Przejdź do treści
Lewczuk dla PN: Na każdym kroku słyszymy wyzwiska

Polska Ekstraklasa

Lewczuk dla PN: Na każdym kroku słyszymy wyzwiska

– To nie jest normalna sytuacja, że zawodników się wyzywa od k*** i najgorszych praktycznie na każdym kroku. Nawet wtedy, gdy strzelamy bramkę to słyszymy wyzwiska – mówi rozżalony Igor Lewczuk w rozmowie z PilkaNożna.pl. Obrońca Zawiszy Bydgoszcz jest jednym z największych odkryć ostatnich miesięcy w T-Mobile Ekstraklasie.


Ostre spięcie przy Ł3. Co dalej z Hadajem? – KLIKNIJ!

Nawałka powołał na mecz ze Szkocją – KLIKNIJ!


PilkaNożna.pl: – Zaczniemy od niezbyt przyjemnej sprawy. Jak się pan czuł słysząc w Krakowie bluzgi kibiców Zawiszy pod adresem własnych piłkarzy? Na pewno nie było to przyjemne i chyba popsuło wam nieco bardzo fajne popołudnie?
Igor Lewczuk: – Ja bym tak do końca tego nie ujął. Faktycznie, kiedy wychodziliśmy na rozgrzewkę przed meczem, to można było coś usłyszeć. Wiedzieliśmy, że jest taka sytuacja, ale już podczas samego spotkania nikt o tym nie myślał. Na pewno nie było to coś, co bym przeszkadzało nam grać dobrze w piłkę, chociaż nie ukrywam, że jest to dość dziwna sytuacja.

– Kibice w specjalnym „oświadczeniu” nazwali was piłkarzy „wkładami do koszulek”. Pojawiła się także zapowiedź bojkotu domowych i wyjazdowych spotkań Zawiszy. Jak pan się na to wszystko zapatruje?
– Wiem pan co… to nie jest normalna sytuacja, że zawodników się wyzywa od k*** i najgorszych praktycznie na każdym kroku. Nawet wtedy, gdy strzelamy bramkę to słyszymy wyzwiska. Ich prawo, ich chęć i właściwie tyle. Każdy wie jak być powinno, a ja powiem szczerze, że mam troszkę związany język i nie mogę powiedzieć całej prawdy. Dlatego jedynie tak dyplomatycznie mówię, ale chyba każdy zdaje sobie sprawę z tego, że tak być nie powinno. Takiej sytuacji jeszcze chyba nie było.

– A jak to dokładnie było z tym listem poparcia dla właściciela klubu? Prawdą jest, że zostaliście postawieni przez Radosława Osucha pod ścianą?
– Nic z tych rzeczy. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i gdyby coś nam nie pasowało, to po prostu nikt by tego nie podpisał. Podjęliśmy taką, a nie inną decyzję i koniec tematu. Mogę zapewnić, że nikt nas do niczego nie zmuszał i nie stał z pistoletem nad głową. To była suwerenna decyzja zawodników.

– Ok, w takim razie zostawmy na chwilę kwestie konfliktu w Zawiszy na boku. Pod względem sportowym w Zawiszy wszystko funkcjonuje jak trzeba. Nie przegraliście od siedmiu kolejek, a rundę wiosenną zaczęliście od wygranej w Krakowie. W czym tkwi tajemnica waszej dobrej postawy?
– Gdyby każdy to wiedział, to każdy by to zaczął stosować (śmiech). Ale już na poważnie, to nie ma żadnej wielkiej tajemnicy. Recepta jest prosta. Dobra organizacja gry, każdy wie za co jest odpowiedzialny na boisku, no i oczywiście czasami potrzeba troszkę szczęścia, a to przez te siedem ostatnich kolejek nam dopisywało. Rywale mieli przecież swoje sytuacje, tak jak chociażby w meczu z Cracovią, ale to my zdobywaliśmy bramki. Właściwie tyle. Jeśli na treningach daje się z siebie wszystko i ciężko się pracuje, to wyniki przychodzą. Recepty na wygrywanie chyba nikt jednak nie ma.

– Dla pana samego bieżący sezon także jest szczególny, chociaż początek do najbardziej imponujących nie należał. Potem, praktycznie z każdą kolejką było już jednak tylko lepiej.

– Zgadza się. Cieszę się jednak, że trener na mnie postawił, odkopał moje nazwisko i dal mi szansę. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, że ściągnął mnie do drużyny. Najlepszym podziękowaniem będzie jednak dobra gra w następnych spotkaniach.

– Dobra postawa w rundzie jesiennej zaowocowała powołaniem do reprezentacji Polski. Jakie znaczenie miało dla pana to zimowe zgrupowanie?

– To oczywiście wielkie wyróżnienie, podobnie jak dla każdego zawodnika powołanego do kadry. Nie każdemu jest dane zagrać w reprezentacji, a jak widać trener Nawałka uważnie mnie obserwował i docenił moją postawę na boisku. Byłem bardzo szczęśliwy, gdy otrzymałem to powołanie, ale to także ogromna motywacja do tego, by podczas tej rundy pracować jeszcze ciężej.

– Pierwsze wrażenia z pracy z selekcjonerem Nawałką? Nie od dzisiaj wiadomo, że to bardzo wymagający fachowiec. Czy trener dał sygnał, że także podczas rundy wiosennej będzie na pana liczył?
– Trener rozmawiał praktycznie z wszystkimi piłkarzami. Przekaz jest jasny. Każdy ma szansę na to by otrzymać powołanie. Sztab reprezentacji cały czas śledzi ekstraklasę i jeśli ktoś swoje starania popiera dobrą grą, to na pewno nie zostanie pominięty. Jeśli zaś chodzi o samego trenera i jego metody szkoleniowe, to mam dobre wspomnienia. Faktycznie, słyszałem przed zgrupowaniem, że to człowiek wielkiej pracy, bardzo surowy, ale zaskoczyłem się na plus. Oczywiście, dyscyplina dyscypliną, ale najważniejszy w tym wszystkim był taki pozytywny zapał do pracy.

– Nie jest żadną tajemnicą, że w lecie ubiegłego roku był pan jedną nogą w Koronie Kielce. Jak ten niedoszły transfer wygląda z perspektywy czasu, z perspektywy Bydgoszczy. Chyba wyszło to panu na dobre, tym bardziej, że orędownik pana zatrudnienia Leszek Ojrzyński bardzo szybko pożegnał się ze swoją posadą.
– Dokładnie jest tak jak pan mówi. Przejście do Zawiszy rozpatruje obecnie tylko i wyłącznie w pozytywnych kategoriach. Oczywiście, nigdy nie wiadomo jakby się potoczyły moje losy, gdybym odpalił w Koronie, chociaż mogło być różnie, szczególnie po zwolnieniu trenera Ojrzyńskiego. W Bydgoszczy trafiłem jednak do grupy grającej fajną piłkę, ludzi, którzy chcą pracować, na trenera, który ma swoją wizję i stawia na ofensywny futbol. Nic tylko grać, zdobywać punkty i walczyć o utrzymanie w grupie mistrzowskiej.

– No właśnie, skoro już jesteśmy przy waszych celach na najbliższe tygodnie i miesiące. Grupa mistrzowska, czy może jednak coś więcej? Strata Zawiszy do miejsc dających udział w europejskich pucharach nie jest w końcu zbyt duża.
– Prawda jest taka, że kto się załapie do czołowej ósemki, ten ma szanse na puchary. Wiemy, że będzie to dzielenie punktów, a to oznacza, że po dwóch, trzech kolejnych zwycięstwach można bardzo mocno awansować w stawce. To samo dotyczy grupy spadkowej. Wystarczy kilka słabszych spotkań, gorsza forma i może być nieciekawie. Takie są jednak zasady, chociaż moim zdaniem dzielenie punktów nie jest sprawiedliwe. Być może dla kibiców, bo faktycznie będzie ciekawiej, ale na pewno nie dla piłkarzy.

– O reformie ekstraklasy powiedziano i napisano już chyba wszystko. Minął jednak kawał sezonu i jak pan z perspektywy tych kilkunastu, kilkudziesięciu kolejek ocenia ten nowy system rozgrywek. Granie co trzy dni, gonienie terminów? Jest ciężko?
– Jak dla mnie, to jest bardzo fajna sprawa. Jeśli mamy równać do najlepszych, czy chociażby tych lig ze średniej półki, to te siedem dodatkowych kolejek będzie jakimś wyznacznikiem. Czy wytrzymamy? Czy starczy nam sił do samego końca? Na jakim poziomie przygotowania motorycznego jesteśmy? Nie ma co robić dramatu. Dodatkowe siedem spotkań plus kilka meczów w Pucharze Polski, to nie jest jakaś niewiarygodna i strasznie wymagająca dawka. Oczywiście, różni się to od poprzedniego systemu, ale dla mnie osobiście, to na pewno jest zmiana na plus.

– W kadrze Zawiszy jest kilku obcokrajowców, jednak w przeciwieństwie do „zaciągów” innych polskich klubów, u was praktycznie każdy taki zawodnik wnosi do zespołu określoną jakość. Jak się z nimi współpracuje, żyje w jednej szatni?
– To jest właśnie najważniejsze. Moim zdaniem, wszyscy ci zagraniczni piłkarze są sporym wzmocnieniem dla Zawiszy. Bernardo Vasconcelos, Micael czy Luis Carlos, już nie mówiąc o tych wcześniejszych, zostawiają po sobie pozytywne wrażenie. To co w nich jest fajne, to także to, że wcześniej byli testowani i musieli udowodnić swoją klasę. Nie było tak, że jako obcokrajowcy od razu dostali kontrakt. Teraz gdy już są w zespole, zawsze dają z siebie wszystko na treningach.

– No to jeszcze na koniec. Ten sezon na pewno dogracie w spokoju. Jest jednak w drużynie jakaś obawa, że w lecie wszystko może zostać przewrócone do góry nogami? Nie ma obaw, że konflikt kibiców z Radosławem Osuchem doprowadzi do odejścia właściciela z klubu?
– Mamy gwarancje, że do końca rozgrywek pan Radek Osuch na pewno zostanie. Co będzie później? Na razie nie ma takich rozmów. Wiemy, że właściciel klubu jest osobą, która na pewno bardzo dokładnie przemyśli każdą ewentualność. To nie będzie decyzja podjęta w pięć minut. Szczerze? Ja na jego miejscu także zacząłbym się zastanawiać. Gdyby te bluzgi i oskarżenia z trybun były kierowane tylko pod jego adresem, to myślę, że on by to olał. Niestety, na stadion przychodzi także jego rodzina i najbliżsi, którzy to wszystko słyszą. Kurczę…, moim zdaniem tak nie powinno być i chociaż nie chcę być stroną w tym konflikcie, to chciałby, żeby ta normalność wróciła do Bydgoszczy i wszyscy ciągnęli ten wózek w jedną stronę.

rozmawiał GRZEGORZ GARBACIK
PilkaNożna.pl

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024