Linetty strzelił gola, Sampdoria wygrała
Nie było niespodzianki w Genui podczas sobotniego starcia Sampdorii z Udinese. Gospodarze potwierdzili wysoką formę i bez większych problemów pokonali dołującego przeciwnika (4:0). Jednym z bohaterów spotkania był Karol Linetty, który świetny występ okrasił zdobyciem gola.
Linetty i Quagliarella rozegrali znakomite zawody (fot. Reuters)
Gospodarze byli zdecydowanymi faworytami do zainkasowania trzech punktów i już pierwsze minuty potwierdziły, że wszystkie przedmeczowe prognozy były jak najbardziej słuszne. Sampdoria dominowała na boisku, prezentowała dużo większą kulturę prowadzenia gry i nic dziwnego, że akcja toczyła się głównie na połowie Udinese, z dość jasnym wskazaniem na okolice pole karnego.
Goście bronili się dzielnie przez ponad pół godziny, ale kiedy ich mur defensywny został już skruszony, to było jasne, że „Sampa” nie wypuści już ich ze swoich szponów.
Wynik w 33. minucie otworzył niezawodny Fabio Quagliarella, który pewnie wykorzystał karnego i tym samym wyrównał rekord z brodą Gabriela Batistuty, który w jedenastu kolejnych meczach ligowych wpisywał się na listę strzelców. Snajper Sampdorii dokonał tej sztuki w wieku 36 lat i nie jest powiedziane, że było to jego ostatnie słowo. Trzeba jednak jasno dodać, że rzut karny gospodarzom w tej sytuacji po prostu się nie należał, ponieważ Valon Behrami wcale nie faulował. Sędzia był jednak w pełni przekonany o słuszności swojej decyzji i nie skorzystał z pomocy systemu VAR.
Na drugie trafienie Sampdorii musieliśmy czekać do drugiej połowy i ponownie w roli głównej wystąpił Quagliarella. Napastnik ponownie z zimną krwią wykorzystał – tym razem już jaka najbardziej słusznego – karnego i odskoczył od najgroźniejszych rywali w wyścigu o koronę króla strzelców Serie A.
W 68. minucie drugą bramkę w tym sezonie zdobył wspomniany Karol Linetty, który od początku był bardzo aktywny i kilka razy próbował szczęścia z dystansu. Nie udało się strzałem sprzed pola karnego, udało się z akcji. Riccardo Saponara obsłużył Polaka świetnym podaniem, a ten wpadł przed bramkę Udinese i mierzonym uderzeniem przy słupku nie nie zostawił bramkarzowi żadnych złudzeń.
Gospodarzom wciąż jednak było mało i na mniej niż kwadrans przed końcem dobili oni rywala. Sztuki tej dokonał wracający na stare śmieci Manolo Gabbiadini, który potrzebował zaledwie czterech minut na boisku, by trafić do siatki. Wejście smoka!
Oprócz Linettego, pełne 90 minut spędził na boisku Bartosz Bereszyński, a na ostatnich pięć minut do gry wpuszczony został Dawid Kownacki.
gar, PiłkaNożna.pl