Lewandowski: Moje marzenia sięgają Złotej Piłki!
W minionym tygodniu Robert Lewandowski najpierw zaapelował na łamach „Bildu” do niemieckich sędziów, aby wreszcie zaczęli go chronić przed brutalnymi atakami rywali, następnie założył… konto na Twitterze, przed którym wzbraniał się kilkanaście miesięcy, zaś w finale – w sobotę – dostał statuetkę dla Piłkarza Roku od „Piłki Nożnej”, którą w imieniu zawodnika odebrała mama. Nieobecność na naszej dorocznej gali RL9 usprawiedliwiał występ w meczu przeciw Werderowi Brema w Bundeslidze.
ROZMAWIAŁ ADAM GODLEWSKI
Szczerze gratuluję tytułu, miniony rok był z pewnością pana najlepszym w sportowej karierze. Zapytam jednak przewrotnie: nie znudziły się panu jeszcze wyróżnienia, w tym chyba najczęściej przyznawane przez naszą redakcję?
Proszę nie żartować, cieszę się tak samo jak za pierwszym razem – mówi „PN” Lewy (na zdjęciu). – A może nawet bardziej. Nie sądzę zresztą, żeby nagrody kiedykolwiek mogły mi się znudzić. To naprawdę miły dodatek do pracy i potwierdzenie, że warto ostro trenować. Dlatego bardzo sobie cenię statuetki, które dostaję.
Skoro są dla pana takie ważne, to powinien pan pamiętać, ile ma w kolekcji tych od tygodnika „Piłka Nożna”.
Oczywiście, że pamiętam! To trzecia dla Piłkarza Roku, ale po raz pierwszy na waszej Gali byłem pięć lat temu. Wówczas wybraliście mnie na Odkrycie Roku. A potem dostałem jeszcze nagrodę dla najlepszego ligowca.
(…)
O jakich splendorach jeszcze pan marzy? O Złotej Piłce?
Wierzę, że najlepszy okres w karierze jeszcze przede mną, a marzyć nikt mi nie zabroni. Powiem więcej – tak, moje marzenia sięgają Złotej Piłki! Staram się jednak mocno stąpać po ziemi i realnie podchodzić do celów, które przed sobą stawiam. Przede wszystkim w najbliższym czasie chciałbym coś wygrać z reprezentacją, bo znaczącego sukcesu z kadrą najbardziej brakuje w moim CV. Wiem, że najpierw trzeba przejść przez eliminacje, ale jestem przekonany, iż potencjał w drużynie narodowej tkwi znacznie większy, niż wskazywałyby na to ostatnie rezultaty. Mam nadzieję, że już jesienią rozpoczniemy marsz po znaczące wyniki, które pozwolą nam zaistnieć na ważnym turnieju i zapisać się naszemu pokoleniu w historii polskiego futbolu. To jest mój najbliższy cel.
Co chciałby pan po drodze wygrać z Bayernem?
Jeszcze nie jestem na tym poziomie myślenia. Najpierw muszę dokończyć etap Borussii. Na tym w tej chwili się koncentruję.
Czego zatem życzyć Piłkarzowi Roku 2013 w Polsce?
Zdrowia, szczęścia i formy. A reszta się ułoży.
Cały wywiad w najnowszym wydaniu tygodnika Piłka Nożna! Już w kioskach!