Ligowy klasyk dla Lecha Poznań
Przed sezonem zarówno Lech Poznań jak i Legia Warszawa wymieniane były w gronie faworytów do zdobycia mistrzostwa Polski. Dzisiaj w walce o tytuł liczy się tylko stołeczna drużyna, ale bezpośrednie starcie tych dwóch zespołów zakończyło się zwycięstwem Kolejorza.
Przed rozpoczęciem tego spotkania Legia Warszawa zajmowała drugie miejsce, ale miała o jedno spotkanie rozegrane mniej od Lechii Gdańsk i taką samą ilość punktów. W Poznaniu zatem stołeczny zespół grał o to, aby powrócić na fotel lidera.
Jednak odwieczny rywal, pomimo swoich problemów, nie zamierzał z pewnością ułatwiać Legii tego zadania. Hit Ekstraklasy zapowiadał się pasjonująco, choć różnica w tabeli pomiędzy tymi zespołami była naprawdę duża – wynosiła aż dziewiętnaście punktów.
Poprzednie spotkanie ligowe pomiędzy tymi drużynami również rozgrywane było w Poznaniu. W lutym tego roku Lech wygrał przed własną publicznością 2:0. W stolicy Wielkopolski z pewnością wszyscy liczyli na powtórzenie takiego wyniku.
W takich składach rozpoczęły obydwie drużyny:
Pierwszy kwadrans ligowego szlagieru to przede wszystkim walka w środku pola oraz wzajemne badanie sił. Żadnej z drużyn nie udało się zbudować wyraźnej przewagi, a w grze zawodników widać było bardzo dużo nerwowości.
Kolejne minuty przyniosły jednak sporo emocji i szanse dla obydwu zespołów. Najpierw Legia powinna wyjść na prowadzenie po tym, jak Dominik Nagy zmarnował doskonałą okazję po podaniu Michała Kucharczyka.
Następnie odpowiedział Lech. Joao Amaral technicznym uderzeniem starał się zaskoczyć Radosława Cierzniaka, ale bramkarz Legii znajdował się na posterunku.
Z każdą kolejną minutą Lech coraz bardziej dominował. Groźne uderzenie oddał Maciej Gajos, ale został zatrzymany. Z kolei kilka minut później piłkarze Kolejorza domagali się odgwizdania rzutu karnego po tym, jak na murawę upadł Joao Amaral. Arbiter był innego zdania i nie użył gwizdka.
Ostatecznie po 45 minutach gry mieliśmy bezbramkowy remis. Z pewnością wszyscy liczyli na to, że w drugiej połowie będzie nieco więcej emocji na murawie stadionu w Poznaniu.
Początek drugiej części gry nie był ładnym widowiskiem. Piłkarze obydwu drużyn nie potrafili stworzyć sobie dobrych strzeleckich okazji.
Pierwsi dobrą okazję w drugiej części gry stworzyli sobie piłkarze Lecha. W 59. minucie Maciej Makuszewski obsłużył bardzo dobrym podaniem Timura Żamaletdinowa, który jednak uderzył wprost w Radosława Cierzniaka.
Na pierwszego gola w tym meczu musieliśmy zaczekać aż do 81. minuty. To wtedy Filip Marchwiński popisał się świetną indywidualną akcją, którą zakończył dobrym uderzeniem przy samym słupku bramki Legii. Stołeczny zespół znalazł się w ogromnych tarapatach.
Ostatecznie Legia nie zdołała odrobić tej jednobramkowej straty i poniosła porażkę w Poznaniu.
PilkaNozna.pl