Kto wyjdzie górą z kolejnego starcia Kloppa z Guardiolą? (fot. Reuters)
Odrodzeni, żywi, walczący.
Niespełna miesiąc temu Sheffield United nie miało na koncie ani jednego zwycięstwa ligowego. Było wyraźnym outsiderem. Jego szanse na nawiązanie do niechlubnego sezonu Derby County rosły w zastraszającym tempie. 12 stycznia doszło jednak do przełomu. The Blades pokonali Newcastle United i wszystko zaczęło wracać do normy. Dziś w ich dorobku widnieją trzy wygrane na poziomie Premier League, a jedynymi ekstraklasowiczami, którzy od 9 stycznia zanotowali więcej triumfów na wszystkich frontach od piłkarzy The Blades (5), są Manchester City (9) oraz West Ham (6).
– Język ciała drużyny wskazuje na to, że jest żywa – to niełatwe przy wynikach, które osiąga. Bardzo dobrze świadczy to o Chrisie Wilderze, jego sztabie i zawodnikach – zauważył niedawno Pep Guardiola. Szkoleniowiec Sheffield United również powtarza, iż jego zawodnicy wciąż są żywi i walczą. O utrzymanie w elicie będzie niezwykle trudno: strata do bezpiecznego miejsca w tabeli wynosi 11 punktów (w dodatku zajmujące je Burnley rozegrało jedno spotkanie mniej), a Opta wycenia szanse The Blades na przetrwanie na 9,4%. Mało, lecz z każdym meczem owe procenty rosną.
Przebudzenie czy wykorzystanie sprzyjających okoliczności?
Po ośmiu seriach gier zwycięskiej posuchy Wolverhampton wreszcie sięgnęło po trzy punkty. Pytanie brzmi, czy było to preludium powrotu do dobrej formy? A może tylko wykorzystanie nadarzających się okoliczności? Bo że takowe w starciu z Arsenalem zaszły, nie ma najmniejszych wątpliwości. Kanonierzy kończyli mecz w dziewiątkę, bez Davida Luiza i Bernda Leno, którzy obejrzeli czerwone kartki. Grając w przewadze dwóch piłkarzy Wilki nie zdobyły kolejnej bramki, ale zdołały utrzymać wypracowane prowadzenie.
Jako następni dyspozycję podopiecznych Nuno Espirito Santo przetestują gracze Leicester City. Rezultat da przynajmniej częściową odpowiedź na wyżej zadane pytanie.
Najcenniejsza waluta, której nie ma.
Southampton przegrało 0:9. Znowu. Nie rozmiary i styl klęski na Old Trafford a ograniczone środki potrzebne do wyjścia z kryzysu wydają się jednak stanowić największy problem, z jakim zmagają się obecnie Święci. Historyczna porażka z Leicester City była swego rodzaju katharsis, po którym drużyna odrodziła się niczym feniks z popiołów. Tym razem o podobny efekt będzie szalenie trudno. Dlaczego?
Po pierwsze, z urazami zmaga się duża grupa zawodników pierwszoplanowych i ich etatowi dublerzy. W potyczce z Manchesterem United nie mogli wystąpić: Oriol Romeu, Jannik Vestergaard, Theo Walcott, Kyle Walker-Peters, Ibrahima Diallo, William Smallbone i Nathan Tella. Po drugie, luki w zespole muszą wypełniać wychowankowie akademii, niemający doświadczenia na najwyższym poziomie. Po trzecie, napięty do granic możliwości terminarz sprawia, iż o chwili oddechu, regeneracji i szansie na przepracowanie czegokolwiek w trakcie treningu można jedynie pomarzyć. Southampton potrzebuje tego, czego nie ma i na razie mieć nie będzie. Czasu.
David Moyes znów miał nosa.
Zeszłoroczne zimowe okienko transferowe było w wykonaniu West Hamu bardzo, bardzo udane. Do klubu trafili Jarrod Bowen i Tomas Soucek – motory napędowe drużyny ścigającej się najpierw o utrzymanie, a następnie o prawo do gry w europejskich pucharach. W drugiej rywalizacji ma im pomóc Jesse Lingard. Ten sam, który w 90 minut sprawił, iż zakończony przed chwilą okres rejestracji zawodników znów może być dla Młotów bardzo, bardzo udany.
W spotkaniu z Aston Villą Anglik strzelił dwa gole, czym wydatnie przyczynił się do zwycięstwa West Hamu. Został dopiero drugim piłkarzem w historii ekipy z Londynu, który skompletował dublet w debiutanckim meczu na niwie Premier League w jej barwach. – Jeśli utrzyma formę, niebawem wróci do reprezentacji Anglii. Zaliczył wspaniały początek. Nie tylko z uwagi na trafienia – dzięki niemu cała drużyna prezentowała się lepiej. Czułem, że brakowało nam nieco jakości, jeśli chodzi o kreowanie sytuacji, a on od razu zrobił różnicę – mówił po ostatnim gwizdku sędziego o swoim starym-nowym podopiecznym David Moyes. Na razie Szkot może być w pełni usatysfakcjonowany efektem styczniowego okienka.
Bezzębność + nieszczelność = bezpunktowość.
Od chwili, w której Harry Kane doznał urazu, Tottenham nie wygrał meczu. Zdobył jednego gola, nie poprawił dorobku punktowego. Bezzębność ofensywna to jedno. Postawa defensywy to drugie. W minionych dziesięciu kolejkach Koguty zachowały zaledwie jedno czyste konto. A przecież to właśnie między innymi dzięki szczelnej obronie ekipa Jose Mourinho zawędrowała wcześniej na szczyt tabeli. Teraz jest ósma. Do lidera traci aż czternaście oczek.
Patrzcie, co straciliście!
Takim hasłem Emiliano Martinez będzie mógł w sobotę powitać byłych kolegów, a przede wszystkim działaczy Arsenalu. Kanonierzy wybiegną na murawę Villa Park bez Bernda Leno, który pauzuje z powodu czerwonego kartonika. Ile Mikel Arteta by dał, by móc zastąpić Niemca Argentyńczykiem… Cytując klasyka: „Ale to już było i nie wróci więcej”. Między słupkami bramki londyńczyków stanie albo Runar Alex Runarsson, albo Mat Ryan. Ani jeden, ani drugi nie może się na ten moment porównywać z Martinezem. Nawet jeśli ten nie popisał się w starciu z West Hamem.
Jak silny jest duch Evertonu?
– Po meczu z Newcastle stwierdziłem po prostu, że straciliśmy ducha walki na własnym boisku. Myśleliśmy, że wygramy dzięki jakości, ale to nie wystarczyło. W tym spotkaniu odzyskaliśmy ducha, którego zazwyczaj mamy – powiedział po wygranej z Leeds United Carlo Ancelotti. Na tle dobrze radzących sobie Pawi The Toffees wypadli naprawdę solidnie. Następna stacja? Old Trafford.
W bieżącym sezonie Dominic Calvert-Lewin i spółka mierzyli się z Czerwonymi Diabłami dwukrotnie i dwukrotnie schodzili z boiska jako przegrani. Oba spotkania odbyły się jednak na Goodison Park. A skoro ostatnio duch walki jest bardziej widoczny w delegacji, może i tym razem da o sobie znać?
Hit czy kit?
Aktualna dyspozycja Liverpoolu i Manchesteru City oraz miejsca w tabeli, jakie zajmują obie ekipy, sprawiają, że ich niedzielna rywalizacja nie rozpala wyobraźni obserwatorów w podobnym stopniu, jak działo się to przy okazji niemal wszystkich starć The Reds z The Citizens na przestrzeni minionych dwóch sezonów. Nie może być jednak inaczej. Wówczas w owych meczach ważyły się losy tytułów mistrzowskich. Teraz piłkarze Pepa Guardioli mają siedem punktów przewagi nad piłkarzami Juergena Kloppa, od których rozegrali spotkanie mniej, a Andy Robertson mówi: – Na tę chwilę nie bierzemy udziału w wyścigu o tytuł.
Szkot przyznał jednak, że potyczki z Manchesterem City zawsze są bardzo ważne. Zawsze generują emocje i gwarantują interesujące widowisko. Jest nadzieja, że tym razem będzie podobnie. Pomimo faktu, że Anfield stało się antytwierdzą. Pomimo tego, iż obie drużyny zdają się podążać w odmiennych kierunkach, jeśli chodzi o rozwój. Jeśli aktualni mistrzowie nie zatrzymają lidera, niewykluczone, że ten nie opuści swojej pozycji do samej mety sezonu.
***
22 Kolejka
2 Lutego: Wolves – Arsenal 2:1 (Neves 45+5, Moutinho 49 – Pepe 32), Sheffield United – West Brom 2:1 (Bogle 56, Sharp 73 – Phillips 41), Newcastle – Crystal Palace 1:2 (Shelvey 2 – Riedewald 21, Cahill 25), M. United – Southampton 9:0 (Wan-Bissaka 18, Rashford 25, Bednarek 34 sam, Cavani 39, Martial 69 i 90, McTominay 71 Fernandes 87, James 90+3);
3 Lutego: Fulham – Leicester 0:2 (Iheanacho 17, Justin 44), Burnley – M. City 0:2 (Jesus 3, Sterling 38), Leeds – Everton 1:2 (Raphinha 48 – Sigurdsson 9, Calvert-Lewin 41), Liverpool – Brighton 0:1 (Alzate 56), Aston Villa – West Ham 1:3 (Watkins 81 – Soucek 51, Lingard 56 i 83);
4 Lutego: Tottenham – Chelsea 0:1 (Jorginho 24).
23 Kolejka
Aston Villa – Arsenal
Typ PN: 1
Burnley – Brighton
Typ PN: X
Newcastle – Southampton
Typ PN: X
Fulham – West Ham
Typ PN: 2
M. United – Everton
Typ PN: 1
Tottenham – West Brom
Typ PN: 1
Wolves – Leicester
Typ PN: 2
Liverpool – M. City
Typ PN: 2
Sheffield United – Chelsea
Typ PN: 2
Leeds – Crystal Palace
Typ PN: 1
Maciej Sarosiek