Przejdź do treści
Legendy Futbolu: Gwiazda Manchesteru, idol kobiet i… Smuda, czyli George Best (13)

Ligi w Europie Świat

Legendy Futbolu: Gwiazda Manchesteru, idol kobiet i… Smuda, czyli George Best (13)

PilkaNozna.pl kontynuuje cykl „Legendy Futbolu”. W każdą środę prezentujemy sylwetkę osobowości ze świata piłki nożnej, która zapisała się złotymi zgłoskami na kartach historii tej dyscypliny. Czas na legendę Manchesteru United, genialnego piłkarza, wielką gwiazdę i ulubieńca płci pięknej – George’a Besta.

Słynne cytaty

„Georgie Boy” był wybitnym zawodnikiem, jednak miał pecha co do reprezentacji. Irlandia Północna nigdy nie była potentatem, dlatego Best w swojej karierze nie wystąpił na mistrzostwach świata. W ogóle jego dorobek w drużynie narodowej ogólnie jest dość mizerny – rozegrał 37 spotkań i strzelił zaledwie 9 goli.

Mimo to nikt nie kwestionował wielkości Georga. Sam Pele powiedział, że był najlepszym piłkarzem na świecie. Best też był świadomy swoich umiejętności. – Gdybym tyle nie pił, nikt nie usłyszałby o Pele i Maradonie – zażartował kiedyś.

Był niczym gwiazdor rocka, a nie zawodowy sportowiec. Imprezował prawie codziennie, co w końcu musiało przynieść negatywne skutki. – Wydałem mnóstwo pieniędzy na wódę, panienki i samochody. Resztę po prostu roztrwoniłem – powiedział pod koniec życia.

„Belfast Boy” w latach świetności był rozpoznawalny przez wszystkich bez wyjątku. Tak wielką popularność jak on zyskał dopiero David Beckham. O nim Georgie też miał swoje zdanie. – Nie umie grać lewą nogą, nie potrafi grać głową, nie umie robić wślizgów i nie strzela dużo goli. Poza tym jest w porządku – skomentował w swoim stylu grę „Becksa”.

Początki

George Best urodził się 22 maja 1946 w Belfaście. Jego rodzice Dickie i Anne w sumie mieli szóstkę dzieci – cztery córki i dwóch synów. W wieku jedenastu lat dostał się do Grosvenor High School, elitarnej szkoły, w której zaczął sprawiać pierwsze kłopoty wychowawcze – chodził na wagary i nie chciał trenować w szkolnej drużynie rugby. Tamtejsza placówka kładła duży nacisk na ten sport. Best nie chciał go uprawiać nie dlatego, że nie lubił, ale dla zasady – żeby się przeciwstawić. Problemy z zachowaniem spowodowały, że w końcu wyrzucono go ze szkoły i przeniósł się do Lisnasharragh Secondary, gdzie na dobre zainteresował się futbolem.

Na pierwszy piłkarski trening poszedł w wieku 14 lat do klubu Cregagh Boys Club. To w nim wypatrzył go Bob Bishop, skaut Manchesteru United. Bishop od początku zobaczył w młodym Irlandczyku geniusza. Już w wieku 15 lat Georgie przeniósł się do Anglii. Wraz ze swoim klubowym kolegą Erickiem McMordiem byli na okresie próbnym w United. Best się utrzymał, ale słynny Matt Busby powoli wprowadzał młokosa do składu. W wieku 17 lat – we wrześniu 1963 roku – dał mu zadebiutować w pierwszej drużynie. Był to jeszcze epizod, a naprawdę ważną częścią zespołu stał się w następnej rundzie. Swojego pierwszego gola strzelił pod koniec 1963 roku w wygranym 5:1 meczu z Burnley.

Wielki Georgie

W jego pierwszym sezonie, kiedy stawał się ważną częścią zespołu, Manchester zdobył wicemistrzostwo Anglii – w lidze uplasował się tuż za Liverpoolem FC. Best w całych rozgrywkach 6 razy trafił do siatki i już wtedy dał się poznać jako utalentowany młodzian.

W późniejszych sezonach przyszły wielkie sukcesy Czerwonych Diabłów. Best wraz z Bobby’m Charlton’em i Denisem Lawem stanowili o sile ofensywnej zespołu. To było zabójcze trio. W 1965 roku Manchester sięgnął po mistrzostwo Anglii, a Best zdobył 14 bramek we wszystkich rozgrywkach. Gwiazdą światowego formatu stał się jednak rok później, kiedy United wyeliminowało w ćwierćfinale Pucharu Mistrzów Benfikę Lizbona. Podopieczni Matta Busby’ego wygrali 5:1, a „Belfast Boy” popisał się dwoma fantastycznymi trafieniami. Tak rozpoczęła się jego legenda. Z racji wyglądu zaczęto nazywać go „piątym Beatlesem”. Jemu samemu sława odpowiadała. Zaczął jeszcze więcej pić i palić marihuany. Nie mógł i nie chciał odgonić się od wielbicielek. Po latach żartobliwie wspominał: „był czas, że chciałem rzucić picie i kobiety. To było najgorsze 20 minut w moim życiu”.

To był cały Georgie. Mimo zawrotnego tempa życia i ciągłego imprezowania, na boisku wciąż prezentował się znakomicie. W 1967 Manchester ponownie sięgnął po mistrzostwo, a Best zdobył w lidze 10 bramek. Następny rok natomiast był dla niego najlepszym w całej karierze. Na mecie ligi angielskiej Czerwonych Diabłów wyprzedził wprawdzie lokalny rywal – City, ale Georgie strzelał gola za golem i w sumie uzbierał ich aż 28 w lidze (król strzelców) i 3 w Pucharze Mistrzów. W tych drugich rozgrywkach Manchester zwyciężył, pokonując w finale Benfikę 4:1 (jeden gol Besta). To był niebywały sukces dla zespołu, który 10 lat wcześniej stracił ośmiu piłkarzy w katastrofie lotniczej w Monachium. Matt Busby ponownie stworzył wspaniałą drużynę, z wielkim Georgem Bestem na czele. Za 1968 rok „piąty Beatles” w pełni zasłużenie został nagrodzony Złotą Piłką.

Po tym jak stał się najbardziej rozpoznawalnym piłkarzem nie tylko w Anglii, ale i w Europie, otworzył dwa kluby nocne i kilka butików. Wtedy też zaczął mieć problemy z hazardem. W kasynie przepuszczał mnóstwo pieniędzy, ale się tym nie przejmował. Na murawie prezentował się znakomicie do 1972 roku. Później jego hippisowski styl życia zaczął się przekładać również na piłkę. Po dwóch bezowocnych latach władze Manchesteru z niego zrezygnowały. Wielcy fani Besta uważają, że był to bardziej kaprys samego zawodnika, niż decyzja United.

Tułaczka

Kiedy odszedł z Old Trafford był w najlepszym wieku dla piłkarza (28 lat), ale już nigdy nie osiągnął takiego poziomu, jak w ekipie Czerwonych Diabłów. Dość nieoczekiwanie najpierw trafił do południowoafrykańskiego Jewish Guild. Georgie uważał się za gwiazdę, i sądził że nie musi zbyt wiele trenować w tak słabej lidze, dlatego jego przygoda na Czarnym Lądzie szybko się skończyła. Wrócił na Wyspy, ale tutaj znowu za dużo nie pograł – ani w Stockport County, ani w irlandzkim Cork Celtic.
Wciąż nie znał umiaru w uciechach życia, dlatego przeniósł się tam, gdzie gościły największe sławy – do Los Angeles. W tamtejszym Aztecs strzelił 15 goli w pierwszym sezonie. Po powrocie do niezłej dyspozycji ponownie trafił do drużyny z najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii – Fulham. W londyńskim zespole był zawodnikiem pierwszego wyboru, ale nie błyszczał już tak, jak w United. W 1977 wrócił do LA. Wtedy też przez pewien czas grał w jednej drużynie z doskonale nam znanym Franciszkiem Smudą.

Do końca kariery Best grał jeszcze w San Jose Earthquakes, szkockim Hibernianie i kilku mniej istotnych klubach. Oficjalnie buty na kołku zawiesił w 1984 roku, ale od 1981 grywał już sporadycznie.

Smutny koniec

Przez cały ten okres oczywiście pił i imprezował. Po zakończeniu kariery się nie zmienił i zdarzały mu się przez to liczne perturbacje, m.in. kara trzech miesięcy więzienia za jazdę samochodem po spożyciu alkoholu, albo przyjście w stanie wskazującym do programu telewizyjnego. Tego typu incydenty były na porządku dziennym.

Taki tryb życia musiał odbić się negatywnie. W 2000 roku Best przeszedł transplantację zniszczonej wątroby. Po zabiegu jego stan się poprawił, zaczął nawet trenować grupy młodzieżowe w Portsmouth, ale w listopadzie 2005 poczuł się fatalnie i trafił do szpitala. Zmarł 25. listopada.
Na jego pogrzeb w Belfaście przyszło tysiące ludzi. W stolicy Irlandii Północnej jego imieniem nazwano lotnisko, a rząd po jego śmierci wydał limitowane banknoty 5-funtowe z jego podobizną. Do dzisiaj pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi ze świata futbolu.

Krótka kompilacja z popisami George’a Besta:

Adrian Koliński,
PilkaNozna.pl
fot. magliarossonera.it

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 46/2024

Nr 46/2024