Przejdź do treści
Lech bez pary, Furman dał Wiśle zwycięstwo

Polska Ekstraklasa

Lech bez pary, Furman dał Wiśle zwycięstwo

W sobotę rozczarowała Legia Warszawa, a w niedzielę na wysokości zadania nie stanęli piłkarze Lecha Poznań. „Kolejorz” rozegrał w Płocku bardzo słabe zawody i zasłużenie przegrał z Wisłą (0:1).

Dominik Furman zapewnił Wiśle ważne trzy punkty (fot. Łukasz Skwiot)


Wisła przegrała na inaugurację z Lechią Gdańsk, dając przy okazji pokaz dość przeciętnej gry. Niczym szczególnym nie wyróżnił się Dominik Furman, którego obwinia się za doprowadzenie do odejścia z klubu trenera Marcina Kaczmarka. Pomocnik został w lecie wykupiony z Tuluzy i już na inaugurację rozgrywek otrzyma czerwoną kartkę. W Płocku wszyscy liczyli, że w starciu z Lechem lider zespołu zaprezentuje się o wiele lepiej.

Jeśli zaś chodzi o „Kolejorza”, to ten w swoim pierwszym meczu tylko zremisował z Sandecją Nowy Sącz. Drużyna prowadzona przez Nenada Bjelicę wciąż pracuje nad dojściem do optymalnej formy i wszystkie swoje siły skupia aktualnie na eliminacjach europejskich pucharów. Ekstraklasy zaniedbywać jednak nie można i dlatego w Poznaniu wysłali przed niedzielnym spotkaniem jasny sygnał – przeciwko „Nafciarzom” będzie się liczył wyłącznie komplet punktów.





Początek meczu był bardzo wyrównany. Lech wydawał się kontrolować przebieg wydarzeń na boisku, jednak Wisła groźnie się odgryzała i w pierwszym kwadransie stworzyła sobie więcej dobrych okazji bramkowych. Najpierw mocno uderzał Arkadiusz Reca, jednak jego strzał zdołał obronić Jasmin Burić, a następnie bliski posłania piłki do bramki był Piotr Wlazło, ale pomylił się nieznacznie.


W 22. minucie gospodarze doznali bardzo poważnego osłabienia. Z boiska musiał zejść Wlazło, który kilka chwil wcześniej niefortunnie stanął na murawie i podkręcił nogę. Jak się okazało, ból był na tyle poważny, że uniemożliwił dalszą grę jednemu z kluczowych graczy „Nafciarzy”.

Im dalej w mecz, tym było gorzej, tak jeśli chodzi o ilość okazji bramkowych, których było jak na lekarstwo, a także o poziom samej gry. Piłkarze obu drużyn prezentowali się na boisku, tak jakby rozpoczęli zawody tuż po zjedzeniu sutego niedzielnego obiadu. W pierwszej połowie nie zobaczyliśmy ostatecznie w Płocku ani jednego gola.

Jeśli ktoś liczył na to, że „Kolejorz” podkręci w drugiej połowie tempo i zacznie dyktować warunki na boisku, ten srogo się zawiódł. Wszystko za sprawą zachowania Abdula Aziza Tetteha, który w całkowicie bezmyślny sposób sfaulował rywala i sędzia musiał pokazać mu czerwoną kartkę. Pomocnikowi rodem z Ghany kompletnie odcięło w tej sytuacji prąd i niewiele brakowało, by całość zakończyła się poważną kontuzją Recy.

Nenad Bjelica wiedział, że grając w osłabieniu, jego drużynie będzie bardzo trudno powalczyć o pełną pulę i dlatego próbował dokonać zmian personalnych, wprowadzając na boisko świeżych zawodników. 

Co ciekawe, Lech przez dłuższy czas po zejściu Tetteha dominował na boisku, jednak wszystko się zmieniło w 66. minucie, kiedy to na efektowny rajd zdecydował się Dominik Furman. Pomocnik Wisły przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, z dziecinną łatwością ograł Łukasza Trałkę i uderzył z dystansu. Burić miał futbolówkę na rękawicy, ale nie zdołał jej dobrze sparować i ta zatrzepotała w siatce.

Lech nie potrafił odpowiedzieć na gola gospodarzy i chociaż przypuścił jeszcze kilka ataków, to jednak żaden z nich nie był w stanie doprowadzić do zmiany rezultatu. Wisła być może nie rzuciła swoją grą na kolana, ale wykorzystała osłabienie rywala, zdobyła jedną bramkę więcej i jak się okazało, to wystarczyło do zainkasowania pełnej puli.


PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024