz potoczy się według przewidzianego scenariusza. Liverpool miał od razu pójść za ciosem i jak najszybciej zapewnić sobie taką przewagę, która zagwarantuje mu komfort spokojnego prowadzenia zawodów.

Jak się jednak okazało, gracze Monterrey nie zamierzali tanio sprzedawać skóry i już trzy minut po stracie bramki udało się im odpowiedzieć. Sztuki tej dokonał Rogelio Funes, który po dobrze rozegranym stałym fragmencie gry i obronionym strzale przez Alissona, dopadł na dobitkę i z bliska zdobył gola na wagę remisu.






Liverpool nie potrafił złapać właściwego rytmu, a chociaż częściej przebywał przy piłce, to niewiele z tego wszystkiego wynikało. Czas płynął i po stronie wicemistrzów Anglii pojawiała się coraz większa nerwowość. Piłkarze Kloppa zdawali sobie bowiem sprawę z tego, że odpadnięcie już w półfinale KMŚ byłoby dla nich katastrofą. 

Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, a do wyłonienia zwycięzcy potrzebny będzie dodatkowy czas, przed bramką Monterrey znalazł się Roberto Firmino, który z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Ogromną rolę w tej akcji wykonał jednak Salah, który poradził sobie w dryblingu z kilkoma rywalami.

Kolejnych goli już w tym spotkaniu nie zobaczyliśmy i to piłkarze Liverpoolu mogli po ostatnim gwizdku sędziego wznieść ręce w geście triumfu.




gar, PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024