Legendy Futbolu: Taniec przy chorągiewce, najstarszy strzelec MŚ, czyli Roger Milla
PilkaNozna.pl kontynuuje cykl „Legendy Futbolu”. W każdą środę prezentujemy sylwetkę osobowości ze świata piłki nożnej, która zapisała się złotymi zgłoskami na kartach historii tej dyscypliny. Czas na pierwszego przedstawiciela Afryki – Rogera Millę, który zadziwił piłkarski świat dopiero w wieku 38 lat. Prawdziwy fenomen.
Roger Milla – kameruński czarodziej futbolu
O jedno ugryzienie za dużo? Co jest nie tak z tym Suarezem? – KLIKNIJ!Albert Roger Miller urodził się 20 maja 1952 roku w Jaunde, stolicy Kamerunu. Jego ojciec pracował na kolei, dlatego cała rodzina często się przeprowadzała. Mały Roger, poprzez grę w piłkę, łatwo przystosowywał się do nowych środowisk. Treningi w klubie zaczął gdy miał 13 lat i mieszkał w Duali, największym kameruńskim mieście. 5 lat później był już ważną częścią drużyny Leopard de Douala, z którą wywalczył pierwsze mistrzostwo kraju. Dwa lata później przeszedł do Tonnerre Club de Jaunde. W jedenastu sezonach w lidze kameruńskiej aż 9 razy kończył rozgrywki z ponad dwudziestoma golami na koncie (dwa razy zanotował 19 trafień). W 1976 roku ze stołecznym Tonnerre wygrał afrykański Puchar Zdobywców Pucharów i w tym roku został uznany najlepszym piłkarzem na kontynencie. Miał 24 lata i czekał na przeprowadzkę do lepszego świata, w którym liczył na wielką karierę.
Niespełnione ambicje Rok później trafił do francuskiego Valenciennes, ale pierwszy rok spędzony w tym klubie był dla niego wielkim rozczarowaniem, ponieważ ani razu nie pojawił się na boisku w spotkaniu ligowym. Problemem były nie tylko względy sportowe, ale też nękające go kontuzje. Kolejny sezon był nieco lepszy. Głównie wchodził z ławki, ale na koniec rozgrywek zgromadził 26 występów, w których zdobył 6 bramek. Potencjał w mierzącym 185 cm napastniku zauważyło AS Monaco i wykupiło jego kartę. Rok spędzony w Księstwie nie był jednak udany. Znowu imały się go urazy, dlatego nie przedłużono z nim kontraktu. Następnie dostał szansę od Bastii, w której spędził aż 4 sezony. W tym czasie strzelił 35 goli, co było średnim wynikiem, jak na napastnika. W ciągu siedmiu lat we Francji wciąż nie wyrobił sobie dobrej reputacji, był uważany raczej za przyzwoitego grajka, ale nic poza tym. – Wielkie kluby nie wierzą we mnie i nie chcą na mnie postawić – narzekał wówczas.
W 1984 roku przeszedł do drugoligowego Saint-Etienne. Na zapleczu Ligue 1 spisywał się bardzo dobrze. W pierwszym sezonie strzelił 21 goli, dzięki czemu w 1986 trafił do walczącego o awans Montpellier. Już w pierwszym roku pobytu pomógł dostać się drużynie HSC do najwyższej klasy rozgrywkowej, zdobywając 18 bramek. W pierwszej lidze nie był już tak skuteczny. Przez dwa lata trafił do siatki 19 razy.
Gwiazda drużyny narodowej Jego nie najlepsza postawa w klubach dziwiła tym bardziej, że w reprezentacji był wiodącą postacią, i mimo że nie strzelał dużo goli, był motorem napędowym w ofensywie. W drużynie narodowej zadebiutował w 1978, będąc już zawodnikiem Valenciennes. Cztery lata później Kamerun po raz pierwszy w historii awansował do finałów mistrzostw świata. Nieposkromione Lwy trafiły do bardzo trudnej grupy z Włochami, Polską i Peru. Milla i spółka nie wyszli z niej, ale zaprezentowali się z bardzo dobrej strony – nie przegrali żadnego spotkania, a remisy z Polską (0:0), Włochami (1:1) i Peru (0:0) dały im trzecie miejsce (o drugą pozycję przegrali jedynie gorszym od Włochów bilansem bramkowym). Dwa lata później Roger wziął udział w igrzyskach olimpijskich w Los Angeles, które dla Kamerunu zakończyły się fiaskiem. Ten rok dla reprezentacji był jednak bardzo udany. Wszystko dzięki wywalczeniu pierwszego w historii Pucharu Narodów Afryki.
Kamerun z Millą w składzie powtórzył ten sukces 4 lata później w Maroku. Po tym sukcesie Roger postanowił zakończyć reprezentacyjną karierę. Miał już 36 lat, w Montpellier pograł jeszcze rok i na piłkarską emeryturę wybrał się do Saint-Pierroise, miasta położonego na wyspie Reunion nad Oceanem Indyjskim. Tak właściwie miała się zakończyć jego przygoda z futbolem, ale wtedy nie zostałby światową legendą. Na szczęście życie napisało dla niego inną, niezwykłą historię.
Telefon od prezydenta Kiedy grał w piłkę właściwie dla przyjemności, jego koledzy z reprezentacji wywalczyli awans do mistrzostw świata we Włoszech. Wtedy w mediach zaczął się pojawiać temat powrotu uwielbianego Milli do kadry. Sam prezydent kraju Paul Biya poprosił zawodnika, żeby wznowił karierę. Roger oczywiście się zgodził i dołączył do drużyny. Rosyjski trener Kamerunu Walery Niepomniaszczy nie był aż takim zwolennikiem powrotu 38-latka, uważał, że bez niego jego zespół też dałby sobie radę, a mimo to wpuszczał go na boisko w każdym spotkaniu. W pierwszym starciu Afrykanie nieoczekiwanie pokonali Argentynę 1:0. W drugim meczu Kamerun wygrał 2:1 z Rumunią, a obydwa gole strzelił Roger Milla. Kibice byli zachwyceni grą zawodnika przeżywającego swoją drugą młodość. Milla został zapamiętany również z powodu nietypowego celebrowania radości po zdobyciu bramki – biegł do narożnika boiska i tańczył przy chorągiewce. Zapoczątkował modę, która wśród afrykańskich drużyn (i nie tylko) panuje do dzisiaj.
Ostatnia porażka 0:4 z ZSRR nie przeszkodziła Kamerunowi wyjść z grupy z pierwszego miejsca. W 1/8 finału piłkarze Niepomniaszczy’ego mierzyli się z Kolumbią. Milla wszedł na plac gry w drugiej połowie. Po regulaminowym czasie było 0:0, a w dogrywce najlepszy na boisku Roger dwa razy ulokował piłkę w siatce. Kamerun wygrał 2:1 i osiągnął historyczny awans do ćwierćfinału (był pierwszą drużyną z Czarnego Lądu, która doszła tak daleko).
O półfinał Kamerun walczył z faworyzowaną Anglią. Do przerwy Synowie Albionu wygrywali 1:0, ale w drugiej części na boisku tradycyjnie pojawił się Milla. W 60. minucie został sfaulowany w polu karnym, a jedenastkę wykorzystał Emmanuel Kunde. Eugene Ekeke dołożył drugą bramkę i sytuacja Anglików była bardzo trudna. W końcówce do dogrywki doprowadził jednak niezawodny Gary Lineker. W niej dołożył jeszcze jedną bramkę i to Europejczycy awansowali dalej. Kamerun mimo wszystko mógł być dumny ze swojej postawy. Nieposkromione Lwy zadziwiły wówczas cały świat, a ich motorem napędowym był Roger Milla. 38-letni piłkarz z niebywałą swobodą mijał obrońców angielskich, rumuńskich, czy kolumbijskich. Stał się pierwszą międzynarodową afrykańską gwiazdą.
Trzecia młodośćTak dobra postawa na mundialu zachęciła go do kontynuowania kariery. Wrócił do kameruńskiego Tonnerre Yaounde, w którym spędził kolejne cztery lata. Wciąż utrzymywał wysoką formę, był gwiazdą ligi i w wieku 42 lat pojechał na mundial do Stanów Zjednoczonych. Tym razem Kamerun nie zaprezentował się tak dobrze – w meczu o wyjście z grupy przegrał z Rosją aż 1:6, ale honorową bramkę zdobył Roger Milla, stając się tym samym najstarszym strzelcem w historii mistrzostw świata! Trudno przypuszczać, by ktokolwiek pobił ten rekord.
Na ostatnie dwa lata kariery wybrał się do Indonezji. W wieku 46 lat, niemal dekadę po tym niż pierwotnie planował, ostatecznie zakończył karierę. Zajął się pracą na rzecz potrzebujących, założył fundację pomagającą mieszkańcom Afryki. W 2001 roku zaczął także pracę szkoleniową – przez 6 lat był jednym z trenerów Montpellier. Pracował też jako szkoleniowiec Tonnerre, a następnie dyrektor sportowy tego klubu. Jego nazwisko jest rozpoznawalne na całym świecie, ale on sam nie ma zamiaru odcinać kuponów. – Nie obchodzi mnie ile strzeliłem goli w życiu, ile rozegrałem meczów, co osiągnąłem. Nigdy nie prowadziłem żadnych statystyk. Najważniejsza była dla mnie piłka nożna – powiedział kiedyś. Ta wypowiedź oddaje, jakim Roger jest człowiekiem.
Adrian Koliński
PilkaNozna.pl