Przejdź do treści
Legendy Futbolu: Następca Maradony, Bóg Florencji, czyli Gabriel Batistuta (10)

Ligi w Europie Świat

Legendy Futbolu: Następca Maradony, Bóg Florencji, czyli Gabriel Batistuta (10)

PilkaNozna.pl kontynuuje cykl „Legendy Futbolu”. W każdą środę prezentujemy sylwetkę osobowości ze świata piłki nożnej, która zapisała się złotymi zgłoskami na kartach historii tej dyscypliny. Bohaterem pierwszego artykułu w 2013 roku jest Gabriel Batistuta, najlepszy strzelec w historii reprezentacji Argentyny.

Gabriel Omar Batistuta urodził się 1 lutego 1969 roku w małym argentyńskim miasteczku Reconquista jako najstarsze dziecko Glorii i Osmara. Ma trzy młodsze siostry. Kiedy był dzieckiem nic nie wskazywało na to, że będzie jednym z najlepszych piłkarzy lat 90., ponieważ był niewysoki i grubawy. Za młodu wychowywał się na farmie i wiódł beztroskie życie – chodził na ryby, grał w piłkę, spał do późna. Jako mały chłopiec marzył o karierze lekarza bądź prawnika.

W wieku 16 lat poznał miłość swojego życia, Irinę Fernandez. Początkowo koleżanka ze szkoły była nieczuła na zaloty Gabriela, ale w końcu odwzajemniła jego uczucia. Kiedy „Bati” miał 21 stanął z Iriną na ślubnym kobiercu i jest jej wierny do dzisiejszego dnia.

Przypadkowy piłkarz

Paradoksem jest to, że nigdy nie myślał o zawodowej grze w piłkę. Bardziej lubił nawet koszykówkę. W 1988 roku trochę przypadkowo trafił do Newell’s Old Boys, miał jednak wielkie szczęście, że trafił na wybitnego trenera – Marcelo Bielsę. U znanego Argentyńczyka zbierał pierwsze szlify w seniorskiej piłce, które okazały się bezcenne w późniejszej karierze.

Na początku wielu krytyków uważało, że Batistuta nie miał papierów na grę na najwyższym poziomie. Niektórzy mieli takie zdanie do końca kariery „Batigola”, jednak ten bronił się swoją postawą na boisku, a konkretnie zdobytymi bramkami. Był klasyczną „9″, jednym z najlepszych tego typu graczy w latach swojej świetności. Miał przy tym niezłą technikę i to czego potrzeba seryjnemu strzelcowi – umiejętność znalezienia się w polu karnym rywali. Przeszedł do historii, jako najlepszy strzelec reprezentacji Argentyny i legenda włoskiej Fiorentiny.

Kariera klubowa

Po niezłym sezonie w Newell’s Old Boys jego obrotny menadżer Settimio Aloisio załatwił mu transfer do River Plate. Okazało się jednak, że było za wcześnie na przenosiny. Gabriel nie potrafił odnaleźć się w nowym środowisku, nie mógł poradzić sobie z presją kibiców i podczas roku spędzonego w Buenos Aires strzelił zaledwie cztery gole. Kolejnym paradoksem okazało się, że był to jedyny sezon, w którym został mistrzem Argentyny. Następnie przeszedł do lokalnego Boca Juniors i na początku również nie szło mu dobrze. Dopiero na początku 1991 roku, kiedy drużynę objął Oscar Tabarez i przebudował zespół, Batistuta stał się ważną postacią drużyny. Zakończył rozgrywki z 13 golami na koncie, ponadto zaliczył udany występ w reprezentacji Argentyny podczas Copa America i posypały się oferty z Europy, głównie z Włoch.

Wybrał grę dla Fiorentiny, której prezesem został Mario Gori, i nie zawiódł się. Przez 9 lat był wierny temu klubowi i stał się ulubieńcem kibiców. Niemal od samego początku dobrze wkomponował się we włoski styl, strzelał dużo goli, ale drużynie szło średnio. W pierwszym roku „Batigola” Viola zajęła dwunaste miejsce. Przed sezonem 1992/93 władze klubu sięgnęły do kieszeni i sprowadziły na Stadio Artemio Franchi takie gwiazdy jak Stefan Effenberg, Fabrizio Di Mauro i Brian Laudrup. ACF miała bić się o mistrzostwo, a tymczasem zakończyła zmagania na 16. pozycji i spadła do Serie B. Wielu zawodników odeszło do silniejszych zespołów, ale Gabriel okazał się lojalny. Wtedy stał się największym idolem kibiców.

Fiorentina miała jeden cel – wrócić do czołówki już po roku. Tego zadania podjął się Claudio Ranieri i wywiązał się z niego perfekcyjnie. W pierwszym sezonie po powrocie Viola spokojnie się utrzymała, kończąc ligę na 9. miejscu. Przypomniał o sobie także „Batigol”, który z 26 golami został królem strzelców. Prawdziwe odrodzenie klubu z Florencji miało miejsce w sezonie 1995/96, który okrasił zdobyciem Pucharu i Superpucharu Włoch (dwa gole w finale z AC Milanem strzelił „Bati”), a w Serie A uplasował się na trzeciej pozycji. Rok później piłkarze Ranieriego awansowali aż do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharu, w którym okazali się gorsi od Barcelony. W 1999 roku, już pod batutą Giovanniego Trapattoniego, pierwszy raz od 30 lat Fiorentina awansowała do Ligi Mistrzów. W eliminacjach włoska ekipa nie miała problemów z pokonaniem Widzewa Łódź (5:1 w dwumeczu). W grupie piłkarze Violi wyprzedzili Arsenal i awansowali do dalszej fazy. W drugiej grupie zajęli tylko trzecie miejsce i odpadli. Po tym sezonie Batistuta odszedł do Romy. W historii gry dla Violi „Batigol” zdobył 168 bramek.

W swoim pierwszym sezonie spełnił w końcu swoje marzenie. Zdobył mistrzostwo Włoch. Dla rzymskiego klubu w ciągu trzech lat gry strzelił 30 goli, średnio po 10 na sezon. Na pół roku był jeszcze wypożyczony do Interu, ale nie był to udany epizod. Na piłkarską emeryturę wybrał sobie katarski Al-Arabi SC. Spędził tam dwa ostatnie lata swojej kariery, a w pierwszym sezonie był najlepszym strzelcem ligi.

Reprezentacja

Batistuta zadebiutował w zespole narodowym 27 marca 1991 w zremisowanym meczu z Brazylią (1:1). Rozpoczął mecz w wyjściowym składzie, ale gola nie strzelił. Jego blask w reprezentacji przyszedł niedługo potem.

W tym samym roku okazał się najlepszym strzelcem Copa America (6 goli w 6 meczach) i poprowadził Albicelestes do triumfu w tym turnieju. Jego znakomita postawa stała się znakomitą promocją i po udanych mistrzostwach kontynentu trafił do Fiorentiny.

Dwa lata później w Ekwadorze Argentyna obroniła tytuł, pokonując w finale Meksyk 3:1. W tym spotkaniu Batistuta popisał się dwoma trafieniami. Po drodze podopieczni Alfio Basile pokonali po konkursach jedenastek Brazylię i Kolumbię.

W tamtym czasie biało-błękitni byli na topie, więc na mistrzostwa świata do USA jechali z uzasadnionym optymizmem. Turniej zaczął się dla nich idealnie – wygrali 4:0 z Grecją, hat-trickiem popisał się „Batigol”, a jedno trafienie dołożył kończący karierę, wielki Diego Maradona. Po tym meczu boski Diego został przyłapany na dopingu i atmosfera w zespole się popsuła. Argentyńczycy poradzili sobie z Nigerią, ale przegrali z Bułgarią i zajęli 3 miejsce w grupie. Mimo to, dzięki wysokiej zdobyczy punktowej, przeszli do dalszego etapu. W 1/8 finału trafili na przeszkodę, której nie potrafili pokonać – Rumunię. Gerge Hagi i spółka wygrali 3:2, a gol strzelony przez Batistutę w 16. minucie okazał się marną pociechą. Argentyńczycy z podkulonym ogonem, w atmosferze skandalu wrócili do kraju.

Rok później Batistuta okazał się ponownie najlepszym strzelcem Coppa America, ale jego drużyna narodowa przegrała w ćwierćfinałowym starciu z Brazylią po rzutach karnych. Później trener Daniel Alberto Passarella nie zawsze stawiał na bramkostrzelnego gracza Fiorentiny. Miał swoją, dla niektórych dziwną, wizję drużyny. Dobra postawa w Serie A spowodowała jednak, że selekcjoner Albicelestes nie mógł sobie pozwolić na zrezygnowanie z „Batigola” i zabrał go na mundial do Francji. Ten odpłacił się pięcioma golami w imprezie (hat-trick z Jamajką, gol z Japonią i Anglią).

W ćwierćfinale Argentyńczycy przegrali po dramatycznym meczu z Holandią, a Batistuta ku swemu niezadowoleniu, został zmieniony przez trenera w trakcie meczu. Później drogi Batistuty i Passarelli się rozeszły. Pierwszy wciąż strzelał gole dla reprezentacji, drugi natomiast objął posadę selekcjonera Urugwaju.

„Bati” pod koniec kariery wziął jeszcze udział w finałach mistrzostw świata w Korei i Japonii. W tym turnieju wielu faworytów poległo już w fazie grupowej. Niestety zaliczyli się do nich także Argentyńczycy, którzy musieli uznać wyższość Anglii i Szwecji. Batistuta strzelił gola w jedynym wygranym meczu z Nigerią. Gabriel jest jednym z kilku wybitnych piłkarzy, którzy nie zdobyli medalu mistrzostw świata. Jego dorobek w drużynie narodowej jest mimo wszystko imponujący – w 78 meczach zdobył 56 bramek. Jest to jeden z niewielu rekordów, którego Lionel Messi jeszcze nie pobił.

Normalny facet

Gabriel Batistuta dzięki swojemu wyglądowi zyskał mnóstwo fanek, kibice kochali go za postawę na boisku, ale sam nigdy nie zabiegał o sławę. Jeszcze kiedy był czynnym sportowcem powiedział, że nie lubi udawać kogoś kim nie jest i marzy, żeby być anonimowy. Po zakończeniu kariery nie słychać o nim wiele. Kiedy jeszcze grał bulwarówki w ogóle nie zarabiały na życiu prywatnym Gabriela – stała partnerka, żadnych skandali, po prostu nuda.

Bardzo lubi grać w tenisa. Znajomi mówią, że mógłby spróbować sił nawet w amatorskich turniejach, ale on sam uprawia ten sport dla przyjemności, nie chce z nikim konkurować. Ponadto jest podobno uzdolnionym wokalistą. Jego idolami są m.in. Sting, Phil Collins i Bruce Springsteen. Tego ostatniego miał okazję spotkać po jednym z koncertów w Nowym Jorku.

Po przeprowadzce do Włoch pokochał tamtejszą kuchnię. Szczególnie uwielbia tamtejsze pasty. Bardzo lubi surfować po internecie i grać w gry wyścigowe. Stara się jednak ograniczać czas spędzony przy komputerze. Wciąż łowi ryby i wybiera się na polowania. Jego ulubionym napojem jest herba mate.

Co ciekawe nie lubi oglądać meczów piłkarskich, bo, jak sam tłumaczy, ma ochotę wbiec na boisko. Woli grać, niż patrzeć. Sława nie uderzyła mu do głowy, jest człowiekiem jakich wielu, z tym wyjątkiem, że był jednym z najlepszych w swojej dziedzinie.

Na koniec zachęcamy do obejrzenia popisów Gabriela Batistuty:

Adrian Koliński,
PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024