Lech wrócił do gubienia punktów
Lech
Poznań w 13. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy nie zmniejszył
start do czołówki tabeli. W wyjazdowym spotkaniu ze Stalą Mielec
drużyna prowadzona przez trenera Dariusza Żurawia tylko zremisowała
1:1.
Zespół trenera Dariusza Żurawia stracił dwa punkty w Mielcu. Remis ze Stalą jest dla Lecha jak porażka (foto: P. Kucza/400mm.pl)
Od
początku niedzielnego meczu w Mielcu faworyci z Poznania mieli
problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu gry. Lech był za mało
konkretny, budował akcje zdecydowanie zbyt wolno i schematycznie.
Gospodarze
wykorzystali słabą postawę wicemistrza kraju. Stal zepchnęła
Lecha do defensywy, a w 27. minucie wyszła na prowadzenie. Po
dośrodkowaniu obrońca Kamil Kościelny zgrał
piłkę głową, zaś Serb Andreja Prokić zmusił Filipa Bednarka do
kapitulacji.
Drugą
połowę również lepiej zaczęła drużyna prowadzona przez Leszka
Ojrzyńskiego. Krótko po przerwie Stal mogła powiększyć przewagę,
ale po uderzeniu głową Łukasza Zjawińskiego piłka zatrzymała
się na słupku.
Potem,
w końcu, obudził się Kolejorz. Zespół trenera Dariusza Żurawia
zdecydowanie przystąpił do ofensywy, co wprowadziło sporo
zamieszania w linii obrony Stali. W 64. minucie piłkę do siatki
dość przypadkowo skierował Mikael Ishak. Bramka jednak nie została
uznana – po długiej analizie VAR stwierdzono, że piłka dotknęła
ręki szwedzkiego napastnika.
Stal
postawiła na kontrataki i po jednej z takich akcji mogła zakończyć
emocje w tym spotkaniu. Po dobrym podaniu Krystiana Getingera z
bliska strzelał Prokić, jednak Bednarek znakomitą paradą uratował
swój zespół.
Wreszcie
Lech wyrównał, ale dopiero w 87. minucie zmagań. Kapitalnym
dryblingiem popisał się Pedro Tiba, po chwili zagrywając do
wprowadzonego na boisko kilka minut wcześniej Huberta Sobola. Piłka
wróciła do Tiby w polu karnym, a ten błyskawicznie zdecydował się
na strzał. Portugalczyk uderzył, jeden z obrońców zmienił tor
lotu piłki i Michał Gliwa musiał skapitulować.
Kolejorz
zamierzał iść za ciosem i zdobyć zwycięską bramkę. Miał ku
temu dwie dobre okazje. Najpierw po świetnym podaniu Filipa
Marchwińskiego i uderzeniu Ishaka gospodarzy uratowała poprzeczka.
W ostatniej akcji meczu, po dośrodkowaniu z narożnika boiska, piłka
trafiła na głowę Sobola, ten jednak strzelił tylko w słupek.
Po
dwóch zwycięstwach z rzędu, Kolejorz znowu potknął się w
Ekstraklasie. Aktualnie drużyna trenera Żurawia zajmuje dopiero
siódme miejsce, tracąc już 12 punktów do prowadzącej w tabeli
Legii Warszawa.
kwit,
PiłkaNożna.pl