LIGA POCIESZEŃ I NADZIEI
Wciąż młoda, a już po liftingu. Ze zmodyfikowaną nazwą, lecz przede wszystkim w zmienionej formule Liga Konferencji melduje się na linii startu. Najmniej prestiżowy z europejskich pucharów raczej nigdy nie doścignie starszych krewnych pod względem wzbudzanego zainteresowania, jednak przez trzy sezony zdążył wypracować niepowtarzalny urok. To jedyne rozgrywki, w których kluby z Islandii uczestniczą równie często jak te z Hiszpanii. I tylko tu możemy realnie liczyć na dwóch przedstawicieli Ekstraklasy.
Konrad Witkowski
Liga Europy 2 – pod taką nazwą funkcjonowała początkowo. Roboczy termin odzwierciedlał podobieństwo oraz status względem rozgrywek wyższej rangi: identyczna liczba uczestników i meczów, ten sam dzień zmagań, ponadto po fazie grupowej migracja klubów z Ligi Europy do tworzonego projektu oraz miejsce w pierwszej jako forma nagrody dla triumfatora tego drugiego. Również prawa telewizyjne do obu pucharów postanowiono sprzedawać łącznie. Najnowszy produkt koncernu UEFA de facto stanowił więc słabszą, a co za tym idzie – bardziej dostępną wersję samochodu marki LE.
Liga Konferencji Europy – tak natomiast brzmiało oficjalne określenie rozgrywek, ogłoszone jesienią 2019. Nie przetrwało jednak długo, jako że począwszy od bieżącego sezonu, usunięto z niego nazwę kontynentu. Zmiana ma na celu budowanie tożsamości Ligi Konferencji oraz wzmocnienie jej pozycji na rynku sponsorskim. Badania przeprowadzone wśród kibiców i partnerów biznesowych wykazały, że bez „Europy” zmagania mają być produktem atrakcyjniejszym.
– Nowy puchar sprawia, że rozgrywki klubowe UEFA stają się inkluzywne jak nigdy wcześniej – argumentował Aleksander Ceferin, kiedy w grudniu 2018 roku w Dublinie ogłoszono utworzenie zmagań numer trzy. – Koncepcja zrodziła się z dialogu z klubami. Wszystkie domagały się zwiększenia swoich szans na bardziej regularny udział w europejskiej rywalizacji. Będzie więcej spotkań dla większej liczby klubów, a w fazie grupowej reprezentowanych będzie więcej federacji – podkreślał prezydent UEFA. Pucharowe wrota faktycznie zostały szerzej otwarte: przed sezonem 2021-22 gwarancję udziału w zasadniczej części międzynarodowych rozgrywek mieli przedstawiciele 26 krajów, powstanie Conference League powiększyło ich liczbę do minimum 34. Efekt jest taki, że na dużą scenę wkraczają aktorzy, którzy w poprzednim układzie mogli liczyć wyłącznie na miejsce wśród widzów. W LK wystąpiły kluby z Gibraltaru, Wysp Owczych, Liechtensteinu, Estonii, Litwy czy Łotwy, w tej edycji zaś pojawią się reprezentanci Irlandii Północnej, Walii oraz Mołdawii. Mistrzowie takich krajów jak Finlandia, Armenia i Kazachstan są wręcz stałymi bywalcami najmniej prestiżowego z europejskich pucharów. W ciągu trzech lat rozgrywki umożliwiły pierwszy występ na szczeblu fazy grupowej aż 22 klubom. Bieżący sezon to 11 kolejnych debiutantów.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 47/2024