Przejdź do treści
Lech pozostaje w grze o mistrzostwo

Polska Ekstraklasa

Lech pozostaje w grze o mistrzostwo

Lech Poznań nadal zachowuje szanse na mistrzostwo Polski. W niedzielnym spotkaniu 36. kolejki Lotto Ekstraklasy Kolejorz przed własną publicznością wygrał 2:1 z Wisłą Kraków. Wszystkie gole w tym meczu padły podczas pierwszej połowy zmagań.

Maciej Makuszewski w meczu z Wisłą Kraków zdobył swoją pierwszą bramkę w 2017 roku

Od pierwszych minut niedzielne spotkanie rozgrywane w Poznaniu mogło się podobać. Oba zespoły nie zamierzały kalkulować, od samego początku stawiając zdecydowany akcent na ofensywę.

Goście rozpoczęli wizytę przy Bułgarskiej od groźnego strzału z pola karnego autorstwa Patryka Małeckiego. Skrzydłowy Wisły chciał zaskoczyć Matusa Putnocky’ego mocny uderzeniem przy bliższym słupku, jednak słowacki bramkarz odbił piłkę.

W ekipie gospodarzy od samego początku bardzo aktywny był Radosław Majewski. Właśnie ten piłkarz w dziewiątej minucie otworzył wynik zawodów. Ustawiony bliżej lewej strony boiska Dawid Kownacki podał do Majewskiego, ten wykorzystał sporo wolnej przestrzeni, przygotowując sobie miejsce do strzału. Ofensywny pomocnik Kolejorza idealnie przymierzył z dystansu, a kopnięta przez niego piłka wpadła do siatki tuż przy słupku. To już siódmy gol 30-letniego zawodnika w tym sezonie.

Drużyna trenera Nenada Bjelicy poszła za ciosem i niedługo później powiększyła przewagę. W 21. minucie Maciej Gajos ze swojej połowy podał do Kownackiego. Napastnik Lecha bez zastanowienia odegrał w kierunku Macieja Makuszewskiego, jednak zdecydowanie bliżej do piłki miał Arkadiusz Głowacki. Wydawało się, że doświadczony obrońca Wisły zażegna niebezpieczeństwo, tymczasem kapitan Białej Gwiazdy zbyt lekko podał do Łukasza Załuski. Błąd defensora wykorzystał Makuszewski, który dopadł do piłki szybciej niż bramkarz, po czym ze spokojem skierował ją do siatki.

To nie był koniec spektakularnych pomyłek na stadionie w Poznaniu. W 27. minucie meczu Załuska wznowił grę dalekim wykopem spod własnej bramki. Piłka odbiła się od ziemi na połowie Lecha, po czym znalazła się przed polem karnym. Fatalnie zachował się Putnocky, który wychodząc z bramki minął się z piłkę, a na dodatek staranował Volodymyra Kostevycha. Do bezpańskiej piłki dopadł Rafał Boguski i z zimną krwią posłał ją do pustej bramki.

Kilka minut przed przerwą blisko strzelenia gola był Darko Jevtić. Szwajcar sprytnie uderzył z rzutu wolnego, starając się zaskoczyć Załuskę technicznym zagraniem tuż przy bliższym słupku. Piłka trafiła jednak tylko w boczną siatkę.

Trener Bjelica szybko musiał dokonać dwóch wymuszonych zmian. Tylko do końca pierwszej połowy wytrwał na murawie Maciej Wilusz, natomiast kontuzjowany Gajos opuścił plac gry niedługo po przerwie. W ich miejsce pojawili się odpowiednio Lasse Nielsen oraz Łukasz Trałka.

Od początku drugiej połowy tempo spotkania rozgrywanego w Poznaniu znacznie spadło. W poczynaniach obu zespołów było sporo niedokładności, brakowało natomiast sytuacji podbramkowych. W 67. minucie przed szansą na drugiego gola stanął Majewski, ale mocny strzał pomocnika Kolejorza poszybował ponad poprzeczką.

Podczas drugiej części meczu na murawie zameldował się Semir Stilić. Były piłkarz Lecha mógł zaliczyć bardzo efektowny powrót na stadion swojego dawnego pracodawcy. W 70. minucie gry bośniacki pomocnik dobrze uderzył z rzutu wolnego, ale gospodarzy uratował słupek.

Podobna sytuacja miała miejsce już w doliczonym czasie gry. Boguski oddał strzał z ostrego kąta, piłka minęła Putnocky’ego, po czym trafiła w słupek. Trzeba przyznać, że tego wieczoru szczęście sprzyjało Kolejorzowi.

Z Inea Stadionu w Poznaniu,

Konrad Witkowski

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024