Przejdź do treści
Lechia kontynuuje zwycięski marsz

Polska Ekstraklasa

Lechia kontynuuje zwycięski marsz

Piąte zwycięstwo z rzędu w wykonaniu Lechii Gdańsk stało się faktem. Tym razem podopieczni Tomasza Kaczmarka ograli 2:1 Bruk-Bet Termalikę Nieciecza w meczu 11. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy.





Lechia kontynuuje zwycięski marsz pod batutą Tomasza Kaczmarka. Odkąd 37-letni szkoleniowiec objął stery nad gdańskim klubem, ten nie przegrał żadnego meczu, tylko jeden zremisował, a pozostałe pięć zakończył zwycięstwem na swoją korzyść. 

Liczby nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Wisła Kraków? 2:2. Piast Gliwice? 1:0. Jagiellonia Białystok? 3:1. Górnik Łęczna? 4:0. Legia Warszawa? 3:1. Tym razem do grona „ofiar” zespołu z Trójmiasta dołączyła Bruk-Bet Termalica Nieciecza. 

Trudno żeby było inaczej. Lechia od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego – poza nielicznymi, wręcz epizodycznymi wyjątkami – w pełni kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń. Gol dla Kaczmarka i spółki był tylko i wyłącznie kwestią czasu.

Piłka zatrzepotała w siatce już w 9. minucie. Flavio Paixao obsłużył prostopadłym podaniem wychodzącego na wolne pole Rafała Pietrzaka, ten jeszcze dostrzegł lepiej ustawionego Ilkaya Durmusa, który z bliskiej odległości umieścił futbolówkę między słupkami.

Trafienie – po analizie całej akcji przez VAR – zostało jednak anulowane. Wszystko przez ofsajd w wykonaniu Pietrzaka. Nieuznana bramka podziała na gdańszczan niczym czerwona płachta na rozwścieczonego byka. Motywująco. 

Beniaminek zdołał jednak przetrwać pierwszą połową z czystym kontem, mimo nieustannego szturmy ofensywnego w wykonaniu przeciwników. Co udało się przed przerwą, nie udało się po. Strzegący dostępu do bramki Łukasz Budziłek musiał wreszcie skapitulować. 

Stało się to w 55. i 56. minucie. Wówczas piłkarze Lechii, niczym wytrawni pięściarze, wyprowadzili dwa zabójcze ciosy, po których Termalica już się nie pozbierała, co w konsekwencji poskutkowało koniecznością uznania wyższości przeciwników.

Najpierw Durmus dośrodkował w kierunku pola karnego, gdzie na piłkę czyhał Conrado, który zagrał głową do lepiej ustawionego Paixao, a ten mając przed sobą pustą bramkę dopełnił formalności. Następny gol padł w łudząco podobnych okolicznościach. Durmus z głębi pola do rozpędzonego Conrado, który tym razem postanowił samemu wykończyć atak.

Podopieczni Mariusza Lewandowskiego ambitnie próbowali odrobić dwubramkowe straty, lecz najzwyczajniej w świecie brakowało im umiejętności dysproporcja w potencjale siły i różnica klas była aż nadto widoczna. 

Lechia znowu potwierdziła, że jej seria zwycięskich meczów nie wzięła się z przypadku. Kolejna wygrana dała gdańszczanom awans na fotel lidera. Pozostaną na nim co najmniej do jutrzejszego popołudnia, bowiem wtedy okaże się, czy drugi w tabeli Lech zdoła dotrzymać im kroku.
jbro, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024