Do sobotniej potyczki z Sandecją Nowy Sącz mistrzowie Polski przystępowali w bardzo złych nastrojach. Trzy dni wcześniej zespół prowadzony przez trenera Jacka Magierę doznał porażki 1:3 z Astaną w pierwszym spotkaniu eliminacji Champions League.
W wyjściowej jedenastce Wojskowych na mecz z Sandecją znalazł się nowy nabytek stołecznego klubu, Cristian Pasquato. Dla włoskiego napastnika jest to debiut w Lotto Ekstraklasie.
Pierwszy kwadrans spotkania na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie był bardzo wyrównany. Beniaminek z Nowego Sącza rozpoczął mecz bez zbędnego respektu przed mistrzami Polski. Żadna ze stron nie zdołała wykreować sobie groźnych sytuacji pod bramką przeciwnika, choć trzeba przyznać, że obie drużyny przystąpiły do rywalizacji z dużym animuszem.
Od samego początku bardzo aktywny był Pasquato. Włoch dwukrotnie próbował zaskoczyć bramkarza Michała Gliwę uderzeniami z dystansu.
Już od 20. minuty goście musieli radzić sobie w osłabionym składzie. Sędzia Tomasz Kwiatkowski pokazał czerwoną kartkę Grzegorzowi Baranowi: defensywny pomocnik Sandecji popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki, a po chwili próbował ratować się brutalnym faulem na Michale Kopczyńskim.
Z czasem grająca w przewadze Legia zaczęła zyskiwać coraz większą przewagę. W 23. minucie refleks Michała Gliwy sprawdził Armando Sadiku, jednak bramkarz Sandecji poradził sobie z płaskim uderzeniem Albańczyka.
Trener Radosław Mroczkowski szybko zareagował na czerwoną kartkę dla Barana. W 25. minucie gry szkoleniowiec Sandecji wzmocnił defensywę, wpuszczając na boisko bułgarskiego obrońcę Plamena Krachunova w miejsce pomocnika Wojciecha Trochima.
W 33. minucie blisko strzelenia gola był Sadiku. Nowy napastnik Legii efektownie zwiódł obrońcę Sandecji tuż przed polem karnym, po czym oddał groźne uderzenie lewą nogą. Piłka trafiła w boczną siatkę bramki gości.
Niespełna dziesięć minut później Dominik Nagy próbował zaskoczyć Gliwę uderzeniem bezpośrednio z rzutu wolnego. Bramkarz Sandecji z trudem odbił piłkę kopniętą przez Węgra.
W pierwszej połowie Legia miała optyczną przewagę, jednak nie potrafiła zdominować drużyny gości. Pomimo przewagi liczebnej, grająca schematycznie i zbyt wolno ekipa Jacka Magiery nie radziła sobie ze świetnie zdyscyplinowaną w obronie Sandecją.
Gospodarze mogli rozpocząć drugą część gry mocnym akcentem. W 49. minucie piłkę w polu karnym otrzymał Nagy – węgierski pomocnik błyskawicznie zdecydował się na strzał, ale piłka minęła bramkę Sandecji.
Jedna z nielicznych szans na gola dla drużyny gości pojawiła się w 52. minucie. Niezły strzał oddał napastnik Filip Piszczek, lecz Arkadiusz Malarz zdołał odbić piłkę.
W 54. minucie trener Magiera zdecydował się na pierwszą zmianę. Boisko opuścił Pasquato, a jego miejsce zajął Guilherme. Roszadę w składzie swojej drużyny przeprowadził także Radosław Mroczkowski: Patrika Mraza zastąpił Bułgar Aleksandar Kolev.
Początek drugiej połowy sobotniego meczu nie zmienił obrazu gry. Legia wciąż długo wymieniała piłkę na połowie rywala, ale niezmiennie nie potrafiła zaskoczyć defensywy beniaminka z Nowego Sącza.
W 64. minucie bardzo dobrą okazję do zdobycia bramki zmarnował Nagy. Pomocnik Legii znalazł się kilka metrów od bramki Sandecji, jednak czujny Michał Gliwa wyszedł na przedpole i wybronił strzał.
Upływający czas nie działał na korzyść gospodarzy. W 68. minucie Jacek Magiera zdecydował się na postawienie większego akcentu na ofensywę. Szkoleniowiec Legii wpuścił na boisko Kaspra Hamalainena, który zastąpił obrońcę Adama Hlouska. Kilkadziesiąt sekund później na murawie zameldował się Thibault Moulin – Francuz zajął miejsce Krzysztofa Mączyńskiego.
Legii w końcu udało się zaskoczyć defensywę zespołu gości. Wynik spotkania w 72. minucie gry otworzył Hamalainen: Fin, który pojawił się na boisku zaledwie kilka minut wcześniej, pokonał Gliwę płaskim, precyzyjnym uderzeniem sprzed linii szesnastego metra.
Po zdobytej bramce Wojskowi skupili się bardziej na obronie skromnego prowadzenia. Legia nieco się cofnęła, pozwalając zawodnikom Sandecji na rozgrywanie piłki. Gospodarze wyczekiwali na swoje szanse po kontratakach.
Tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra Kwiatkowskiego mistrzowie Polski zadali rywalowi drugi cios. Wynik spotkania na 2:0 dla Legii ustalił Michał Kucharczyk. Skrzydłowy warszawskiego zespołu skierował piłkę do siatki po szybkiej, indywidualnej akcji.
kwit,
PiłkaNożna.pl